ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Firkins, Michael Lee ─ Blacklight Sonatas w serwisie ArtRock.pl

Firkins, Michael Lee — Blacklight Sonatas

 
wydawnictwo: Magnatude Records 2007
 
01. One Big Punch (Crying Stacks) [05:41]
02. Two Guns Left [06:02]
03. Black Betty [04:08]
04. I-680 Waltz [05:20]
05. The Horse And The Fly [03:06]
06. Now’s Your Time Blues [04:12]
07. Theme From The Sanford And Son (The Streetbeater) [06:23]
08. Took The Words Right Outta My Mouth [04:37]
09. Blacklight Sonata [05:59]
 
Całkowity czas: 46:55
skład:
Michael Lee Firkins - guitar, Thomas Pridgen (The Mars Volta) - drums, Kai Eckhardt (John McLaughlin, Garaj Mahal)- Bass
GOŚCIE
Michael Bland (Prince, Paul Westerberg) - drums (tracks 4, 7), Matt Abts - drums (track 8), Andy Hess - bass (on track 8), Chuck Leavell - keyboards (track 8), Danny Alvarez - keyboards (track 9)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
07.12.2007
(Recenzent)

Firkins, Michael Lee — Blacklight Sonatas

Wypuszczona kilka tygodni temu na rynek płyta Michaela Lee Firkinsa, zatytułowana Blacklight Sonatas to jeden z najciekawszych dla mnie albumów mijającego właśnie roku. Jest to piąte studyjne wydawnictwo urodzonego w 1967 roku w Omaha, w bardzo muzycznej rodzinie [ojciec gitarzysta (lap steel), matka pianistka] Michaela. Wychowanie muzyczne, kilkanaście nagród na festiwalach, efekt wiadomy. Jego pierwszy album (Machael Lee Firkins z roku 1990) sprzedał się w ilości ponad stu tysięcy egzemplarzy. On sam pojawia się jako gość na wielu innych albumach (chociażby japońskim Guitar Battle gdzie zagrali Al Pitrelli, Brad Gillis, John Petrucci, Michael Lee Firkins, Reb Beach, Steve Morse).


Blacklight Sonatas to fantastyczna przygoda z jazz-rockiem, bluesem, folkiem, country przyprawiona elementami psychodelii i improwizacji. Rozpoczynający ją One Big Punch (Crying Stacks) to świetny swingujący numer, rodem z lat dwudziestych, ale z dużą domieszką elementów pochodzących od Joe Satrianiego. I tu już się zaczyna zabawa. Swingująca sekcja rytmiczna i rodzinny dla Michaela lap-steel. Świetnie się tego słucha, nogi same wyrywają się do przytupywania, idealne do samochodu (choć przytupywanie, zwłaszcza losowe, pedałów może mieć różne skutki). Przepiękne brzmienie gitary, ale czegóż innego można się spodziewać po GIBSON BB KING LUCILLE. Two Guns Left to zdecydowanie mocniejsza, mroczniejsza osadzona w zeppelinowskich klimatach kompozycja. Po mocnym lekko psychodelicznym wstępie, pojawia nam się część solowa. Mocno zaciągane, bluesowe zagrywki, przeciągające się jazzrockowe improwizacje (blisko mu do naszego Jarka Śmietany) dają bardzo ciekawy efekt.


Jedną z dwóch perełek jest dla mnie numer trzeci, czyli Black Betty - jedyny spiewany utwór na płycie. Pochodząca z osiemnastego wieku pieśń afro-amerykańskich niewolników jest po prostu oszałamiająca. Fantastyczna, rytmiczna piosenka łagodząca trud codziennej pracy na plantacji. Upubliczniona światu przez Huddie „Lead Betty” Ledbettera (który odnalazł źródła słowotwórcze tej pieśni i dokonał transkrypcji na język dwudziestowieczny).

