ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Galleon ─ From Land To Ocean w serwisie ArtRock.pl

Galleon — From Land To Ocean

 
wydawnictwo: Progress Records 2003
 
CD 1:
1. Three Colours (11:32)
2. Fall Of Fame (9:53)
3. The Porch (5:16)
4. Liopleurodon (5:49)
5. Land (5:55)
6. Solitude (6:11)
7. The Price (14:36)

CD 2: 1. The Ocean (52:07)
 
Całkowity czas: 111:06
skład:
Goran Fors – Lead Vocals, Bass, Additional Guitars, Keyboards
Ulf Pettersson – Keyboards, Background Vocals
Sven Larsson – Lead Guitars, Backing Vocals
Dan Fors – Drums, Percussion
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
11.06.2018
(Gość)

Galleon — From Land To Ocean

Są takie zespoły, które swoimi umiejętnościami technicznymi, wyczuciem melodii oraz przy odrobinie szczęścia zdobyły wielki rozgłos. Istnieją również takie grupy, których poziom artystycznej gry nie odbiegał znacznie od światowego poziomu, jednakże z różnych powodów nie zostały wpisane w annały szeroko pojętej klasyki gatunku, jednakże zdobyły zaufanie i uznanie publiczności. W końcu powstały takie formacje, których twórczość, choć wzorowana na najlepszych przepisach i konstrukcjach, jest znana jedynie wąskiemu gronu odbiorców gatunku. Do tejże kategorii można zaliczyć szwedzki kwartet Galleon.

Przez ponad 30-letni okres działalności rzeczona kapela nagrała dziesięć albumów studyjnych, w których słychać echa takich tuzów jak Genesis, wczesny Marillion, czy IQ. Choć poziom wykonawstwa dorównuje temu z wymienionych przed chwilą kapel, załodze Galleonu nie udało się wypłynąć na szerokie wody popularności. Jednakże można wskazać albumy Szwedów, które szczególnie są wpisane w nurt wysublimowanej neoprogresji, wśród których na uwagę zasługuje ósmy krążek zespołu, zatytułowany „From Land To Ocean” (2003).

W pierwszej kolejności należy spojrzeć na jego rozmiar; mamy tu bowiem do czynienia z dziełem trwającym prawie dwie godziny, rozdzielonym na dwie części. Pierwszą z nich (noszącą nazwę „The Land”) zapełniają zwykle średniej długości utwory (oscylujące w granicach 5-14 minut), zaś drugą (nazwaną „The Ocean”), wypełnia prawdziwy mamut, 50-minutowa suita. W dzisiejszych czasach, kiedy progresja należy do rzadko odwiedzanych rejonów muzycznych, takie posunięcie bywa postrzegane jako co najmniej szalone. Niemniej, najwidoczniej zespołowi nie przeszkadzały koszty sfinalizowania tak zacnych rozmiarów przedsięwzięcia.

Jaki więc poziom prezentuje ten album na tle innych propozycji Galleonu? Szczerze muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony efektem końcowym, bowiem zarówno produkcja, teksty, jak i warstwa melodyczna nie pozostawiają złudzeń, że jest to najlepsza propozycja w historii zespołu. Wśród cech charakterystycznych można wymienić takie elementy jak: większa melodyjność, symfoniczny rozmach i artystyczna dojrzałość, której kwintesencją są bogate syntezatorowe brzmienia, soczyste partie gitar i ciekawe linie melodyczne, zagrane z prawdziwym wdziękiem i maestrią, graniczącą wręcz z finezją.

Album rozpoczyna dość tajemniczy wstęp syntezatorowy, przepuszczony przez komputer, oraz pianino, któremu towarzyszą wciągające gitarowe wariacje. Po chwili wchodzi genialny rytm perkusyjny, dzięki czemu otwierający krążek „Three Colours” sprawia ogrom przyjemności słuchaczowi. Dalej jest jeszcze lepiej, bowiem w następującym po nim „Fall Of Fame” otrzymujemy kolejny wciągający, świetny główny temat gitarowy oraz zwiewne figury instrumentów klawiszowych. Całość zagrana z wielkim polotem i nośnością. Dla odmiany następna propozycja („The Porch”) jest bardziej balladowa, udekorowana urozmaiconym tłem syntezatorowym. Na uwagę zasługuje uproszczona struktura rytmiczna piosenki. Z kolei instrumentalny „Liopleuroudon” kipi energią, bowiem naszpikowano go agresywnymi figurami instrumentów klawiszowych, wtłoczonych w ramy pokręconych rytmów, charakterystycznych dla rocka progresywnego. Na pierwszy plan wysunięto finezyjne solówki gitarowe, które niejednokrotnie potrafią zachwycić słuchacza. W tej kompozycji można podziwiać kunszt i warsztat wszystkich muzyków, bowiem każdy marynarz Galleona pokazuje tu swoje umiejętności. Powiew folk rocka przynosi instrumentalny „The Land”, gdzie zwiewne partie fletu wspaniale współgrają z fantastycznie płynącymi pasażami keyboardów, prowadząc swego rodzaju dialog. Jest to bardzo jasny punkt na całej płycie i jedna z najlepszych kompozycji w historii zespołu.

