ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Tsurubami ─ Shohjohkisshohtan w serwisie ArtRock.pl

Tsurubami — Shohjohkisshohtan

 
wydawnictwo: C3R Records 2005
dystrybucja: C3R Records
 
01. Kandeki No Hate Ni [16:31]
02. Kimi O Omoite [17:38]
03. Shohjohkisshohtan [22:46]
 
Całkowity czas: 56:49
skład:
Emi Noboko – drums; Higashi Hiroshi – bass; Kawabata Makoto – guitar
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
02.02.2007
(Recenzent)

Tsurubami — Shohjohkisshohtan



Formacja TSURUBAMI to odskocznia od projektu Acid Mother Temple dla trójki założycieli tego ostatniego. Choć wydawać się to może dziwne, jako, że muzyka jednego i drugiego zespołu, klasyfikowana jest w tym samym gatunku. Najprościej mówiąc: nowoczesnej psychodelii z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak twierdzą członkowie tej formacji wszystko jest stworzone dzięki energii Yin-Yang, która to wykorzystuje pięć podstawowych składników istnienia wszystkiego: drewno, ogień, ziemię, metal i wodę. Gdy wsłuchamy się w najnowszy, wydany prawie dwa lata temu przez kanadyjską wytwórnię C3R Records album Tsurubami o wdzięcznej, dźwięcznej i trudnej do wymówienia przez Europejczyka nazwie Shohjohkisshohtan, znajdziemy tu owe elementy. Znajdziemy też równowagę między dwoma rodzajami energii, napędzającymi świat: Yin i Yang, składnikiem żeńskim i męskim, mrokiem i światłem, biernością i aktywnością.

Tak też jest z tym albumem. Pierwszy utwór to Yang (Kandeki No Hate Ni)– jest rozbudowany, połamany, abstrakcyjnie nie-muzyczny, gwałtowny i niepozwalający nam odpocząć. Ponad trzy kwadranse ściany dźwięku, do której nie ma jak się przygotować, atakuje nas ona bowiem już od pierwszej sekundy. Ma to jednak głębszy i dalszy sens. Muzykom zależało na przygotowaniu słuchaczy do przejścia w następny etap muzycznej podróży. Etap, który możemy określić jako Yin (Kimi O Omoite) – gdzie łagodne i senne pasaże pozwalają nam odetchnąć, spojrzeć w głąb siebie i zadać sobie kilka ważnych pytań. Pojawiają się jazzowe perkusje, hipnotyczne gitary i naprowadzający na właściwą ścieżkę bass. Gdy poświęcimy się tej muzyce w całości, a nikt nie będzie nam przeszkadzał, odkryjemy nieznane dotąd źródła spokoju i oczyszczenia. Oczyszczenia organizmu z hałasu otaczającego nas, skomercjalizowanego świata, który nic tak naprawdę do naszego życia nie wnosi. Gdy już odetchniemy pełną piersią, muzycy serwują nam trzeci, ostatni i tytułowy utwór, który jest ową równowagą. Yin-Yang (Shohjohkisshohtan). Tutaj chaos miesza się z porządkiem, anarchia ze sprecyzowanym układem władzy. Trójka niezależnych dotąd muzyków łączy swoje umiejętności, aby zbudować wstrząsający, ale jednomyślny głos. Głos człowieka poszukującego drogi do najwyższego Stwórcy. Człowieka, który potrafi połączyć wszystkie pięć żywiołów w jedną, krętą i zawiłą drogę, ale prowadzącą do ściśle określonego celu. Ten zaś każdy z nas obierze sobie sam i sam tą drogą będzie podążał. MANTRA.

Through the holy sound of Om,
can we glimpse the eternal,
escape the constraints of time
(past, present, and future),
and come to meet the Buddha?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.