ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Atoms for Peace ─ Amok w serwisie ArtRock.pl

Atoms for Peace — Amok

 
wydawnictwo: XL Recordings 2013
 
1. Before Your Very Eyes [5:48]
2. Default [5:16]
3. Ingenue [4:31]
4. Dropped [4:57]
5. Unless [4:40]
6. Stuck Together Pieces [5:28]
7. Judge Jury and Executioner [3:30]
8. Reverse Running [5:07]
9. Amok [5:25]
 
Całkowity czas: 44:42
skład:
Thom Yorke – wokal, gitara, syntezatory, klawisze, programowanie
Flea – bas
Nigel Godrich – klawisze, syntezatory, programowanie, produkcja
Mauro Refosco – instrumenty perkusyjne
Joey Waronker – perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
02.03.2013
(Recenzent)

Atoms for Peace — Amok

Lider Radiohead i basista Red Hot Chili Peppers w jednym zespole? Żaden z fanów którejś z tych dwóch – że zaryzykuję stwierdzenie - kultowych grup, nigdy nie przypuszczałby, że melancholijny pasjonat elektroniki Thom Yorke przybije kiedyś piątkę z Flea – funkowym freakiem. A jednak w muzyce wszystko jest możliwe...

Zaczęło się w 2009 roku, kiedy to Yorke postanowił znaleźć śmiałków, z którymi mógłby odgrywać na żywo materiał ze swojej solowej płyty „The Eraser”. Do wspaniałej kompanii dołączyli wspomniany już wyżej Michael „Flea” Balzary, grający na instrumentach perkusyjnych Joey Waronker i Mauro Refosco (ten drugi koncertuje teraz z RHCP wspomagając Chada Smitha) oraz wieloletni producent Radiohead, Nigel Godrich (tu na klawiszach i syntezatorach). Panowie odbyli wspólnie trasę, jednak zapragnęli więcej. Spotkali się na trzy dni, podczas których czas mijał im na ciągłych jamach, z których to wokalista wyselekcjonował później najciekawsze fragmenty, wymyślił pod nie linie wokalne i dograł jeszcze kilka ścieżek swoich elektronicznych zabawek. I tak powstał “Amok”.

Przy pierwszym słuchaniu mogłoby się wydawać, że to ciągle Radiohead, w końcu pojawiają się elektroniczne wtrącenia i przecież śpiewa ten sam gość. Kiedy jednak wsłuchamy się głębiej i bardziej przesiąkniemy tą płytą, zaczynamy słyszeć i wychwytywać więcej – przeróżne smaczki brzmieniowe, gęste, perkusyjne motywy i świetny bas Flea, który nie zawsze jest tak wyciągnięty, jak w utworach macierzystej formacji, stwierdzić więc można, że muzyk w jakiś sposób dopasował się do artystycznej wizji Thoma, co tylko potwierdza to, jak wspaniałym basistą jest Pchła. Większość fanów grania w stylu Chili Peppers może jednak poczuć się nieco zawiedziona, licząc na zupełnie inne brzmienia, chociaż ja (niemal wyznawca Papryczek) jestem zachwycony.

Yorke podkreśla, że podczas grania chłopaki opierali swoje jamy na muzyce afrobeat, której twórcą i niekwestionowanym królem był Fela Kuti. Takie wyznanie nie dziwi, biorąc pod uwagę, że w składzie gra dwóch perkusistów i Flea, który bardzo często wymienia Kutiego jako źródło swoich inspiracji. Jasne, nie jest to klasyczny przykład tego gatunku, ale oparte o sączące się przez cały utwór taneczne beaty perkusyjne z licznymi przeszkadzajkami i transowe ścieżki basu w jakiś sposób oddają jego charakter. Nie usłyszycie tu zatem piosenek w utartych schematach “zwrotka-refren-zwrotka-refren”.

Nie jest to na pewno płyta łatwa, choć kilka utworów zachęca swoją przebojowością, jak choćby mój osobisty faworyt, otwierający album “Before Your Very Eyes”, w którym główny motyw gitarowy i perkusyjny aż proszą się o nagrodzenie ich choćby rytmicznym kiwaniem głowy, nie mówiąc już o wejściu na parkiet. Potańczyć można też do “Dropped” i drugiego w kolejce “Default”, z kolei bardziej elektronicznego, bez gitary i z przetworzonym basem. Wydawać się może, że nikt nie gra tu na instrumentach, a każda ścieżka została uprzednio zaprogramowana. “Reverse Running” i “Stuck Together Pieces” nie wzbudzają jednak takich wątpliwości – oba tracki z resztą potwierdzają jak bardzo zgrany jest ten zespół, a zwłaszcza perkusiści, którzy swoimi instrumentami tworzą fenomenalne tła, z niemal mechaniczną dokładnością – jakby grała je jedna maszyna perkusyjna. “Ingenue” i “Unless” tworzą duet bardzo emocjonalnych utworów, które wciągną każdego słuchacza. “Judge, Jury and Executioner” to chyba najlżejszy fragment płyty, nie jest tak “wypełniony” aranżacyjnie jak pozostałe, co jest dużą zaletą, bo daje słuchaczowi odrobinę odpoczynku, rozluźnienia. Zamiast z uwagą słuchać i analizować rozbudowanej warstwy perkusyjnej, można zatopić się w przejmującym falsecie Thoma i odpłynąć. Tytułowy “Amok” przez większą część jest dość monotonny, przy czym absolutnie nie jest to wada. Z czasem napięcie  utworu narasta, by w kulminacyjnym momencie zwyczajnie ustąpić, wyciszyć się.

Ostatnie płyty Radiohead nie wpasowały się w moje gusta, ale nigdy nie byłem największym fanem ich elektronicznych albumów. Moim skromnym zdaniem na “OK Computer” pokazali szczyt swoich umiejętności, którego nigdy wcześniej, ani nigdy później już nie osiągnęli. Atoms For Peace, choć w jakimś stopniu z Radiogłowymi się kojarzy, jest zupełnie nowym pomysłem na muzykę Yorke’a i mam nadzieję, że nie jest to “przygoda na jedną noc”, tylko Panowie zepną tyłki, odbędą teraz świetną trasę (czekamy na Was!), a potem zaskoczą czymś na nowej płycie. Tego Panom, sobie i Wam życzę z całego serca, a teraz skupmy się na tym, co mamy, bo debiutancki album tej supergrupy to naprawdę świetna rzecz!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.