ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 29.11 - Olsztyn
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

koncerty

09.10.2022

PROGolucja Październikowa, Wrocław, Klub Łącznik, 7-8.10.2022

PROGolucja Październikowa, Wrocław, Klub Łącznik, 7-8.10.2022 PROGolucja Październikowa już trwale wpisała się we wrocławski koncertowy drogowskaz

Przez całą edycję festiwalu przewinęło się już łącznie 29 zespołów, z czego ATME i Less is Lessie miały okazję wystąpić na dwóch koncertach. Wśród dotychczasowych uczestników imprezy nie zabrakło znanych i lubianych wykonawców jak Ankh, Indigo Child, HellHeaven, ProAge czy Obrasqi. Ale taki festiwal daje także sposobność do zaprezentowania się  debiutantom oraz zespołom, których wiatry jeszcze nie zawiały do najpiękniejszej części naszego kraju. Tym razem w roli pasywnego, wymagającego odbiorcy, postanowiłem przerwać długotrwałą pracę nad kolejnymi sesjami z Saturnem w roli głównej i wspólnie z małżonką udać się do oddalonej od centrum kulturowego miasta Czasoprzestrzeni - sceny klubu Łącznik, zlokalizowanego w dawnej zajezdni Dąbie. W  urokliwym sąsiedztwie WUWY  i miasteczka akademickiego Wittigowo na wrocławskiej Wielkiej Wyspie – Biskupinie.

Koncert rozpoczął zespół Body Package z Opola. Tu niestety muszę ze smutkiem przyznać, ze nie dane nam było obejrzeć całego występu. W czasie, kiedy ze sceny płynęły mroczne i apokaliptyczne brzmienia bliższe Trip/Post rock/new wave, my podziwialiśmy z wnętrza autobusu obszerny rząd czerwonych świateł stop samochodów, które w dalszym planie bardziej przypominały płonące znicze. Stan agonii komunikacyjnej stolicy Księstwa Dolnośląskiego wywołany niekończącymi się remontami i nieznajomością przepisów drogowych kierowców. Końcówka tego optymistycznego ogonka zwieńczona była dyskoteką niebieskich świateł policji, osłaniającej miejsce wypadku na Placu Grunwaldzkim/Rondzie Reagana, na którym białe audi A5 miało problem z ustaleniem pierwszeństwa pieszego na przejściu – a przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy przystanku. Tym samym załapaliśmy się raptem na dwa końcowe utwory.  Gitarzysta zespołu, Paweł Patyniak, podyktował ostatni utwór w języku ukraińskim obrońcom tego kraju. I to nie był to ostatni manifest artystów z tej sceny w tych dziwnych czasach.
Jako że całego występu zespołu nie mogłem ani obejrzeć ani posłuchać od początku, posłużę się świeżym znaleziskiem sieciowym.
 

Po Opolanach zainstalował się Here On Earth, z luźno rockowym klimatem ocierającym się o power metal i 3cią falę neoproga -  co moja małżonka, wielbicielka tamtej muzyki skwitowała krótko: „Annalist z Mariuszem Dudą”. Tak – chciało się krzyknąć „MARIUSZ, WYJDŹ!”. Wokalista na scenie ma bardzo zbliżony styl zarówno do Roberta Srzednickiego jak i Mariusza Dudy. Ale materiał już był bardziej rockowy, mainstreamowy, świetnie wypadający scenicznie. Zagłębiając się w wywiad, który Mariusz Danielak zrobił z zespołem, byłem ciekaw jak wypadną z nowym materiałem na scenie. I szczerze mówiąc – musieliby mieć niesamowitego pecha aby z tymi kompozycjami nie wyjść do szerszej publiczności, czyli na głębsze wody. W przeciwieństwie do kolegi Mariusza, dla mnie był to pierwszy ich występ na żywo i bardzo miło spędziłem tę godzinę. Tym razem występowali tylko w czwórkę, basistę zmogła choroba i nie mógł towarzyszyć zespołowi na scenie, ale nie odbiło się to na repertuarze. Brawo Here On Earth, kupuję ten zespół!

Po rozgrzanych ślązakach na scenę wszedł w końcu pierwszy i jedyny progresywny zespół tej edycji festiwalu. No powiedzmy około-progresywny. Ale jaki! Lokalny Daffodil Pill robi piorunujące wrażenie. Raz – stylem, charakterystycznym dla wczesnego Roxy Music z Brianem Eno w połączeniu z grubsza z Doorsami i The Who, którym szlakiem wcześniej przeszedł skandynawski The Flower Kings. Wymowna hippisowska stylówa, ta zabawa muzyką i psychodeliczna oprawa plastyczna tworzona na projektorze z użyciem farb i oleju. I to był naprawdę świetny strzał na finał tego dnia. Zwięzłe, solidne i porywające utwory rozruszyły towarzystwo. To solidny kandydat na niejedną imprezę. Brakowało może saksofonu, fletu, w paru momentach prosiło się o solo na instrumentach dętych. Solidne wrażenie robią możliwości wokalisty. Tak wysokich tonów nie słyszy się nazbyt często. Żonkilowej pigułki także bym z chęcią  skosztował. Mieli swoje stoisko, nawet z kasetami MC (!!) ale ostatni tramwaj gonił …

Obowiązki nie pozwoliły zapoznać się z repertuarem rozpoczynającego drugi dzień zespołu Tuje. Drugi dzień dla nas rozpoczął się dopiero od występu wrocławskiego ATME. To ich kolejny już występ na tym festiwalu. ATME debiutowali w pierwszej edycji 5 lat temu. A to dobry, solidny mainstreamowy rock, kolejny rewelacyjny acz niedoceniony w ogólnokrajowej świadomości zespół, który potrafi zwrócić uwagę na swoją muzykę. Bardzo chętnie do niego wrócę!  Niestety, przez następcę nie jestem w stanie więcej napisać o zespole ATME, bo całe show tego wieczoru skradł Damian Szewczyk ze swoim projektem 10 opowieści basem i barytonem.

