ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu HooDoo Band ─ HooDoo Band w serwisie ArtRock.pl

HooDoo Band — HooDoo Band

 
wydawnictwo: Luna Music 2010
 
CD 1:
1. Fire
2. He's Just A Dogie
3. I Can't Stand It
4. Fight No More
5. All I Need
6. Let The Party On
7. I Still Wander
8. Green Eyed Monster
9. Broke And Hungry
10. Future Blues

CD 2:
Koncert PR3 16/09/2009
1. Zapowiedź Jana Chojnackiego
2. Herbert Harper's Free Press News
3. Talkin Loud & Say Nothing
4. She's 19 Years Old
5. Will It Go Around The Circle
6. Broke And Hungry
7. Gonna Have A Funky Good Time

teledysk
I Can'T Stand It feat. Alicja Janosz
 
Całkowity czas: 88:30
skład:
Tomasz Nitribitt - śpiew, harfa
Alicja Janosz - śpiew
Patrycja Łacina-Miarka - śpiew
Bartek Miarka - gitary
Krzysztof Borowicz - klawisze
Andrzej Stagraczyński - gitara basowa
Bartosz Niebielecki - perkusja, gitara rytmiczna, gitarowe ślizgi

goście:
Andrzej Waśniewski - Fender Rhodes (10)
Janusz Blachura - gitara basowa (10)
Daniel Kraus - saksofon altowy (10)
Dawid Kobraczyński - gitara rytmiczna (3)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,4
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 7, ocena: Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
06.07.2011
(Recenzent)

HooDoo Band — HooDoo Band

„Hoodoo” to zbiór wierzeń ludowych nazywanych także magią, występujący głównie na południu Stanów Zjednoczonych.
Piękny, podwójny digipak, przyjemna szata graficzna, kompakty swym wyglądem przypominające winyle i naklejka naprzodzie – „Jan Chojnacki poleca”. Trochę się bałem, bo z owym redaktorem z kultowego Programu 3 nie zawsze mi po drodze, jeśli chodzi o muzyczne gusta. Ponadto słyszałem też ciepłe słowa redaktora Manna odnośnie tego wydawnictwa. Zaraz, zaraz, bo nie wyjaśniłem, czego się obawiałem. Tego, że będzie to smętna polska płyta około bluesowa? I że śpiewa tam pewna wokalistka? Powiedzmy.... Ale na szczęście się rozczarowałem.

Debiutancki album tej wrocławskiej formacji to świetna mieszanka funku i soulu, delikatnie przyprawiona nutką wspomnianego bluesa, a nawet jazzu. Zestaw składa się z dwóch krążków, pierwszy to wyczyny studyjne HooDoo, zaś drugi zawiera zapis występu ze Studia im. A. Osieckiej, tym samym prezentując wyśmienite koncertowe oblicze bandu. Do drugiego dysku dołożono także wideoklip.
Trzon grupy stanowi trzech ojców założycieli: charyzmatyczny wokalista Tomasz Nitribitt, utalentowany gitarzysta Bartłomiej Miarka oraz Bartosz Niebielecki, który poza graniem na perkusji jest tutaj głównym kompozytorem, a także producentem nagrań. Poza nimi HooDoo Band to Andrzej Stagraczyński, basista znany m.in. ze Starego Dobrego Małżeństwa i klawiszowiec Krzysztof Borowicz oraz dwie urocze panie wokalistki, od których w ogóle taktownie należało zacząć – Patrycja Łacina-Miarka (żona gitarzysty) i pamiętna Alicja Janosz (obecnie Janosz-Niebielecka), która na szczęście nie przypomina idolowej „Alex” i chyba nareszcie odnalazła swój muzyczny kierunek.

Osiem z dziesięciu utworów to kompozycje autorskie zespołu. Krążek otwiera świetna interpretacja „Fire”, utworu z repertuaru legendarnego Ohio Players. Mocne rozpoczęcie i proszę mi wierzyć, że ciężko się jest potem oderwać, zarówno od tego utworu jak i całego wydawnictwa. Prawdziwy muzyczny „ogień”. Utwory są stylistycznie wymieszane, raz idą bardziej w stronę funku („I Still Wonder”), czy disco (rewelacyjne „Green Eyed Monster”) innym razem wędrują w stronę jazzu i bluesa („Let the Party On”). Przyjemne teksty, wszystkie śpiewane po angielsku, toteż mam nadzieję, że zagranicą zostaną bardziej docenieni. W Polsce niestety może być z tym ciężko, no chyba, że kolejny album band wyda z polskimi standardami biesiadnymi.

Drugim utworem „zapożyczonym” jest „Broke and Hungry” Juniora Wellsa. Zresztą nazwa formacji pochodzi właśnie od jego „Hoodoo Man Blues” z 1965 roku – nomen omen też debiutu. Śmiało można stwierdzić, że Wells traktowany jest tutaj bardzo szczególnie, na zasadzie patrona zespołu. Całość zamyka „Future Blues”. Piękna solówka, ciepłe bluesowe brzmienie, chórek i delikatnie podrasowane elektroniką brzmienie. Aż chce się ponownie nacisnąć przycisk „play”. Każdy znajdzie na tej płycie coś dla siebie; dla mnie osobiście numerem jeden jest... numer jeden „Fire”. I tyle radości w „winylowym” czasie trzech kwadransów.
Słychać na HooDoo wpływy najlepszych: Sister Sledge, Sly and the Family Stone, Funkadelic czy nawet Jamiroquai, ale grupa ma swój charakter i nie boi się muzycznych eksperymentów.

Warto wspomnieć o dołączonej koncertówce. Mimo, iż jest tam sześć utworów z czyjegoś repertuaru – oczywiście nie byle jakiego, bo m.in. Jamesa Browna, Muddy’ego Watersa i wspomnianego Wellesa, to otrzymujemy fantastyczną namiastkę scenicznej energii tej formacji, a przy okazji jest to wspaniały hołd dla bluesowych korzeni. Jakby nie patrzeć jest to jeden z ciekawszych polskich debiutów fonograficznych ostatnich lat oraz jeden z ciekawszych albumów. Osiem z dużym pluem!

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.