ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Frogg Cafe ─ Fortunate Obserwer of Time w serwisie ArtRock.pl

Frogg Cafe — Fortunate Obserwer of Time

 
wydawnictwo: Progrock Records 2005
 
1.Eternal Optimist 6:31/ 2. Fortunate Observer of Time 7:04/ 3. Reluctant Observer 9:27
4. No Regrets 8:13/ 5. Resign 1:05
6. You’re Still Sleeping 10:43/ 7. Abyss of Dissension 14:38/ 8. Release 3:56
 
Całkowity czas: 61:37
skład:
Bill Ayasse – electric and acoustic violins, vocals, mandolin, percussion/ Steve Uh – electric and acoustic guitar, keyboards, violin/ Nick Lieto – lead vocals, keyboards, piano, trumpet, flugelhorn/ Andrew Sussman – electric bass, cello, vocals, marinated ice/ James Guarnieri – drums, percussion
oraz:
John Lieto – trombone (tracks 2, 4, 6, 7)/ Steve Campanella – marimba (tracks 1, 3, 4, 6)/ Ed Mann – marimba, vibes, percussion (track 7)/ Izzy Mergen – congas (tracks 4, 6, 7)/ Sharon Ayasse – flute (track 8)/ Marjorie Ayasse – vocals (track 3)/ Tim Roache – „shhh” (track 2)
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,6
Arcydzieło.
,16

Łącznie 26, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
09.01.2006
(Gość)

Frogg Cafe — Fortunate Obserwer of Time

Frogg Café jest jeszcze w Polsce grupą niezbyt popularną, choć z roku na rok przybywa jej fanów. Miejmy nadzieję, że będzie ich coraz więcej i że niedługo ktoś wpadnie na pomysł sprowadzenie zespołu do Polski na koncerty. Mamy bowiem do czynienia ze zjawiskiem nietuzinkowym na scenie muzyki progresywnej, z wykonawcą tworzącym muzykę na wskroś oryginalną, choć wypracowaną na sprawdzonych i utrwalonych w tradycji wzorcach.

Ten amerykański zespół powstał w 1998 r. jako tzw. cover band, wykonujący utwory Franka Zappy. Nazywał się wówczas Lampy Gravy i działał w rodzimym Nowym Jorku oraz pobliskim Long Island. W r. 2000 grupa postanowiła zmienić nazwę, właśnie na Frogg Café, oraz tworzyć własną, niezależną muzykę. Fortunate Observer of Time to – po wydanej w r. 2001 Frogg Café oraz Creatures z przed roku – trzecia płyta w jej dorobku. Rozwija ona wypracowany przez zespół niezwykle interesujący styl, stanowiący mieszaninę amerykańskiego rocka symfonicznego, awangardy, klasyki, fusion, jazzrocka, jazzu, swingu, wokalnych popisów musicalowych i kabaretowych etc. W muzyce Frogg Café można zatem usłyszeć i grupę Kansas, i rzecz jasna szaleństwa nieodżałowanego twórcy Hot Rats, ale i ślady zainteresowania twórczością King Crimson, Gentle Giant, Moder Jazz Quartet, David Cross Band, Weather Report, Mingusa, i Coltrane’a; a z “poważnych”: Strawińskiego, Coplanda czy Ravela. Frogg Café czerpie pełnymi garściami z wielkiej tradycji muzycznej – dodam, że czerpie umiejętnie: nikogo i niczego nie kopiuje. Trudno też mówić w ich przypadku o prostym eklektyzmie, jaki przypisuje – zupełnie bezsensownie – część tzw. fachowej prasy. Grupa wypracowała swój niepowtarzalny i – co niezwykle ważne – już rozpoznawalny styl. Instrumentem, który w znacznym stopniu decyduje o tymże stylu, są skrzypce – Bill Ayasse, wykorzystuje je z wirtuozerską precyzją i mistrzowskim polotem. Tak dzieje się choćby w otwierającym płytę swoistym “tryptyku Obserwatora” (tworzą go: Eternal Optimist, Fortunate Observer of Time oraz Reluctant Observer): przepełnionym niezwykle silnie melodyką i harmonią śpiewu, zwłaszcza w pierwszym i trzecim utworze, oraz jazzowym duchem improwizacji i awangardowego dysonansu, szczególnie w całej kompozycji tytułowej i środkowych partiach skrajnych części. O brzmieniu zespołu decyduje również głos Nicka Lieto i jego trąbka, niejednokrotnie przejmująca, podobnie jak skrzypce, funkcję gitary prowadzącej – a do tego ciepła, rozśpiewana, czasem wręcz elegijna, nie pozbawiona szczypty dramatycznej powagi.

