Coldseed to kosmopolityczny band, w którego skład wchodzą muzycy z takich kapel jak Blind Guardian, Soilwork i Sieges Eden. Otrzymujemy niemiecko – szwedzko – hiszpańską kooperację znanych i utalentowanych rzemieślników., której owocem jest album „Completion makes the tragedy”. Wypełnia go masywne i ostre granie, w którym doszukamy się stoner metalu, industrialu, thrashu (kłania się najbardziej Testament), melodic metalu, deathu i wielu innych ingrediencji, z których powstała całkiem gęsta i spójna zupa. Pojawiają się również momenty delikatne, ale szkoda, że jest ich tak mało…

Brzmienie „Completion makes the tragedy” jest perfekcyjne: miażdżący ciężar, klarowność i selektywność, pieczołowitość w detalach. Choć może brakuje wiekopomnych riffów i zagrywek, to melodie są bardzo fajne. To po prostu kawał nowoczesnego metalu, zaserwowanego jak w restauracji najwyższej klasy. Nike ma sensu wyróżniać poszczególnych kąsków, bo album to lita smakowita całość. Słucha się tego miło, choć materiał oryginalnością nie grzeszy. Jest niezwykle motoryczny, zagrany z należytym ogniem, ale popada w schematy. Niby jest w tym troszkę retro łojenia w bardzo nowoczesnej oprawie, ale i tak każdy zagrał to tysiące razy. Na szczęście niewielu z tego tysiąca zrobiło to lepiej, niż Coldseed…