ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Twilight ─ On the Threshold of Silence w serwisie ArtRock.pl

Twilight — On the Threshold of Silence

 
wydawnictwo: Lynx Music 2005
dystrybucja: Rock Serwis
 
01. Point Of View [04:36]/ 02. Silver Night [04:04]/ 03. Liar [04:16]/ 04. Eye Of The Storm [03:52]/ 05. Intermission [00:58]/ 06. Carefree Smile [3:33]/ 07. Revealed [05:23]/ 08. Disoriented [03:04]/ 09. Broken Frame [05:04]/ 10. Awakening [03:45]/ 11. Above The Clouds Part 1 [03:47]
 
Całkowity czas: 42:24
skład:
Janek Capiński - wokal; Karol Dereszowski - gitary; Michał Stańczyk - instr.klawiszowe; Maciej Dworzański - bas; Grzegorz Fieber - bębny;

Gość Specjalny - Michał Araszkiewicz (gtara w Awakening)
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,8
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,10

Łącznie 29, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
19.03.2006
(Recenzent)

Twilight — On the Threshold of Silence

RECENZJA: Twilight / On The Threshold Of Silence

Debiutancka płyta zespołu Twilight urzekła mnie – choć nie od razu. Dobry art rockowy klimat, grany przez muzyków być może młodych wiekiem, ale bardzo dojrzałych muzycznie. Przyznam się na wstępie, że bardzo ciężko było mi się przyzwyczaić do głosu wokalisty. Nieczęsto spotyka się tak niskie głosy w tej odmianie muzyki. Lecz z drugiej strony dobrze się stało, że ta płyta pojawiła się w moim odtwarzaczu. Dzięki za wszystko niej mogłem odkryć fragment nieznanego lądu. Przyznaję się bez bicia, że troszkę się obawiałem produkcji w studio Lynx Music – nie chciałem by Ryszard Kramarski ukierunkował brzmienie na wzór Millennium, na całe szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Brzmienie płyty jest dobre, choć tak jakby lekko przytłumione – być może to chęć dopasowania do niskiego głosu wokalisty.

Rozpoczynający krążek Point Of View przypomina mi średniowieczne śpiewy wojaków polskich, a pierwsze wersy są zaśpiewane tak nisko, że aż usiadłem – mimo to bardzo czysto. Muzyka na razie spokojna, jakaś krótka solóweczka, och jakże pięknie art rockowa. Ludzie często wyobrażają sobie kogoś po głosie; patrząc na zdjęcie w książeczce i słysząc głos – moje wyobrażenie było inne, co nie zmienia faktu, że jest bardzo ciekawie. Bardzo interesujące dwugłosowe zakończenie utworu. Rozpoczynający Silver Night fortepian, z czymś mi się skojarzył… zaraz to brzmi podobnie do Shadow Gallery z przedostatniej płyty. Ale potem jest już bardziej w klimacie Pendragona niż Galerii Cieni. Smutna, ale jakże piękna ballada, która mam nadzieję, że nie zagości na składankach Best Ballads, bo kompletnie na to nie zasługuje. Zasługuje natomiast na jej odkrywanie w tych nielicznych dobrych audycjach muzycznych. Liar to już mocniejsze zagranie, troszkę w klimacie Bruce’a Dickinsona, co mnie bardzo cieszy, bo oczekiwałem zmiany klimatu. Jeszcze większa zmiana następuje w kolejnym utworze Eye Of The Storm. Bardzo mocny wokal, brakuje tylko większego kopa ze strony pozostałych muzyków, zdecydowanie warstwa muzyczna jest zbyt daleko z tyłu. W środku ciekawy progresywny przerywnik, rodem prosto ze Szwecji, choć dzięki wokalizom przywodzący na myśl Arabię (mało znanego zespołu Vengeance). Carefree Smile rozpoczyna się spokojnie i nagle szybka zmiana rytmu perkusji, zmiana tempa, choć w zasadzie do końca utworu jest w miarę spokojnie. Revealed jest bardziej progresywnym niż art rockowym utworem. Zagranym dość ciekawie, ze zmianami tempa i interesującymi pasażami klawiszy, z przesterowaną gitarą i intrygującymi przejściami perkusyjnymi. W Disoriented znów spotykamy wschodnie smaczki muzyczne, zabawę kanałami, a także bardziej baśniowe klimaty. Bardzo mi się podoba to połączenie. Broken Frame to chyba najbardziej klawiszowy utwór na płycie – tutaj mocno je słychać, zwłaszcza w kulminacyjnej części, choć uwagę przyciąga też klangowany bas. Awakening to ostrzejszy utwór, w którym zaskakuje zupełnie inna solówka, a to za sprawą gościa specjalnego. Inny jest wymiar tego utworu, co mnie zaskoczyło, co też może oznaczać, że następne płyty (które przecież będą?) będą coraz ciekawsze. Album kończy Above The Clouds – Part One w iście art rockowym i nieco epickim klimacie. Przepiękna solóweczka na czyściutkiej gitarze klasycznej przypomina mi Ritchie’go Blackmour’a – szkoda tylko, że tak szybko się kończy.

Podsumowując, bardzo porządna płyta. Cieszę się, że są wśród naszych rodaków ludzie, którzy chcą i co najważniejsze potrafią nagrywać interesujące płyty w naszym dość niszowym gatunku. Życzę najlepszych ocen, dużej ilości koncertów i przede wszystkim wydania następnej płyty – może trochę bardziej zgranej (muzyka plus śpiew, zamiast muzyki kontra śpiew). I moja osobista prośba: czekam o dłuższe utwory

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.