Zapewne część z Was pamięta czasy kiedy to na każdej polskiej plaży pobrzmiewały nieśmiertelne odbiorniki tranzystorowe emitujące „Lato z radiem”:-). Sielski krajobraz odpoczynku zmordowanych Polaków przełomu lat 70-tych i 80-tych..... Dzisiaj na plażach królują discmany....Zaproponuje zatem sympatyczną wkładkę do owego sprzętu:-).
Z płytami jest jak z kobietami. Są beznadziejne, fatalne, zwykłe, ładne, czarujące, olśniewające i rewelacyjne. The Mad Moon Rising zaliczam do czarujących:-).
Teraz troszkę poważniej. Nazwa Manitou może kojarzyć się z nieistniejącą już formacją norweską, która spłodziła kultowy Entrance. To właśnie tam szlify zdobywał wokalista Spiral Architect Øyvind Hægeland. Żeby nie było wątpliwości – „nasze” Manitou nie ma NIC, poza nazwą, wspólnego z tamtym bandem. Tym razem mamy do czynienia z Finami, którzy mają na koncie aż pięć demówek (od 1998 roku). Oficjalna dyskografia zespołu określa The Mad Moon Rising jako debiut.
Finowie proponują styl, który ostatnimi czasy zdobywa coraz większą popularność – „lajtowy progmetalik”. Taki „dziewczyński” i przebojowy Dream Theater z momentami nawiązującymi do muzyki klasycznej. Troszkę zwiewności i ognia. Myślę, że każdy „zapracowany” progmetalurg potrzebuje chwili odpoczynku - coś pod nóżkę plus progresywne patenty aby nie zapomnieć:-). Kapka łamańców, rytmika i tony melodii. Wszystko to zrealizowane jest niczym produkt szwajcarskiego zegarmistrza – perfekcyjnie. Nie po raz pierwszy zresztą zespół z Finlandii pokazuje światu jak należy produkować płyty. Co prawda są i tacy, którzy twierdzą, iż ów perfekcjonizm dehumanizuje muzykę....ja do nich nie należę. Płacąc wymagam produktu najwyższej jakości i to pod każdym względem.
Nie będę wyróżniał jakiegokolwiek utworu z The Mad Moon Rising. Album jest bardzo równy, a utwory są mniej lub bardziej podobne do siebie. Cały czas oczywiście utrzymany jest bardzo przyzwoity poziom.
Warto nabyć debiut Manitou. Przyda się do samochodowego odtwarzacza, podczas zmywania naczyń wreszcie do plażowego discmana:-).
Z wakacyjnym pozdrowieniem.....skoro Manitou to..... HAWK ! :-).