Projekt powstał przy współpracy muzyków Josha McCauley’a z Maserati oraz Bryanta Williamsona i Matta Nelsona z Cinemechanica. Pięć kompozycji zamyka się w niespełna półgodzinnej płycie. W zasadzie można by to nazwać EPką. Dostajemy kawał solidnego postrockowego grania, z bardzo przestrzennymi gitarami i efektami. Potężna dawka niczym nieograniczonego, ale melodyjnego hałasu, dość dobrze zrealizowanego produkcyjnie. Wielokrotnie muzyka wychodzi od pojedynczych dźwięków, aby w miarę upływu czasu rozrosnąć się i runąć na nas całą swoją ciężkością. The Dam Was Split But The Cirty Was Saved od pierwszej chwili dociska nas ciężarem gitar i perkusji. Wydaje się, że ten hałas będzie trwał wiecznie, ale w pewnym momencie ustępuje on spokojnym (zbliżonym do Nosound) wolnym wariacjom tematycznym, by dopiero w drugiej części pozwolić się znów zamaskować powracającemu początkowi. The Moon Shifts The Sea The Sea Shapes The Shore The Shore Shakes The Sand The Sinks The Ship - te długaśne nazwy są być może związane z chęcią przekazania jakiegoś opisu w zespole, który jest instrumentalny. Drugi utwór jest zbliżony do dokonań japońskiego MONO, powolny i łagodny początek z czasem przeistacza się w tornado dźwięków, podkręcone przez arytmiczne zagrywki i przejścia. Fall-Triumph, bazując na bardzo rytmicznej i klarownej perkusji daje nam przestrzenne pogłosy i powtórzenia. Into Days & Nights & Years & Months rozpoczyna się bardzo, bardzo szerokimi pasażami, aby potem przejść do prostej post-punkowej niemal perkusji I swobodnej gitary. Ale gdzieś, z tyłu przemyka i przeciska się do przodu dodatkowa frakcja perkusji i za nią jeszcze jedna. Potem druga gitara i nagle robi nam się całkiem zjawiskowy utwór. Wszystko znika, pojawia się nowa ścieżka, która po minucie przeistacza się w nowe tornado. Równie mocne, choć innego typu jak to poprzednie. Brzmi to świetnie. Kończący płytę If Only You Knew What The Lost Soldiers Did To Me to ukoronowanie całego wydawnictwa. Spokojny zbudowany na floydowskich echach I powtórzeniach utwór, z wieloma przerwami I marszowym rytmem perkusji.
Polecam, szczególnie w mgliste jesienne poranki w drodze do pracy.