Whoa black betty, bam ba lam
Yeah black betty, bam ba lam
Black betty had a child, bam ba lam
Damn thing gone wild, bam ba lam
She's always ready, bam ba lam
She's so rock steady, bam ba lam
Whoa black betty, bam ba lam
go black betty, bam ba lam
Alright…

Prawdopodobnie nagrana po raz pierwszy przez muzykologów Johna i Alana Lomax’ów w 1993 roku w Sugar Land w Teksasie. Pierwsze wykonanie było a capella przy udziale Jamesa Bakera i grupy Central State Farm. Od tego czasu piosenkę te nagrały dziesiątki artystów. Sięgnął po nią także Michael. Na warsztat wziął tekst jaki stworzył zespół Spiderbait i bardzo zgrabnie poprzestawiał wersy. Początek jak u ZZ TOP, przejście w ACDC, potem pojawia się ów afro-amerykański motyw (choć śpiewany przez Michaela, nie przez murzyńskie robotnice), mocne bluesowe zagrywki, druga zwrotka:

Whoa black betty, bam ba lam
go black betty, bam ba lam
What ever gets me high, bam ba lam
Yeah that's no lie, bam ba lam
She's always ready bam ba lam
She's so rock steady, bam ba lam
Whoa black betty, bam ba lam
Yeah black betty, bam ba lam

A po zwrotce… fenomenalne solowe wymiatanie prosto ze stajni w kolorze głębokiej purpury, przyprawione nutką mocnego ACDC. Strasznie wpadł mi w ucho ten kawałek, nucę go sobie prawie codziennie od ponad miesiąca. I nadaje się również do mojej codziennej, ciężkiej roboty.

Walczyk nas uspokaja. Walczyk jest dość nietypowy i ze względu na tytuł I-680 Waltz i ze względu na brak um-pa-pa um-pa-pa. Spokojniejszy, lekko nastrojowy utwór, z dużą dawką zmian rytmu i brzmienia gitary (tutaj już Yamaha Old Pacifica). Ale żeby nie było, jesteśmy w Stanach, w dorzeczu Missouri, czas więc na The Horse And The Fly. Blues połączony bardzo umiejętnie z czymś czego nie lubię: Country. Nie ukrywam jednak, że gdyby Michael pojawił się na pikniku w Mrągowie, to poświęciłbym wieczór słuchając innych wykonawców w oczekiwaniu na ten otwór. Zwłaszcza gdyby zabrał ze sobą swój słynny TWINS SUPRO LAP STEEL - owo urządzenie na którym David Gilmour grywa siedząc na koncertach, ale w podwójnej bliźniaczej (co za faux pas - lustrzanej powinienem powiedzieć ) wersji. Now’s Your Time Blues to dalsza podróż w bluesowe klimaty, przybliżająca nas trochę bardziej do tego co się dzieje popołudniami, w małych południowych miasteczkach. Theme From Sanford And Son (The Streetbeater) to utwór napisany pierwotnie przez Quincy Jonesa, tutaj bardzo ładnie dopasowany do koncepcji albumu. Trochę pourywanych strun, jazzowa perkusja, wyróżniający się bas (coś mi tak się przypomniał Billy Sheenan). Długi, improwizujący utwór, z ciekawymi załamującymi się, arytmicznymi zagraniami perkusji (a pod koniec… ale feeling… zespołu VOX – łezka się w oku kręci).W Took The Words Right Outta My Mouth po raz pierwszy mocniej słychać klawisze. Ale za to… z okolic młodzieńczych lat Hendrixa. Tak, zdecydowanie powrót do ery wczesnego dzieciństwa samego Michaela.

Druga perełką albumu, jest tytułowy, psychodeliczny Blacklight Sonatas. Smutny, w zasadzie pogrzebowy utwór. Spokojne tempo, lekka perkusja, bachowskie organy. Przepiękny utwór, kompletnie inny od pozostałych i to jest właśnie zastanawiające – skąd się tu wziął? Niemniej jednak jeden z bardzo bliskich mi teraz i bardzo ważnych. Psychodeliczne gitarowe przejścia, zmiany gitar (mamy tu i lap steel i Gibsona i Fendera). Z jednej strony czarna dziura wsysająca nas po stracie bliskiej osoby, z drugiej cienka nitka trzymająca nas na skraju otchłani. Ból i nadzieja, mrok i światło, ostatnie pożegnanie.

***************

Instrumentarium Michaela użyte na tym albumie: 50's SUPRO and NATIONAL lap steel guitars, FENDER relic STRAT, GIBSON BB KING LUCILLE, GIBSON 1947 ES-125 12 string, TAYLOR 714, DOBRO hounddog, JOHNSON resonator, SHO-BUD pedal steel, FENDER VIBROLUXE, MARSHALL JUBILEE 100 watt

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.