ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Gaye, Marvin ─ What’s Going On w serwisie ArtRock.pl

Gaye, Marvin — What’s Going On

 
wydawnictwo: Motown Records 1971
 
1. What's Going On [3:53]
What's Happening Brother [2:43]
3. Flyin' High (In the Friendly Sky) [3:49]
4. Save the Children [4:03]
5. God Is Love [1:41]
6. Mercy Mercy Me (The Ecology) [3:16]
7. Right On [7:31]
8. Wholy Holy [3:08]
9. Inner City Blues (Make Me Wanna Holler) [5:26]
 
Całkowity czas: 35:38
skład:
Marvin Gaye – vocals, piano, drums, keyboards / Jackie Hicks, Marlene Barrow, Louvain Demps, Mel Farr, Lem Barney, Bobby Rogers, Elgie Stover, Kenneth Stover – backing vocals / James Jamerson – bass guitar / Earl Van Dyke – piano / Bob Babbitt – bass guitar ("Mercy, Mercy Me" and "Inner City Blues") / Joe Messina – guitar / Robert White – guitar / Eli Fountain – alto saxophone / Wild Bill Moore – tenor saxophone / Chet Forest – drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,10
Arcydzieło.
,25

Łącznie 42, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
02.01.2010
(Recenzent)

Gaye, Marvin — What’s Going On

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia (ależ to brzmi, prawda?) miałem sporą przerwę w słuchaniu muzyki tradycyjnie uważanej za „progresywną”. Posypało się wszystko za sprawą mojego ulubionego Marillion, którzy wówczas zabrali się za nagrywanie tak znakomitych gniotów, jak This Strange Engine czy  Radiation (że o .com nie wspomnę). Zniechęcenie nie spowodowało jednak zupełnego rozbratu z muzyką, o nie – takim ekstremistą nie jestem. Szukając nowych (dla mnie) dźwięków wróciłem do tematu bluesowo – folkowo – soulowego. Wróciłem, bo moja styczność z bluesem i folkiem datuje się na dużo wcześniejszy okres, ale jakoś nie było czasu na wgłebienie się w temat. Co do soulu, to zupełnie nie trafiał do mnie dawniej, a nazwy Tamla lub Motown budziły do połowy lat 90-tych tylko mój lekceważący uśmiech.

Pomieszanie stylów? Ano w sumie tak, ale tak to wówczas mniej więcej wyglądało. Oczywiście sięganie do tego rodzaju muzyki nie obyło się od pewnego stopniowania: zagłębianie się w kompozycje różnych mistrzów bluesa i tak w sumie nie objęło całości – bo nie mogło. Życia zwykłemu śmiertelnikowi nie wystarczy, gdyby chciał poznać WSZYSTKIE płyty, zidentyfikować głosy, zapamiętać brzmienia gitar choćby tylko samych geniuszy bluesa. Niewykonalne. Z soulem podobnie.

Wśród kilkudziesięciu płyt, które wówczas zatrzymały się na dłużej w moim odtwarzaczu zdecydowanie kilkanaście wymaga zarekomendowania również w tym serwisie, mimo, że z artrockiem wspólnego wiele nie mają. Jednym z artystów, których nagrania trzeba znać jest Marvin Gaye, a dokładniej Jego wydany w 1971 roku nakładem amerykańskiej wytwórni Tamla - Motown Records album What’s Going On. Pozornie wydawać by się mogło, że to nie jest soulowy album. Ze to w sumie taki już prawie pop, tuningowany soul przykrojony przez Czarnych Amerykanów na potrzeby białej Ameryki. Ale delikatne tylko wgłębienie się w muzykę zawartą na tym krążku zmieni – zaręczam – na zawsze wasze podejście do gatunków, z którymi wcześniej nie było wam po drodze.

What’s Going On  zaczyna utwór tytułowy, będący w sumie próbą rozmowy z bratem wracającym z Wietnamu.  Co się zdarzyło, dziś wiemy dokładnie, niezależnie od tego, jak bardzo filmy o Wietnamie przekoloryzowały (na plus lub minus) obraz tamtej wojny. Wówczas ludzie wracali z piekła do … piekła. Nikt nie rozumiał, po co walczyli, dlaczego mimo pozornej chwały nikt ich nie szanuje i dlaczego nie ma pracy dla tych, co poszli służyć krajowi. Ta kwestia powraca zresztą w tekście do kolejnego utworu - What’s Happening Brother, gdzie cała lista pytań pozostaje bez odpowiedzi. Nagranie to płynnie przechodzi on w wymowne Flying High (In The Friendly Sky), a pierwszą stronę albumu kończy dość naiwna – choć charakterystyczne dla tamtych czasów – minisuita Save The Children / God Is Love / Mercy Mercy Me. Zwłaszcza to ostatnie nagranie, ze znakomitą partią saksofonu w środku i podniosłym, wręcz patetycznym finałem budzi zachwyt słuchacza. Rewelacyjne sześć utworów, pełnych pasji, zaśpiewanych znakomicie i opartych na świetnych melodiach. A na dodatek – i tu uwaga, bo to nasze artrockowe poletko – połączonych w całość za sprawą odpowiedniego zmiksowania albumu. W ten sposób powstała kilkunastominutowa suita, z motywem przewodnim, oparta na zbliżonej tematyce, porywająco zaśpiewana i zagrana.

O ile na pierwszej stronie albumu nagrania są krótkie, ale przenikają się lub łączą melodycznie w całość, o tyle strona B czarnej płyty (na CD to nagrania 7-9) to zupełna odmiana. R&B kawałek, jakim jest Right On, następujący po nim Wholy Holy i kończący album Inner City Blues to tylko trzy utwory, ale zagrane wolniej, spokojniej i z jeszcze większą pewnością siebie. Co istotne – rytm, z taką dbałością trzymany na stronie A w drugiej części albumu zmienia się znacznie bardziej swobodnie. A to zespół zwalnia, a to za sprawą zaśpiewów i melodeklamacji wokalisty rytm zmienia się i ewoluuje w stronę muzyki bardziej soluowej, niż to w przypadku nagrań od 1 do 6 bywało wcześniej. Również brzmienie strony B jest bardziej surowe. Wynika to ze zmniejszenia ilości smyczków w poszczególnych utworach i zastosowania bardziej „objechanego” instrumentarium, niż wcześniej. Partia fletu, jakiej nie powstydziłby się sam Ian Anderson (flet grający sobie solo to jednak rzadkość w tej muzyce), różne, zdecydowanie odważniejsze przeszkadzajki, plus większa niż wcześniej swoboda w operowaniu głosem przez wokalistę i wspierających go muzyków, to nowa jakość na What’s Going On. Oczywiście typowe dla Motown brzmienie zostało utrzymane za sprawą owego słynnego sposobu nagrywania basu (wystarczy wsłuchać się w Inner City Blues).  Dodajmy do tego latynoamerykańską perkusję, europejski flet i typowo jazzowy saksofon, a wszystko  oplecione symfonicznymi wstawkami smyczków i wyjdzie nam album genialny. Z pięknymi melodiami, ważnymi tekstami – słowem arcydzieło.

I jeszcze ta okładka. Marvin Gaye, w czarnym płaszczu, z postawionym kołnierzem i pewną siebie miną. Świetne zdjęcie Jamesa Hendina. A na rewersie okładki – cała postać artysty. Na jakimś podwórku, w oddali jakieś porzucone zabawki, obok huśtawka, padający deszcz i mina, wskazująca na zakłopotanie, co to się porobiło z tym światem.

Right on, brother?  Right on…

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.