tRKproject — The Little Prince [2CD]

No i Ryszard Kramarski dopiął swego. W pierwszej połowie ubiegłego roku wydał czwarty album tRKproject Kay & Gerda w dwóch wersjach wokalnych (żeńskiej i męskiej) i gdy ten dosyć niecodzienny pomysł spotkał się z przychylnym odbiorem fanów artysta postanowił powrócić do wcześniejszych płyt i nadać im też taką dwupłytową formę.

Dwudyskowy The Little Prince jest zatem nową edycją debiutu i dzięki temu wszystkie albumy tRKproject są już w wersjach wokalnych nie tylko Karoliny Leszko ale także Dawida Lewandowskiego. Tak na zupełnym marginesie, to już trzecia edycja tej płyty, wszak w 2018 roku rzecz ukazała się także na czarnym longplayu. I bardzo fajnie, bo nie ukrywam, że to mój ulubiony album projektu i mam do niego spory sentyment. Być może dlatego, że miałem go okazję aż dwukrotnie usłyszeć w wersji koncertowej. A może po prostu dlatego, że to najzwyczajniej ładnie opowiedziana muzycznie historia Małego Księcia. Z pięknymi melodycznymi tematami, ujmującymi solowymi partiami gitary, nostalgicznymi figurami klawiszowymi i świetnymi wokalami. A wszystko to w iście artrockowym enourage’u.

Tegoroczne wydanie zawiera nowy miks i mastering dokonany w grudniu ubiegłego roku, ma też nowe ścieżki gitary basowej nagrane przez Krzysztofa Wyrwę, który zastąpił Pawła Pyzika. Album zyskał też odmienną okładkę, a w zasadzie „nową-starą”, wszak ta zdobiła już edycję winylową. Najistotniejszym jednak wabikiem, każącym sięgnąć po tę wersję, jest niewątpliwie dysk, na którym zaśpiewał Dawid Lewandowski. I tu muszę przyznać, że tym razem zdecydowanie bardziej mi odpowiada płyta z wokalami Leszko. Po pierwsze, śpiewa odważniej i bardziej zadziornie. Przy niej Lewandowski wypada delikatniej i jakby bojaźliwie. Zresztą znany z Fizbers młody artysta modyfikuje też linie wokalne, czego przykładem może być choćby ta w tytułowym The Little Prince – uciekająca od „wokalnych górek” Leszko i uzupełniona drugim głosem, tworzącym faktycznie miłą harmonię. Innym przykładem może być najżywszy w zestawie Fox’s Secret, który w wykonaniu Dawida traci nieco energetyczności. No ale to oczywiście kwestia gustu i smaku. Niewątpliwie na „dysku męskim” jest inaczej a chyba o to głównie chodziło. Dla tych, którzy jeszcze nie mają „jedynki”, albo nie poznali dotąd twórczości tRKproject, rzecz godna polecenia.