Zmiany tempa i nastroju, przekształcenia wyjściowych melodii, dialogi między instrumentami, swoboda w łączeniu gatunków – to wszystko zespół wykorzystuje w sposób niewymuszony, naturalny. Przejścia i łączenia, które w tego typu sytuacjach decydują o jakości utworów, są przez muzyków Frogg Café podawane z polotem i lekkością. Tak dzieje się choćby w przepięknym No Regrets, gdzie po dynamicznym rockowym interludium mamy spokojny, niemal melancholijną melodię, która z kolei przechodzi płynnie w pyszne jazzowe solo trąbki, a później solo skrzypiec, prowadzących znów do wokalnej sytuacji wyjściowej. Ten utwór to 8 minut czystej i harmonijnej sztuki.

I aranżacje: bogate, budowane z rozmachem i zarazem dbałością o harmoniczny porządek. Zespół sięga po różne instrumenty; obok tradycyjnych zestawów używanych w muzyce rockowej oraz wymienianych wcześniej skrzypiec i trąbki mamy jeszcze m. in. puzon, mandolinę, wibrafon, wiolonczelę, flet. Siłę w ten sposób budowanych kompozycji najpełniej chyba obrazują dwa najdłuższe i połączone ze sobą utwory: You’re Still Sleeping oraz Abyss of Dissension, nb. w tym drugim gościnnie wystąpił Ed Mann, perkusista Franka Zappy. Abyss of Discension, napisany z iście epickim rozmachem, jest zresztą ukłonem w stronę jego wczesnej twórczości.

O sile płyty decyduje także jej przemyślana konstrukcja. Każdy z utworów logicznie łączy się tu z następnym, każdy pasuje muzycznie i brzmieniowo do całości, każdy wreszcie znajduje się w odpowiednim miejscu. Na Fortunate Observer of Time składa się 8 kompozycji, które tworzą jakby dwie rozbudowane suity ponad 60. minutowego spektaklu. O pierwszej, czyli o tzw. “tryptyku Obserwatora”, już wspominałem; drugi budują cztery końcowe utwory: długie i rozbudowane You’re Still Sleeping oraz Abyss of Dissension. A nadto dwie okalające miniatury: wstępne ledwie minutowe Resign oraz zamykające Release. Obie te wielkie części łączy “kansasowskie” No Regrets. Zaznaczony podział ma swoje odbicie również w odmiennej stylistyce opisanych części. Pierwsza jest bardziej zdeterminowana przez jazzrock i jazz, druga z kolei ciąży w stronę art-rocka i rockowej awangardy, również klasyki. Z ducha muzyki poważnej płyną przede wszystkim dźwięki Release, puentujące i “drugą część” płyty, i zarazem cały album. Z jednej strony rzecz może zaskakiwać, właśnie wyborem stylu, z drugiej zaś jakby logicznie zamyka przebieg muzycznej akcji. Ktoś mógłby powiedzieć, że to z ducha czy też z filozofii Roberta Frippa. Czemu nie! Wprawdzie Frogg Café muzycznie różni się od Karmazynowego Króla (chociaż kto wie?!), to w podejściu do wagi i znaczenia dźwięku, do ciągłego poszukiwania i łamania barier i utartych schematów, do łączenia wody z ogniem, do perfekcji wykonawczej i dyscypliny, pozwalającej oswoić i ukazać niepokornego ducha buntu, grupa Frippa musi być Amerykanom bardzo bliska.

I na koniec jeszcze jedna kwestia. Chodzi mianowicie o produkcję. Dawno nie słyszałem tak świetnie wypracowanego w studio dźwięku (ach ci Amerykanie!). To zasługa głównie Billa Ayassa – skrzypka i wokalisty – który nie tylko był odpowiedzialny za całość, ale również jako inżynier nagrywający i miksujący materiał, trzymał pieczę nad detalami. Brzmienie jest na płycie ciepłe i jednocześnie pełne klimatycznej przestrzeni. Poszczególne instrumenty (ich partie) są doskonale słyszalne i rozpoznawalne; zarazem budują jeden zwarty przekaz – to swoista synteza ekstensywności i intensywności, która w połączeniu z charakterystycznym i własnym stylem daje niespotykaną siłę. No i rzecz jasna proporcje, jakże ważne w muzyce – między partiami instrumentów (w stopniu i natężeniu dźwięku, jego barwie etc.), między instrumentami a wokalem. Tu również możemy mówić o mistrzostwie i rozwiązaniach najwyższej próby.

Fortunate Observer of Time nie jest płytą łatwą w odbiorze, pomimo pewnej przystępności niektórych melodyjnych fragmentów. Rzecz wymaga wielokrotnego słuchania, oswajania się z trudną sztuką twórczej syntezy gatunków i stylów. Pokonywania barier i utrwalonych przyzwyczajeń. Jeśli jednak ktoś już rozsmakuje w sztuce Frogg Café, to jestem przekonany, iż nie uzna czasu, jaki spędził wraz z nimi, za stracony. Gorąco polecam tę płytę, zwłaszcza niespokojnym duchom, poszukującym coraz to nowych wrażeń i jednocześnie ceniącym sobie elegancję i doskonałe wykonawstwo.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.