Przed rokiem rzeszowska grupa Spiral zasygnalizowała swoje istnienie całkiem udanym demem. Dzisiaj daje o sobie znać prezentując kolejne 20 minut muzyki – EP-kę „Under the Cold”. Stylistycznie płytka jest logiczną kontynuacją poprzedniego materiału, bezsprzecznie przy tym dojrzalszą; kompozycje, bardziej finezyjne, nadal budowane są za pomocą współgrających z mocnymi gitarami fragmentów stonowanych i w wyższym stopniu transowych. Określając więc Spiral pojęciem art rock należy mieć na uwadze, że jest to art rock w rozumieniu współczesnym; art rock po Porcupine Tree i Tool. W tym miejscu powinno się także zaznaczyć, że kwestią dla brzmienia zespołu kluczową jest głos wokalistki – wysoki, młodzieńczy, chwilami wręcz przesłodzony. Trzeba uczciwie przyznać, że gdyby za mikrofonem stała kolejna uduchowiona płaksa płci męskiej, efekt byłby znacznie mniej interesujący.
Niestety, rzeszowianie ulegli pokusie, by teksty nowych utworów, w odróżnieniu od tych z pierwszego nagrania, napisać wyłącznie w języku Shakespeare'a. Pomijając już patriotyczny aspekt sprawy, ojczysta mowa zwykle dodaje muzyce spoza angloamerykańskiego kręgu odrobinę indywidualizmu – niezależnie nawet od jakości zawartych w warstwie słownej przemyśleń. Tak było i w przypadku Spiral. Czy to więc dostosowanie się do wymogów rynku, czy decyzja stricte artystyczna - szkoda.
Raz jeszcze ciekawiej wypadają te partie materiału, w których grupa nie daje wyrazu fascynacji ciężkim graniem – najjaśniejszym punktem płytki jest oparta na smyczkach (prawdziwych) ballada „The Lullaby of Snowdust”, a Urszula Wójcik zdaje się lepiej radzić sobie, kiedy nie musi przebijać się przez warstwę ostrych gitar. Pozostaje mieć nadzieję, że na długogrającym krążku metalowe ciągoty Spiral zostaną zredukowane; nie do zera, ale też do czynnika niedominującego. Reszta EP-ki to dość konwencjonalna, zmontowana z radiowych zakłóceń introdukcja i trzy równe, żywsze utwory, z których ciekawostką godną odnotowania jest otwierający „Avalanche” riff bliższy klasycznemu heavy metalowi niż matematycznym łamańcom.
Będąc jedynie EP-ką, „Under the Cold” to wciąż bardziej zapowiedź ciekawej kariery, niż pełnowartościowy debiut. Niemniej warto zainteresować się zespołem i czekać na dalszy rozwój wydarzeń, Spiral bowiem wyrasta na zjawisko wyróżniające się na krajowej scenie nowoczesnego, przemyślnego rocka.