Słuchacz nie zdąży otrząsnąć się z tej niezwykle wykwintnej dawki muzyki folklorystycznej, a otrzymuje kolejną zmianę klimatu dzięki eterycznemu tłu jaki tworzy prowadząca gitara Svena Larssona, uzupełniona miękkimi figurami syntezatora. Taki właśnie jest „Solitude”. W rzeczony song wpleciona jest naprawdę soczysta solówka wspomnianego przed chwilą gitarzysty. Na uwagę również zasługuje sam frontman, który śpiewa bardziej emocjonalnie niż na pozostałych ścieżkach. Pierwszy krążek wieńczy „The Price” ozdobiony oryginalnymi liniami melodycznymi prowadzącej gitary i instrumentów klawiszowych, które ponownie fantastycznie współgrają ze sobą. Jest to prawdziwy progrockowy majstersztyk zawierający liczne zmiany tempa, nastroju i melodii, która prowadzi do podniosłego, wręcz hymnicznego zakończenia. Tak właśnie minęła pierwsza płyta.

Drugi krążek wypełnia wspomniana przeze mnie monumentalna 50-minutowa suita „The Ocean”. Przyznam szczerze, że czułem głęboką obawę wobec tak wielkich rozmiarów dzieła, bowiem nie jest łatwo przykuć uwagę osób o wyrobionym uchu przez całą długość trwania tak długiego utworu. Rozpoczyna go miękka partia keyboardów kreślących przed oczami słuchacza obraz podwodnych toni. Po chwili dołącza wokal, instrumenty perkusyjne, później bass i gitara. Melodia jest powoli rozwijana, dzięki czemu słuchacz może stopniowo wejść w klimat tej ścieżki o iście mamucich gabarytach. Na uwagę zasługują wyczarowane obrazy przez klawiszowca Ulfa Petterssona, który niejednokrotnie maluje w wyobraźni odbiorcy plastyczne obrazy (np. padającego deszczu). Jeśli do tego mariażu dodamy podrasowany emocjami śpiew wokalisty Gorana Forsa, otrzymujemy dzieło imponujące. Bolączką „The Ocean” jest brak wyraźnego muzycznego kierunku, przez co słuchacz ma wrażenie przeładowania songu licznymi zmianami tempa, nastroju czy melodii. Rozumiem, że przy tak przekrojowej tematyce jaką jest historia ludzkości nie sposób uciec od rozbudowanych form muzycznych, jednakże brak wspomnianego kierunku powoduje stopniowe obniżenie uwagi u słuchacza.  Mocną stroną dzieła zamykającego „From Land To Ocean” są finezyjnie zagrane partie poszczególnych instrumentów, pokazując różnorodność i wirtuozerię poszczególnych muzyków zespołu.

Warto również zwrócić uwagę na społecznie zaangażowaną warstwę liryczną, dotyczącą tematyki niszczenia środowiska naturalnego przez człowieka. Piosenki są ułożone w jeden spójny cykl,  którego treść nierzadko ma charakter protestu przeciw chciwości, cynizmu, zakłamaniu i żądzy władzy współczesnego człowieka. Brzmi znajomo? A jakże, temat ograno wielokrotnie w historii szeroko pojętego rocka progresywnego. Jednak to co wyróżnia tę produkcję od pozostałych to sposób ujęcia problematyki, bowiem zespół omawia proces ewolucji życia na przestrzeni wieków oraz sposób w jaki człowiek niszczy zasoby naturalne przez swoją chciwość. Przy czym, podmiot liryczny nie ucieka od stawiania niewygodnych pytań, czy współczesny człowiek żyje w zgodzie ze swoimi interesami, skoro niszczy środowisko, w którym egzystuje?

Chociażby we wspomnianym „The Ocean”, gdzie narrator ubolewa nad zniszczeniem środowiska naturalnego przez przemysł:

Fantazjowali o różnorodnym świecie

i stworzeniach nigdy nie widzianych

ale dziś jeśli masz szczęście

znajdziesz jedynie strzępy zieleni (The Ocean: And On)

Przy czym podmiot liryczny potrafi wstrząsnąć przerażającymi opisami zabijania zwierząt:

Ucinają płetwy rekinom i zostawiają je, by utonęły (The Ocean: Blood Waters)

Trzeba przyznać, że obrazy te mają charakter prowokacyjny, skłaniający odbiorcę do refleksji nad losami mieszkańców naszej planety. Dlatego nie powinno dziwić, że:

Mamy krew w naszych wodach, mamy krew na naszych rękach (The Ocean: Blood Waters)

Chciwość współczesnego człowieka prowadzi do jego samozagłady, ponieważ pokłada ufność w zmiennej wartości pieniądza, która często powoduje konflikty i wojny:

Ludzcy predatorzy zabijają by wypełnić satysfakcjonujące żądanie

Chcemy rozdzielać wszystkie dobra

ale kapitał jest ograniczony i to jest dobrze znany fakt.

