ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Amar, Armand ─ Mediterranean A Sea For All w serwisie ArtRock.pl

Amar, Armand — Mediterranean A Sea For All

 
wydawnictwo: Long Distance 2015
 
1. The Hebrews [3:43]
2. Holy Water [2:48]
3. A Story for Tomorrow [3:26]
4. Our Heritage [4:16]
5. The Cedar of Lebanon [2:36]
6. The Meteors [3:19]
7. Eden [2:32]
8. The Greek Gods [2:18]
9. The Bosphorus [2:24]
10. Mediterranean [3:56]
11. Ts'voren [4:46]
12. Scherza [4:11]
13. The Mount Olympus [6:02]
14. Al-Nil [3:32]
15. For a Woman [4:50]
 
Całkowity czas: 54:39
skład:
Armand Amar - Composer, Musical Direction, Piano, Programming / Adolphe Attia – Vocals / Lise Berthaud – Viola / John Boswell – Percussion / David Bruley – Percussion / Julien Carton – Piano / Xanthoula Dakovanou – Vocals / Driss El Maloumi – Oud / Wassim Halal – Percussion / Madjid Khaladj – Percussion / Grégoire Korniluk – Cello / Naziha Meftah – Vocals / Sarah Nemtanu – Violin / Marc Antoine Perrio – Guitar / Nuria Rovira Salat – Vocals / Hamza Shakkur – Vocals / Agnès Singh – Percussion / Haroun Teboul - Ney, Tanpura / Gülay Hacer Toruk – Vocals / Ariana Vafadari – Vocals / Anne-Sophie Versnaeyen – Orchestration / Fady Zakar – Lyra
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 1, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
27.05.2015
(Recenzent)

Amar, Armand — Mediterranean A Sea For All

Muzo!‌ Męża wyśpiewaj, co święty gród Troi

Zburzywszy,‍ długo błądził i w tułaczce swojej

Siła różnych miast widział, poznał tylu ludów

Zwyczaje,‍ a co przygód doświadczył i trudów!

Zatem… jestem póki jestem. Stoję na brzegu, a lazurowe wody najstarszego morza świata obmywają mi stopy. Patrzę na ślady na piasku i widzę, jak to co ludzkie zanika w bezmiarze czasu. Czasu przelewającego się nam przez palce, niczym te wody Mare Nostrum. Gdzieś tam, na horyzoncie zaciera się linia między ziemią a niebem, nieskończoność wód staje się bezkresem kosmosu. Tak stoję, a z oddali, dokąd pamięć sięga-li tylko zupełnym przypadkiem przychodzą do mnie słowa dawnego poematu. Ile to lat temu było, gdym się nad tymi strofami pochylał? Nie z własnej woli, acz i nie pod rozkazem – ot, na pozór swobodnie. Kimże jestem? Starym, pomarszczonym poetą, co za kielich wina składa swoją opowieść w rymy ku radości kolejnego audytorium? A może zepchniętym w wieczną tułaczkę żydowskim wędrowcem nucącym – pod piekącym słońcem – swój lamet głosem (nomen omen) Adolfa Atti. The Hebrews, najbardziej oczywisty z początków rozważań o znaczeniu Morza Śródziemnego, tej naszej cywilizacyjnej i duchowej kolebki, niesie się wzdłuż piaszczystej plaży i ponad falami w czasoprzestrzeń bez końca.

Zatem stoję. Przywołuję z pamięci delikatny grzechot białych licyjskich otoczaków, poddających się oddechowi Wielkiej Zieleni, jak czasami o Mesogeios mawiali starożytni. Czuję na plecach muśnięcie cienia czających się w oddali gór Taurus i myślę o biegnącym wzdłuż wybrzeża szlaku wędrówek karawan ku wzgórzom dawnej Fenicji. Wiatr od morza przynosi tchnienie rześkiego powietrza, a ten zapach: cyprysowo – oliwnego wyuzdania jest niczym śpiewne zawodzenie Nazihy Meftah w Ts’Voren. Odwracam się więc i wchodzę po skalistych zboczach Efezu na grań starego fiordu, gdzie kiedyś wody obmywały kadłuby trirem Cyrusa Wielkiego. Zachodzące słońce głaszcze zmurszałe kamienie amfiteatru, muska promieniami ruiny sławnej biblioteki, by w końcu schować się daleko, hen w ciemnej toni. I tylko szumiący minionymi stuleciami Notos przynosi z oddali ciepłe tchnienie afrykańskiego wybrzeża, które jawi się nam niczym namiętny śpiew Nurii Roviry Salat, równie dobrze brzmiący tak pod niebem Iberii jak i na gorących plażach Mahrebu. Ten europejski blichtr dociera do nas w brzmieniu fortepianowych impresji, w skardze skupionych na sobie skrzypiec, tak do bólu naznaczonych naszą kulturą i łagodnych nutach rodzących się na strunach gitary, która jakby wreszcie zrozumiała, że świat muzyki to nie tylko rozwydrzenie rockowej sceny.

Zatem schodzę z gór Taurus ku szmaragdowej tafli morza jawiącego się starożytnym oceanem
i maszeruję piaszczystym wybrzeżem słonecznej Italii … skąd dobiega mnie śpiew pięknej Ariany Vafadari w kończącym album Scherzo. Oto idealne podsumowanie wszystkich myśli i spostrzeżeń, jakimi uraczył mnie otaczający świat. Jest bezgranicznie piękny, niewyobrażalnie smutny i zarazem cudownie poetycki, jakbyśmy tylko dla takich dzieł przemierzali ten padół. Czy będzie to lament Gülay Hacer Toruk w The Bosphorus czy też zahaczający o kosmos i niezgłębione przestrzenie śpiew Xanthouli Dakovanou w Mount Olympus – czeka nas spotkanie z muzyką porywającą i nieopisywalną. Kryje się w tych nutach tęsknota za światem, którego już nie ma i zarazem… radość z tego, co nadejdzie.

Mediterranean: A Sea for All. Album z muzyką filmową Armanda Amara, tego samego, który kiedyś z Levonem Minassianem stworzył znakomite dzieło Songs From The World Apart. Amar to człowiek właśnie od takich barw – świetnie radzi sobie z ilustrowaniem obrazów, dobierając dźwięki i harmonie tak, aby z muzyki uczynić swoistą helleńską świątynię. Która zachwyca swoim dostojeństwem, raduje kształtem, oczarowuje bogactwem szczegółów, pojawiających się tam, gdzie ich się zupełnie nie spodziewamy. Taki jest ten album zawierający utwory z filmu o Morzu Śródziemnym: pełen pasji, namiętności i smutku zarazem. Dlaczego? To w sumie nadzwyczaj proste. Wystarczy zebrać w całość pojedyncze nuty oraz melodyjne frazy, dodać głosy znakomitych artystów (i to najlepiej takich, którzy tworzą Sztukę, a nie żyją dla splendoru kolorowych magazynów), zaś całość okrasić tu i ówdzie… ciszą. Ciszą?!! Ano właśnie tak. Proste? Proste. Ale bardzo niewielu kompozytorów potrafi z takiego misz maszu stworzyć rzeczy nieziemskie. Amar… o tak, on to umie jak mało kto.  

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.