ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Kinks, The ─ Muswell Hillbillies w serwisie ArtRock.pl

Kinks, The — Muswell Hillbillies

 
wydawnictwo: RCA Records 1971
 
1."20th Century Man" (5:55)
2. "Acute Schizophrenia Paranoia Blues" (3:30)
3. "Holiday" (2:39)
4. "Skin And Bone" (3:38)
5. "Alcohol" (3:35)
6. "Complicated Life" (4:02)
7. "Here Come The People In Gray" (2:57)
8. "Have A Cuppa Tea" (3:43)
9. "Holloway Jail" (3:25)
10. "Oklahoma U.S.A." (2:38)
11. "Uncle Son" (2:30)
12. "Muswell Hillbilly" (4:56)
 
Całkowity czas: 44:38
skład:
Ray Davies, Dave Davies, John Dalton, Mick Avory
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
18.08.2022
(Recenzent)

Kinks, The — Muswell Hillbillies

The Kinks w czasach swojej świetności.

Być może nigdy nie było bardziej wyjątkowego i trwałego brytyjskiego zespołu niż The Kinks. Bracia Davies kierowali swoją  podróż przez szczyty i koryta ponad 30 lat płonących sukcesów, fatalnych porażek, gwałtownych zmian stylistycznych, kultu bohatera, samozadowolenia i przemocy napędzanej narkotykami, zanim rozeszli się po 50-tych urodzinach Dave’a Daviesa, które odbyły się w pubie, w którym zaczynali swoją ścieżkę. Przez te wszystkie epoki rollercoasterowej historii londyńczyków, jedna nadrzędna była stałym elementem ich istnienia: niezrównana umiejętność pisania piosenek przez Raya Daviesa.

Pod koniec „złotej ery” zespołu ukazał się album „Muswell Hillbillies” ukazujący piękny portret podmiejskiego Londynu, z którego chłopcy pochodzą. Nie mamy tutaj wprawdzie żadnego indywidualnego przeboju ale mimo tego braku płyta ta jest najbardziej spójnym dziełem w ich dyskografii. Davies jak zawsze wnikliwie przedstawił z wielką siłą tematy współczesnego wyobcowania i narastającej kulturowej paranoi. Wcześniej nie poświęcał  czasu ani energii na flower power, a w 1971 roku nastrój tamtych czasów przesunął się z miłości i pokoju na strach i wstręt. Utwory na „Muswell Hillbillies” odzwierciedlają szalejące uczucia niepokoju, które miały zdominować lata 70-te i eksplodować we frustracji kolejnego pokolenia.

To, jak niesamowicie dobrze Davies skupił się na tym temacie, jest jednym z aspektów, które sprawiają, że jest to tak niezwykła płyta. Perspektywa działań widziana oczami wielu postaci jest przedstawiona poprzez zestaw piosenek o intuicyjnej i uzależniającej melodii, które zapadają i osadzają się w umyśle tak głęboko, jak każdy z ikonicznych hitów grupy. I jeszcze, Davies stworzył ten album jako rodzinny klaser fotograficzny, składający się z małych historii i migawek, które przedstawiają prawdziwe osoby z życia Daviesów, takie jak wujek Son i Rosie Rock.

Oddajmy głos Rayowi: „Po latach bycia zespołem singlowym, chciałem zrobić coś, co zdefiniowałoby The Kinks. Chciałem uczcić nasze pochodzenie. Moi rodzice pochodzili z Islington i Holloway w centrum miasta. Przeprowadzili się do Muswell Hill, gdy centrum zaczęto modernizować. Chciałem napisać album o kulturze i przemianie, jakiej dokonali, kiedy zostali przeniesieni na północ”.

