ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Stick Men ─ Midori (feat. David Cross) w serwisie ArtRock.pl

Stick Men — Midori (feat. David Cross)

 
wydawnictwo: MoonJune Records 2016
 
Disc 1 - 1st Show
1. Opening Soundscape - Gaudy [10:36]
2. Improv - Blacklight [7:14]
3. Hide The Trees [8:54]
4. Improv - Moth [9:07]
5. Industry [12:35]
6. Cusp [4:48]
7. Shades of Starless [8:07]
8. The Talking Drum [4:52]
9. Larks' Tongues in Aspic, Part 2 [6:30]

Disc 2 - 2nd Show

1. Opening Soundscape: Cyan [5:20]
2. Improv: Midori [7:07]
3. Breathless [4:16]
4. Improv: Moon [4:42]
5. Sartori in Tangier [6:51]
6. Crack in the Sky [5:37]
7. Shades of Starless [7:18]
8. Firebird Suite [10:49]
9. The Talking Drum [5:52]
10. Larks' Tongues in Aspic, Part 2 [6:48]
 
Całkowity czas: 137:23
skład:
Tony Levin - chapman stick, gitara basowa
Markus Reuter - gitary, instrumenty klawiszowe
Pat Mastelotto - bębny
David Cross - skrzypce, instrumenty klawiszowe
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
30.10.2017
(Recenzent)

Stick Men — Midori (feat. David Cross)

King Crimson jest chyba fenomenem, który zmienia DNA muzyków, którzy mieli z nim styczność w taki sam sposób jak tajemniczy pył z kokonów jajowych na które stapnął jeden z członków załogi „Przymierza” z najnowszej części „Obcego”. Wyjątkami od tej reguły nie są ani Pan Levin, ani Pan Mastelotto, którzy do karmazynowego dziedzictwa wracają w ramach - nie tylko stając się częścią obecnej inkarnacji zespołu, lecz również – solowych projektów.

Stick Men (projekt uzupełniony o Markusa Reutera) do spuścizny King Crimson odwołują się w swoich poczynanaiach mniej lub bardziej. W przypadku wydawnictwa „Midori” (będących rejestracją dwóch występów formacji, które miały miejsce w kwietniu 2015 roku; rzecz należy przyznać, iż występów niezwykłych) – zdecydowanie bardziej, gdyż setlista złożona z garści karmazynowych klasyków i skład rozszerzony o skrzypka Davida Crossa mówią już same za siebie*.

Przede wszystkim duch Króla niesie się w całej serii znakomitych improwizacji, które wypełniają lwią część repertuaru i odnosi się to do zarówno typowo frippowych w klimacie soudscapes pokroju „Gaudy” (Cross zachywca już od samego początku) i „Cyan” jak i bliższym dokonaniom zespołu „Blacklight” oraz fragmentów  mających coś z ducha muzyki fimowej Petera Gabriela („Moth”).

Autorskie kompozycje Stick Men na tle klasyków nie prezentują się wcale najgorzej; ciekawie budowane jest napięcie w takim „Hide The Trees” z krążka „Deep” z 2012 roku; nieco połamanie we wstępie, klimatycznie w środkowej części i ciekawie w końcowej, okraszonej dodatkowo partią skrzypiec Crossa w całej swojej krasie na pewno zachwyca. „Cusp” też wypada fajnie zwłaszcza od strony instrumentalnej, a takie „Crack In The Sky” z recytacją Levina dla odmiany lekko zachacza o new age, lecz w tym przypadku ciężko uznać to za zarzut. Fakt, są to bardziej uplastycznione i konkretniejsze propozycje, ale stanowią nie tylko miły i lżejszy przerywnik dla tej muzycznej crimsonowej rzeźni (w najlepszym tego słowa znaczeniu), lecz są ciekawe same w sobie i klimatem nie odstępują od pozostałej zawartości albumu.

O pieśniach nadwornych Króla możnaby długo prawić, ale skłamałbym stwierdzeniem, iż to nie one najbardziej przyśpieszają bicie serca. W końcu czy mylę się twierdząc, iż taki jeszcze bardziej rozbudowany „Industry” (z „Three Of A Perfect Pair”) z partią skrzypiec zyskuje bardziej niż we wersji studyjnej? A „Shades Of Starless” brzmiące niezwykle urokliwie i oryginalnie i dopiero w końcówych minutach kompozycji nawiązujące do swojego pierwowzoru z 1974 roku (choć wersja z drugiej płyty zestawu różni się tym, że już opierwszych dźwięków słychać to czego należałoby się spodziewać)? A brzmiące troszkę mniej transowo, lecz równie złowrogo „The Talking Drum” (partie skrzypiec Crossa mają tutaj w sobie coś tej dzikości proponowanej przez Simona House’a na kilku płytach Hawkwind)?

Wyróżnia się również „Sartori In Tangier”, stające się tutaj niemal dwukrotnie dłuższą rzeczą, aniżeli oryginał na „Beat” ze znów świetnym wbiciem się Crossa w utwór, który umiejętnie znalazł dla siebie miejsce w tej pozornie prostszej formie.

Przysłowiową wisieńka na torcie jest na pewno dość luźna wersja „Ognistego Ptaka” Igora Strawińskiego**, formą na pewno pasującą do całości, lecz nieco (w tym przypadku za bardzo) chaotyczną konstruckją już nie do końca. Troszkę za dużo tutaj za bardzo rwanych, a mniej nieco płynniejszych przejść.

Jednak jako całość „Midori” to wydawnictwo, które na pewno trafi w gusta karmazynowych maniaków. Pierwszoklasowa technika oraz ciekawe improwizacje, utrzymane w klimacie najlepszych odjazdów Króla złożyły się na ponad dwugodzinne muzyczne szaleństwo obok którego ciężko przejść obojętnie.

 

 

 

 

 

 

 

*zresztą Stick Men podobny zabieg zastosowali stosunkowo niedawno, odgrywając dwa koncerty (również w Japonii) z Melem Collinesem w składzie, uwiecznione na tegorocznym wydawnictwie „Roppongi”

**fani Yes ze znajomymi dźwiękami zaznajomią się dopiero w okolicach ósmej minuty kompozycji

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.