Czy kiedykolwiek nadamy sens pieniądzom wzburzającym turbulencje? (The Ocean: Blood Waters)

Cały kapitalizm i związana z nim eksploatacja złóż oraz zasobów naturalnych istnieje głównie po to, aby zapewnić ludzkości pełną wygód egzystencję:

Ekstraktujemy gaz i olej i trudzimy się

komfortowego życia jakiego szukamy.

Często w swojej próżności nic nie robimy, by zmienić ten stan rzeczy, zwalniając siebie z odpowiedzialności za wspólny dom, jakim jest planeta Ziemia, składając ją w ręce polityków, których głoszone prawdy, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, umacniają konformizm reszty społeczeństwa:

Głoszone wartości solidarności

są teraz słowami z zapomnianej przeszłości

Przypomnij sobie swoją egoistyczną próżność

w Twojej telewizyjnej fałszywej rzeczywistości (Three Colours)

Nie jest to bynajmniej próba potępienia współczesnej gospodarki opartej na kapitalizmie. W moim odczuciu zespół zwraca uwagę na problem nadmiernych kosztów związanych z eksploatowaniem zasobów naturalnych. Pomimo tak ostrej oceny stanu ducha współczesnego człowieka, muzycy kierują następujące słowa pociechy:

Widzę szaleństwo obserwujące jak świat się kręci

ale ciągle jest nadzieja kiedy słońce zachodzi (The Porch)

tym samym uświadamiając słuchacza, że nie jest za późno na zmianę kierunku, ponieważ:

Jesteśmy tu by dokonać wyboru

przyszłości w jakiej chcemy żyć (Three Colours)

Zespół stopniuje napięcie, którego kulminacją jest dobitne ostrzeżenie w finale płyty:

„Jeśli nic nie zostanie poczynione, zgubimy wszystko co wygraliśmy, od teraz aż po wieczność”.

Trzeba przyznać, że sposób ujęcia tematu, choć często ma charakter prowokacyjny, skłania słuchacza do refleksji nad wartościami, jakimi żyje na co dzień. Z tej perspektywy liryka spełnia rolę ostrzeżenia w imię troski o dalsze losy naszego wspólnego domu, jakim jest planeta Ziemia. Stąd też słowa piosenek stanowią bardzo ważną wartość dodaną do „From Land to Ocean”.

Mimo wielu mocnych punktów, rzeczone dzieło nie jest wolne od wad. Zastrzeżenia bowiem budzi głos wokalisty Gorana Forsa. Nie sposób uniknąć wrażenia, jakby frontman bardziej recytował słowa piosenek, niż je śpiewał. Częstokroć brakuje w jego głosie emocji, które były odczuwalne na poprzednich albumach. Drugi zarzut dotyczy długości omawianego dzieła, bowiem wśród całej różnorodności muzyki Szwedów, można napotkać na ewidentne mielizny (szczególnie w „The Ocean”), które powodują wrażenie przerostu formy nad treścią.

Na szczęście te mankamenty są przykryte przez wspaniale finezyjną muzykę (szczególnie na pierwszym krążku), łączącą w sposób dojrzały i nienachalny rock progresywny z folk rockiem, rekompensującą omawiane przed chwilą straty. Album wypełniają zachwycająca muzyka i smakowita liryka. Choć jest to rzecz wtórna, każdą partię przekuto na oryginalne brzmienie zespołu. Pieczołowita produkcja idealnie wpisuje solówki poszczególnych członków zespołu w ogólny miks albumu. Ekspresyjna gitara i syntezator, prowadząc dialog, doskonale są zbalansowane. Ponadto rzeczony szwedzki kwartet pod względem brzmieniowym uniknął prób symulowania lat 70-tych, jednocześnie definiując swoje własne. Pod względem konstrukcyjnym utwory tworzone są na bazie dawnych pieśni rockowych, w umiejętny sposób łączące rockową ekspresję z progresywnym, etapowym budowaniem napięcia u słuchacza. Zaś liryka wypełniona jest odważnym omawianiem problemów świata współczesnego.

Biorąc pod uwagę powyższe czynniki mogę bez żadnych wątpliwości stwierdzić, iż rzeczony album świeci jasnym blaskiem wirtuozerii na tle pozostałych propozycji grupy. Jest najbardziej dojrzały, zarówno pod względem muzycznym, jak i lirycznym. Myślę, że zarówno miłośnicy melodyjnego grania, jak i ci, którzy lubują się w rozbudowanych, monumentalnych formach będą zadowoleni. Zatem, jeśli Drogi Czytelniku, nie są Ci obce dźwięki spod znaku Genesis, IQ, czy Pallas możesz śmiało po tę płytę sięgnąć. Bardzo dobra pozycja. 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.