ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu La Tulipe Noire ─ Faded Leaves w serwisie ArtRock.pl

La Tulipe Noire — Faded Leaves

 
wydawnictwo: Musea Records 2002
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Silence
2. Castle in The Sand
3. Winter in Your Heart
4. Lost Souls Ballad
5. Carnival in Venice
6. A Beggar’s Tale
7. Le Fond Du Ciel
8. Wanderer
9. A Memory Picture
 
Całkowity czas: 68:05
skład:
Ima – vocals; Alix – keyboards; S.Kontakis – guitars; Hyde – bass; Nick Kassavetis – drums; guitar guest star – Kostas Savvides
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,2
Album jakich wiele, poprawny.
,3
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,11
Arcydzieło.
,11

Łącznie 36, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
16.03.2004
(Recenzent)

La Tulipe Noire — Faded Leaves

Pierwszy raz z nazwą La Tulipe Noire spotkałem się około dwóch lat temu. Bardzo usilnie namawiano mnie  telefonicznie do zakupu płyty tego zespołu. Ale mając do wyboru tą płytę i “In Ogni Luogo” Finisterre, wziąłem tą ostatnią. I nie żałuję. Zupełnie. Kilka miesięcy później usłyszałem kilka utworów właśnie z “Faded Leaves”. Zapamiętałem charakterystyczny głos wokalisty i piękną, długą solówkę gitarową. A całkiem niedawno trafiła do mnie te płyta i mogłem poznać ją w całej okazałości. Przyznam się, że zrobiła  na mnie duże wrażenie.  Ma ta muzyka swój klimat – spokojna, nastrojowa, momentami podniosła. Rzadko kiedy pojawia się dynamiczniejszy fragment. W dużym stopniu wpływa na to wokalista. Ima dysponuje bardzo ciekawym, mocnym, wysokim  głosem.

Nie wiem, czy bardziej chłopięcym, czy kobiecym. Słychać, że nie przepada za wokalną ekwilibrystyką. Prowadzi melodie spokojnie, żeby nie powiedzieć dostojnie. A o czym śpiewa – wystarczy spojrzeć na tytuły. Poza tym na środkowej stronie wkładki jest obrazek przedstawiający młodego człowieka z gitarą na tle wiosennego , wiejskiego pejzażu – czyli wiadomo z kim mamy do czynienia, zasadniczo kącik złamanych serc. Ale to się nie ma z czego śmiać. Teksty są niezłe, bezpretensjonalne, bez przesadnej pompatyczności i  dramatyzowania. Śp. Tomasz Beksiński w nie jednej audycji by je wykorzystał. Muzycznie, hm...zaraz parę osób się zjeży, że płyta neo-progresywna dostanie taką ładną ocenę. Bo jest to neo-progressive, nie da się ukryć. Muzycznie najbliżej temu do Marillion z Fishem. Słychać też wpływy włoskiego rocka progresywnego z  lat 70-tych i  pewnie też trochę IQ ? Ale  jest to zespół dosyć oryginalny, choćby właśnie z powodu wokalisty. Nie znam innego, o nawet nieco podobnym głosie (może trochę Jon Anderson, ale to niezbyt “może” i bardzo mało “trochę”) i uważam,  że jest to jeden z ciekawszych śpiewaków , jakich słyszałem. Jak chyba wszystkie zespoły z tego kręgu, La Tulipe Noire cechuje dbałość o atrakcyjne melodie i doskonała produkcja. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu nagrywanie muzyki , którą można zanucić, z automatu podpada pod pop i komercję. Jednak między muzyką, która “służy twórcy do komunikacji z samym sobą, gdzie słuchacz jest ogniwem absolutnie zbędnym” (uwielbiam ten cytat, żałuję, że nie ja to wymyśliłem) i  muzycznym banałem jest bardzo duże miejsca. Na prawdę piękne melodie – to zdecydowanie wyróżnia LTN z reszty progresywnej średnicy , a poza tym  momentami rewelacyjne partie gitary. Długie, soczyste i piękne (powtarzam się, ale nie ma innego wyjścia) solówki (szczególnie zapadła mi w pamięć ta z “Wanderer”). Ale to nie są popisy w stylu 769 nut na minutę, tylko gra ,  jak to robią wielcy styliści  - np. Latimer, Gilmour, Rothery. Gitara ma śpiewać, a nie wydzierać się bez sensu.
W gruncie rzeczy same ballady... Melancholijna, jesienna płyta. Wyjątkowej urody.
Nie ma przebacz – 8,5/10 pts.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.