ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu England ─ Garden Shed w serwisie ArtRock.pl

England — Garden Shed

 
wydawnictwo: Arista 1977
 
1. Midnight Madness [6:58]
2. All Alone: Introducing [1:53]
3. Three Piece Suite [12:58]
4. Paraffinalea [4:12]
5. Yellow [5:24]
6. Poisoned Youth [16:17]
 
Całkowity czas: 47:42
skład:
Frank Holland -śpiew, gitary, instrumenty klawiszowe
Robert Webb - śpiew, instrumenty klawiszowe
Martin Henderson - śpiew, gitara basowa
Jode Leigh - śpiew, bębny
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
08.04.2018
(Recenzent)

England — Garden Shed

England jest chyba jednym z tych zespołów nie do słuchania. No bo w końcu oryginalności za grosz, wtórni do szpiku kości, wirtuozerii bracie też nie uraczysz.... lecz jednak jakoś ich debiutancka płyta uracza.

Jest rok 1977, „Animals”, „Going For The One” i „Songs From The Wood” sieją popłoch na listach przebojów, więc Arista kombinuje jakby tutaj na progowej gawiedzi zarobić. Wybór trafia właśnie na formację England. Garnitury w tym miejscu poszły na totalną łatwiznę, gdyż zamiast wylansować kogoś o oryginalnym brzmieniu, napaliła się na twór, który sprawdzone patenty jedynie zgrabnie wykorzystywał. Jak się miało okazać label postawił ostatecznie na nie tego konia i England w latach 70-tych pozostawili po sobie jedyny ślad w postaci „Garden Shed”.

Psioczenie psioczeniem jednak krążka całkiem przyjemnie się słucha. Brzmienie dość surowe, by nie rzecz, że gdzieniegdzie nawet szorstkawe, ale w sumie dość zgrabne, co słychać już od pierwszych dźwięków „Midnight Madness” z harmoniami wokalnymi gdzieś z pogranicza gabrielowego i andersono-squire’owego żabienia [sic!]. Jakby nie patrzeć, nie ma co się w końcu dziwić; przecież w England na dobrą sprawę wszyscy członkowie zespołu potrafili śpiewać i  z tego faktu uczynili znaczący atut. Poza tym jest też kilka fajnych przejść, w kawałku całkiem sporo i ciekawie się dzieje. Jest dobrze.

Dalej nie jest nic gorzej, a na pewno główną uwagę przykuwają dwie najdłuższe rzeczy na krążku; obie dobre, by nie rzecz, że wyborne. Zarówno „Three Piece Suite” jak i „Poisoned Youth” (ta druga zdecydowanie bardziej mroczna) zachwycają i umiejętnym połączeniem w ramach jednej kompozycji kilku nie zawsze pasujących do siebie motywów i zapadającymi w pamięć fragmentami. Ktoś może się przyczepić, że Martin Henderson i Robert Webb idą na łatwiznę niemal po bandzie jednak sztuczki techniczne zapożyczone – odpowiednio – od Chrisa Squire’a i Tony’ego Banksa zostały dość umiejętnie zachachmęcone na potrzeby obu numerów tak, aby brzmiały one i konkretnie i (w miarę) pomysłowo.

Całość uzupełniają dwa prostsze utwory; dość prześmiewczy „Paraffinalea” z ciekawymi wokalami, momentami mogącymi się kojarzyć ze swobodą jaką operowano tego typu wariacjami w Gentle Giant oraz balladowy „Yellow” z gitarowymi pasażami w stylu Steve’a Hacketta.

Za efektowne kompozycje należałaby się jedna z najwyższch ocen, lecz brak oryginalności skutecznie zaniża ogólne wrażenie estetyczne. Jednak obiektywnie przyznać należy, iż „Garden Shed” pomimo swoich wad jest ciekawą płytą i – według mnie – pewnym pomostem pomiędzy dwoma pokoleniami progresywnego grania tamtych czasów. Z jednej strony bowiem zapożyczenia od Yes i Genesis są dość oczywiste, jednak England  z drugiej strony równie blisko (brzmieniowo) do lat 80-tych, choć brakowało im troszkę wyrazistości muzycznej IQ i ekspresyjności Marillion, którzy właśnie tymi atrybutami zgoła skuteczniej tuszowali jeszcze bardziej bezpośrednie odniesienia do twórczości Wielkich Mistrzów.

Siódemka z minusem.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.