ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu New Basement Tapes, The ─ Lost on the river w serwisie ArtRock.pl

New Basement Tapes, The — Lost on the river

 
wydawnictwo: Harvest Records 2014
 
1. "Down on the Bottom" [4:29]
2. "Married to My Hack" [1:57]
3. "Kansas City" [4:04]
4. "Spanish Mary" [5:31]
5. "Liberty Street" [2:45]
6. "Nothing to It" [3:32]
7. "Golden Tom – Silver Judas" [2:39]
8. "When I Get My Hands on You" [3:10]
9. "Duncan and Jimmy" [4:10]
10. "Florida Key" [3:19]
11. "Hidee Hidee Ho #11" [4:45]
12. "Lost on the River #12" [3:42]
13. "Stranger" [4:22]
14. "Card Shark" [2:36]
15. "Quick Like a Flash" [3:17]
16. "Hidee Hidee Ho #16" [3:51]
17. "Diamond Ring" [2:54]
18. "The Whistle Is Blowing" [5:10]
19. "Six Months in Kansas City (Liberty Street)" [3:36]
20. "Lost on the River #20" [3:47]
 
Całkowity czas: 74:00
skład:
Elvis Costello – vocals, 12-string acoustic guitar, acoustic guitar, bass, electric guitar, Mandocaster, Mellotron, organ, ukulele / Rhiannon Giddens – vocals, banjo, fiddle, minstrel banjo / Taylor Goldsmith – vocals, acoustic guitar, baritone guitar, bass, electric guitar, Mellotron, organ, piano / Jim James – vocals, acoustic guitar, Bolsa bass synthesizer, bass, electric guitar, Mellotron, organ, piano, synthesizer / Marcus Mumford – vocals, acoustic guitar, drums, electric guitar, mandolin / Jay Bellerose – drums, percussion / Zach Dawes – bass guitar / T Bone Burnett – electric guitar / Johnny Depp – electric guitar on the track "Kansas City" in place of Elvis Costello / Griffin Goldsmith – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
16.12.2014
(Recenzent)

New Basement Tapes, The — Lost on the river

Zespół The New Basement Tapes okrzyknięto supergrupą, jak tylko powstał. Nazwa w oczywisty sposób i zupełnie nieprzypadkowo nawiązuje do słynnych piwnicznych taśm Boba Dylana, powstałych pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Czy jest, czy też nie jest supergrupą – nie mnie tu osądzać – ostatecznie wszak liczy się jedynie to, czy muzyka, którą nam proponuje jest warta naszego czasu.

Wbrew pozorom nie jest to jakiś tam tribute album. Lost on the river nie zawiera nagrań młodych artystów, którzy na muzyce Dylana wychowali się i teraz chcą go jakoś uhonorować. Przeciwnie – to projekt praktycznie w całości oparty na samym autorze. Bob Dylan bowiem, za namową producenta T Bone Burnetta wybrał kilkanaście swoich piosenek, albo raczej ich szkiców, powstałych w czasach sprzed i po jego wypadku motocyklowym z 1967 roku i wspólnie z członkami The New Basement Tapes zadbał o ostateczny kształt wydanego w listopadzie 2014 roku dzieła. Częściowo – można by rzec – sytuacja przypominała tu dawną współpracę Dylana z członkami The Hawks, ale tylko częściowo. Dylan bowiem na albumie jest niesłyszalny: nie śpiewa i nie gra. A jednak… płyta ma zdecydowanie dylanowski sznyt, zaś każde z nagrań zawiera coś, co nie pozwala obok przejść obojętnie.

I tak mamy tu genialny, zdołowany blues Down On The Bottom, przypominający trochę nagrania Roberta Planta zrealizowane wspólnie z Alison Krauss. Muzyka wije się przed siebie, rozkołysana potęgą gitarowych akordów, a wokalista ślicznie, momentami brzmiąc jak swój wielki mistrz wyśpiewuje ową pieśń o klęsce. Na dno, ostatecznie na dno, aż do ostatniej kropli w filiżance, chyba, że znajdę kogoś, kto mnie pokocha. Prawdziwy Dylan. A dalej? Lekko surowe Married To My Hack. Łagodne i śpiewne zarazem goin’ back to Kansas City, gdzie prześlicznie i lekko pobrzmiewa rock pomieszany country ozdobiony w finale ozdabia całkiem przyjemnym, chropowatym solo Jima Jamesa. Tak do bólu wręcz neilyoungowskie, jak tylko możemy sobie to wyobrazić. Ten utwór to przesuwające się za oknami przestrzenie amerykańskiej prerii. To opuszczone stacje benzynowe wzdłuż starej autostrady. Hulający po pustych ulicach wiatr. Ech…

Zaraz po nim – Spanish Mary. Takie tkwiące gdzieś pomiędzy Joni Mitchell i Joan Baez. Lost on the River #12 z odciśniętym znakiem firmowym Elvisa Costello. Dylanowski (ponownie do bólu wręcz) Stranger, z gitarami brzmiącymi, jakby sekcja rytmiczna Stonesów wpadła na whisky z baru obok. Balladowe Liberty Street, najpierw z towarzyszeniem fortepianu brzmi jak użalający się nad sobą pianista, a potem utwór rozwija się w przyjemną, rozkołysaną balladę, graną dla zakochanych par tak ot, bez dedykacji. Klasycznie countrowe Duncan And Jimmy. I tak można by bez końca…

Lost on the river to album niezwykły. Z jednej strony to Bob Dylan, a przecież praktycznie go na tej płycie nie ma. Słyszymy przecież, że odcisnął na krążku swój znak, ale jednocześnie jakby zabronił nam o tym przypominać. Dzięki temu całość nabiera niesamowicie urokliwego i frapującego charakteru. Ta muzyka pozwala się w sobie zatracić, ba, jej spontaniczność i żywiołowość pokazuje, że dobre kawałki da się nagrywać po prostu ciesząc się samą muzyką. Jej brzmieniem, harmoniami, warstwą liryczną, każdą, nawet najmniej oczekiwaną nutą, jaką uda się przykroić z tego świata dźwięków, które jeszcze czekają na odkrycie.

PS. Kto wziął udział w sesji – wszyscy pewnie wiedzą, a jak nie wiedzą, to wystarczy obejrzeć uważnie załączony muzyczny fragment…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.