Niesamowitemu wrocławskiemu wokaliście i basiście towarzyszył Dariusz Biłyk, dla niewtajemniczonych -  kolega Damiana z Birmy, także współpracujący z TSA czy Lechem Janerką. I ten duet rozwalił bank tego wieczora. Ależ on ma głos! Absolutnie fantastycznie brzmi na żywo, ale ta scena była za mała aby pomieścić ten duet. Ten klub był za mały na taką moc. Pobliska hala stulecia albo stadion miejski to chyba minimum aby móc  w pełni docenić walory głosu i aranżacji na bas (!), solidny baryton i perkusję. Dawne warsztaty zajezdni Dąbie przekształcone w klub muzyczny to nie jest idealna scena dla tak silnego głosu.  Tu jestem potulnym słuchaczem, tego musicie sami doznać, ale nawet materiał na YT nie oddaje mocy głosu Damiana. Raz - warsztat i dotychczasowy dorobek wokalisty jest imponujący, aż się słuchacz robi malutki w cieniu artysty, dwa  - to co wyczyniał z basem na scenie było absolutnie fantastyczne. Samym basem. Prócz perkusji i w jednym kawałku zgranego pianina, na scenie nie było nic prócz basu i tego sławnego barytonu. Idealne wykonanie przearanżowanych coverów, w tym depeszowski "It's not good", w którym bas zaopatrzony w odpowiednie efekty to był majsterszczyk, czy "Cochise" z repertuaru Audioslave.  I ta skromność i serdeczność. Damianie – dziękuję Ci za wspaniały wieczór! Tylko żeś uciekł a chciałem kupić płytę!

Na koniec na scenę wjechał tarnowski powermetalowy AnVision – i było głośno, szybko i soczyście, w iście heavymetalowym stylu. Zespół przez lata działalności wyrobił sobie markę na scenie, przez co jeszcze milej było zobaczyć i posłuchać ich na żywo. Przez aparycję wokalisty Markusa poleciały ze sceny hasła o jakieś kawałki Accept, ale zespół raczej skupił się na krótszych kompozycjach własnego autorstwa, nie zagrali nawet ani jeden cover DreamTheater  -  w tym składzie grywali wcześniej „As I Am”.   Zespół dał bardzo fajny koncertowy popis, złożony z kompozycji z przekroju swojej działalności, zostawiając na koniec 16 minutową kompozycję Lights out, dark comes ze swojego drugiego albumu New World. A jako że lubię ten gatunek, pokusiłem się o zakup najnowszego krążka Love & Hate na stoisku zespołu.

I tym optymistycznym akcentem piąta edycja festiwalu dobiegła końca. Były konkursy, można było wygrać płyty przytaszczone przez jednego ze sponsorów, wydawnictwo ProgMetalRock Promotion. Warto podkreślić starania organizatorów, którzy robią wiele, aby zapoznać wrocławską publiczność z ciekawymi zespołami i ich nieszablonową twórczością. Tylko,  właśnie,  publiczność. No, było wszystko prócz publiczności, skromna garstka osób w porównaniu do firlejowych koncertów czy nawet tych z Od Zmierzchu do Świtu czy Madness!. I jest chyba znacząca także ilość imprez w liczbie kilkudziesięciu w tak dużym mieście każdego wieczora, być może dlatego ciężko jest zapełnić audytorium. Oj coś o tym wiemy.   A pobliskie miasteczko akademickie? Młodzież dzisiaj ma inną rozrywkę i gustuje w innej muzyce. A może to kwestia przyzwyczajenia ludzi do konkretnych klubów? W końcu, bilet na wieczór był raptem w cenie 4 piw, to było niewiele za taki zestaw muzyczny i nie wykonało wyrwy w portfelu a zabawa była naprawdę przednia!

 

Zdjęcia:

Body Package, Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław Body Package, Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław Here On Earth -  Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław Here On Earth -  Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław Daffodil Pill - Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław Daffodil Pill - Progolucja Październikowa 2022 7.10.2022, Łącznik, Wrocław ATME, Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław ATME, Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław ATME, Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław Damian Szewczyk + Darek Biłyk,  Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław Damian Szewczyk + Darek Biłyk,  Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław AnVision,  Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław AnVision,  Progolucja Październikowa 2022 8.10.2022, Łącznik, Wrocław Konkursy i organizatorzy, Progolucja Październikowa 2022 7-8.10.2022, Łącznik, Wrocław Plakat, Progolucja Październikowa 2022 7-8.10.2022, Łącznik, Wrocław
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.