Naprawdę udany wieczór z melodyjnym post-harcorem, metalcorem i alternatywnym rockiem zafundowały trzy formacje, które zagrały w minioną niedzielę w warszawskiej Proximie…
Nie ukrywam, że głównym magnesem, który przyciągnął mnie do Proximy była grupa Annisokay. Wyglądający niezwykle młodo niemiecki kwartet (choć zaczynał już w 2007 roku!) rozwalił mnie wydaną w ubiegłym miesiącu EP-ką Abyss PT I w taki sposób, że stwierdziłem…, iż dla mnie mogą w tej Warszawie zagrać w dwadzieścia minut te pięć utworów, zejść ze sceny, a ja i tak będę szczęśliwy. No dobrze, przesadziłem, bo na facebookowym wallu, po tym zdaniu, najpewniej wstawiłbym kilka mocno „rozhahanych emotikonów”. Tak naprawdę jednak, coś w tym jest. Wiem, że takich post-harcore’owych kapel, jadących według schematu: „mocarny, gitarowy riff - mnóstwo elektroniki – krzyk - czysty wokal” jest na pęczki. A jednak nie każda z nich potrafi być w tym przekonująca. Annisokay ewoluował w kierunku brzmienia bardziej melodyjnego, przystępnego i wręcz przebojowego. I na tej EP-ce wyszło im to kapitalnie.
Do rzeczy, zagrali tę EP-kę faktycznie w całości. Zatem, czy mogło mi się nie podobać? Oczywiście, że nie! Tym bardziej, że dorzucili jeszcze trzynaście kompozycji z wcześniejszych wydawnictw oraz cover Linkin Park, niezniszczalne One Step Closer. Fantastycznie współgrały ze sobą czysty wokal Christopha Wieczorka i brudne figury wokalne Rudiego Schwarzera, do tego sporo działo się wśród zebranych (fakt, że niezbyt niestety licznych). Był mosh na prośbę Schwarzera a i crowd surfing, w którym on sam uczestniczył. Oczywiście najpiękniej było na ultra przebojowym… Ultraviolet, ale obraziłbym inne numery, gdybym powiedział, że bawiłem się na nich gorzej.
Prawdziwym odkryciem wieczoru była jednak dla mnie formacja Fixation, która wystąpiła tuż przed Annisokay. Norweska grupa ma na swoim koncie wydany we wrześniu tego roku, bardzo udany debiut, More Subtle Than Death, na którym oparła swój występ i który w ilości… dwóch sztuk płyt CD był dostępny „na merczu” (na szczęście jeden egzemplarz trafił do mnie). Ich metalcore, połączony wszak z rockiem alternatywnym i post rockiem, ma w sobie mnóstwo pięknych melodii i emocji. A ich kulminacja nastąpiła wraz z przejmującym i wzniosłym What We Have Done z EP-ki Global Suicide. Przyznam otwarcie, że duch Einara Solberga i norweskiego Leprous unosił się pod sufitem Proximy podczas wykonywania tego numeru.
Wieczór rozpoczęła brytyjska grupa To Kill Achilles, na której półgodzinny set nieco się spóźniłem i przyznam otwarcie, że przez tych kilkanaście minut nie przekonali mnie do swojego metalcore’a.