A muzycznie też jest ciekawie. Otwierający płytę „20th Century Man” powinien być hitem jak nic. Ale tak to już jest. Zaczynający się od nieśmiałego akustycznego gitarowego uderzenia, w końcu następuje komunikacja z napędzającym rytmem, który jest podchwytywany i wzmacniany przez dudniącą perkusję Micka Avory’ego. Działanie w tle techniki slide nieśmiało akcentuje amerykański styl. Frazowanie Raya w początkowym wersie jest przycięte i wyciszone, jakby narrator był niepewny, czy zmierzyć się z rzeczywistością i swoją frustracją. Stopniowo wokal nabiera pewności siebie, a po pewnym wahaniu dochodzi do wrzenia:

„To jest XX wiek/ Zbyt wiele kłopotów/ To jest wiek szaleństwa/ Jestem człowiekiem XX wieku, ale nie chcę tu być”. Choć przesłanie może być ponure, ta piosenka naprawdę daje czadu. Podobna sytuacja jest w „Here Come The People In Grey”, natomiast „Acute Schizophrenia Paranoia Blues” jest o kimś, kto czuje, że nie ma już kontroli nad własnym życiem.

Davies: „”Uncle Son” to piosenka antypolityczna. Nie żebym wierzył w anarchię, ale wierzę w wolność. Miałem wtedy koszmarną wizję tego, czym może stać się społeczeństwo. Cały album ma w sobie wiele złowieszczych podtekstów. A przecież muzyka naprawdę buja i kołysze. Jest radosna i wesoła, tak. Mieliśmy w trasie sekcję dixielandową. Niewiele zespołów rockowych robiło to w 1971 roku. Ale to dodało kolorytu muzyce, którą pisaliśmy. To było wspaniałe uczucie mieć frazę graną na gitarze i powtarzaną przez rogi. To przywoływało erę tradycyjnego jazzu. To było patrzenie wstecz do poprzednich pokoleń”.

W większości „Muswell Hillbillies” funkcjonuje w stanie nieszczęścia, gdzie ból spotyka się z zabawą. Wyjątkiem jest „Oklahoma U.S.A.”. „Wychowała mnie moja starsza siostra, Rosie. To piosenka o tym, że poszła do pracy w fabryce a jej sposobem na ucieczkę było kino. Nie komputer, telefon czy inne gówno. Ucieczką Rosie było kino. Użyłem jej jako odskoczni, a potem odpłynąłem w swój własny świat”. Ray śpiewa lekko jak powietrze, które zdaje się unosić ją kilka stóp nad ziemią, a współczujący sposób, w jaki pokazuje nam kontrast pomiędzy mozolnym życiem dziewczyny a jej marzeniami, jest tak delikatny, że niemal baletowy.

Kontynuując wykazywanie się niezwykłą dalekowzrocznością, bystre oko i pióro Raya Daviesa skupiło się na kolejnym rosnącym społecznym problemie, anoreksji. „Żyje na krawędzi głodu/ I mówi, że nie ma apetytu/ A jej ojciec i matka, jej siostry i bracia/ Nie mogli zobaczyć jej, gdy przechodziła obok”. Genialne.

Ciekawy „Alcohol” jest pokazaniem kolejnego geniuszu Raya. Fantastyczne połączenie rocka z ragtimowym fortepianem i nowoorleańskim dźwiękiem, tworzy niedoceniony klasyk, który świetnie wykorzystuje tubę. Bu, bu, bu, buuuu.

Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę na „Complicated Life” niezwykle ładnej balladzie w stylu Appalachów, ale z akordeonem w roli głównej, bo czemu nie? Jest to opowieść o człowieku, który popadł w zdrowotną paranoję, więc zamknięte w sobie brzmienie płyty pięknie odzwierciedla zamknięte życie. Facet przyjmuje radę lekarza, by zredukować stres i doprowadza się do stanu samozaparcia, zamykając się w wirtualnej próżni: „Cóż, ograniczyłem kobiety, wyciąłem wódę/ Przestałem prasować koszule, czyścić buty/ Przestałem chodzić do pracy, przestałem czytać wiadomości/ Siedzę i kręcę kciukami, bo nie mam nic do roboty”. Potraficie wyobrazić sobie tego gościa, teraz w epoce internetu i innych wszelkich dóbr cywilizacji? A może to jest sposób na normalność w naszych czasach?

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.