01. Alone [04:08] 02. Not The Same [04:29] 03. If I Swear [04:51] 04. Spiritual Reality [06:03] 05. Insomnia [04;17] 06. Between Love And Hate [04:02] 07. Fall Into Oblivion [04:13] 08. Never Again [06:09] 09. Symbol Of Time [04;52]
Trzy kwadranse z debiutanckim albumem poznańskiej formacji MORION, można uznać za dobrze wykorzystane. Zespół od kilku lat nabierał tempa grając koncerty w całej Polsce i przyzwyczajając słuchaczy do swojej muzyki. Wpisuje się dobrze w nasza sceną prezentując nagrania, gdzie wymieszane są elementy metalowe, progresywne, domowe. Vasyl dość ciekawie operuje głosem uszczęśliwiając nas wieloma jego odcieniami. Trochę tu Amon Amarth czy In Flames, ale tylko chwilami. Zastanawiający jest duży udział klawiszy, co dla mnie oznacza wpływy zarówno gotyckie jak i progrockowe. Bardzo mi się spodobał If I Swear, bardzo rytmiczny, z growlingiem, ale czyściutkim, z dołożonym zwykłym wokalem, trochę w stylu słonecznych dokonań Samaela. Potem jest tylko lepiej chociażby na Spiritual Reality i tytułowej Insomni. I w zasadzie możemy podzielić ten album na dwie części – dla mnie odrobinę lepszą, czyli z cięższymi partiami wokalu i doskonałą rytmika (czasami trochę połamaną) i dla mnie odrobinę słabsza, gdzie zespół bardziej sięga w kierunku rocka, niż metalu (chociażby dwie pierwsze kompozycje). Może to, dlatego, że ta lepsza część jest bardziej depresyjna i dołująca, a to jest tym, co wprowadza mnie w odpowiedni, doskonały dla mnie nastrój. Pojawia nam się nawet ballada (choć mocno metalowa) Fall Into Oblivion. Oraz zaskakujący nas całkowicie Never Again, ta zmiana w środku – mniód. Na końcu zaś do własnego odkrycia zostawiam Symbol Of Time. Tu będzie zaskoczenie…
Jak na debiutancki album, Panowie, czapki z głów. Dobra produkcja, świetne wydanie w digipacku, konkretna okładka. Może trochę pewne elementy się rozjeżdżają, ale jest to tez pierwsze wydawnictwo tak profesjonalne – błędów nie da się uniknąć, choć z pewnością pomoc Migdała (Artrosis) dużo tu wniosła. Warto wspomnieć, że zespół doskonale się sprawdza na koncertach, będąc wulkanem energii i kompletując całkiem spore grono gruppies.