ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 26.04 - GDAŃSK
- 27.04 - Złocieniec
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 19.05 - Katowice
- 20.05 - Ostrava
- 21.05 - Warszawa
- 22.05 - Kraków
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 08.06 - Żórawina
- 29.06 - Toruń
- 30.06 - Toruń
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 12.07 - Żerków
- 13.07 - Katowice
 

wywiady

10.10.2010

„Zdarzyło nam się raz zagrać próbę przez Skype'a!” - wywiad z Kubą Dębskim, gitarzystą Animations

„Zdarzyło nam się raz zagrać próbę przez Skype'a!” - wywiad z Kubą Dębskim, gitarzystą Animations Zespół Animations wcale nie zwalnia tempa. Po wydaniu dwóch, naprawdę bardzo dobrze przyjętych, krążków ("Animations" – 2007, "Reset Your Soul" – 2009) grupa już pracuje nad nowym materiałem. O tym co słychać w obozie naszych fusion prog metalowców, możecie przeczytać w poniższym wywiadzie…

ArtRock.PL: Witaj! Chciałoby się powiedzieć, kopę lat! Gdy ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą ponad dwa lata temu, tuż po waszym koncercie w łódzkiej Dekompresji, powiedziałeś: „Naprawdę pracujemy dużo. Był taki okres, że zaczynaliśmy próby o godzinie 20, a kończyliśmy o 4 nad ranem. Była to ciężka praca, normalnie „blood, sweat and tears”. Trochę czasu już minęło… ale czy dalej hołdujecie wyczerpującej muzycznej harówce? (śmiech)

Kuba Dębski: Przede wszystkim – witam cię serdecznie! Faktycznie, to już ponad dwa lata – na szczęście wciąż jesteśmy piękni i młodzi! (śmiech) Oczywiście nadal pracujemy bardzo ciężko. Nie musimy już zaczynać prób o tak późnych porach, ale spowodowane jest to tym, że zmieniły się bardzo warunki, w których dzisiaj możemy pracować. Posiadanie własnego „studia”, w którym możemy nie tylko rejestrować muzykę, ale również pracować nad nowym materiałem to wielki komfort, na który nie mogą sobie pozwolić czasem nawet profesjonalne zespoły. Poza tym, technologia w dzisiejszych czasach pozwala na bardzo wygodne pracowanie we własnych domach i łączenie pomysłów, demówek przez Internet. Nawet zdarzyło nam się raz zagrać próbę przez Skype'a! (śmiech)

ArtRock.PL: Ten szacunek do pracy nad swoimi umiejętnościami słychać na waszej ostatniej płycie „Reset Your Soul”. Także na naszym portalu zebrała ona bardzo wysokie noty. Ja jednak trochę pomarudzę, bo choć bardzo cenię sobie zdanie, znającego się jak mało kto na progmetalu, Darka Hałasa, który tak pięknie napisał o waszej płycie, wydaje mi się, iż ta druga propozycja jest mniej chwytliwa od pierwszej. Choć bardziej spójna, świetnie zagrana i nagrana. Czyż to nie paradoks? Album nagrany z wokalistą jest – tak przynajmniej ja to odbieram – nieco trudniejszy od „instrumentala”. Pewnie zresztą… masz inne zdanie (śmiech)!

Kuba Dębski: Traktujemy „Reset Your Soul” jako swego rodzaju drugi debiut, bo de facto tak jest. To zupełnie inna płyta od pierwszej – jedynie utwory instrumentalne stanowią pewien łącznik pomiędzy nią, a instrumentalnym debiutem. Nasza pierwsza płyta spotkała się z tak fantastycznym odbiorem, że do dziś nie potrafimy do końca tego sobie wytłumaczyć (śmiech). 70 minut instrumentalnej muzyki wydanej w dobie wszechobecnego plastiku i „fast-foodowej” muzyki – trzeba być odważnym, żeby podjąć takie wyzwanie (śmiech). W przypadku drugiej płyty stanęliśmy znowu przed trudnym zadaniem wypracowania brzmienia uzupełnionego o głos Darka i jestem przekonany, że dopiero kolejne wydawnictwa pozwolą nam do końca ukształtować własne brzmienie.

ArtRock.PL: Czy widzisz jakąś różnicę w tworzeniu i graniu muzyki „pod wokalistę” a zabawą w muzykę czysto instrumentalną? Doświadczenia w tym względzie macie wszak dokładnie „na remis”! (śmiech)

Kuba Dębski: Ha! Zdecydowanie łatwiej się nam pisało instrumentalne kawałki! Okazało się, że wbrew powszechnemu przekonaniu panującemu wśród muzyków, wcale nie tak łatwo jest napisać spójny, kilkuminutowy utwór, który będzie nosił jakiekolwiek znamiona oryginalności (śmiech). Staramy się traktować wokalistę jako piątego instrumentalistę, na którym leży najtrudniejsze zadanie, bo swoją linią melodyczną musi przyciągnąć słuchacza do całego utworu. Nie ma tutaj nawet większego znaczenia ile dźwięków oraz jak bardzo skomplikowane solówki czy unisona zagramy pod spodem – słaba melodia i utwór to po prostu, mówiąc kolokwialnie – lipa (śmiech). Nie wiem, czy zauważyłeś jak mało jest melodyki nawet w muzyce określanej szumnie jako mainstreamowa – chodzi mi tutaj o to, co jest promowane przez trzyliterowe stacje radiowe (śmiech). Powiedziałem to już kiedyś i powiem po raz kolejny – trzeba nie mieć za grosz wrażliwości, żeby serwowaną w największych komercyjnych stacjach radiowych papkę określić mianem muzyki. Nie chcę zabrzmieć jak jakiś zgorzkniały muzyk, który ma pretensje do całego świata, że nie ma domu na Karaibach (śmiech), ale wydaje mi się, że wielu ludzi podzieli moją opinię.

ArtRock.PL: No to tak przy okazji… Mimo porzucenia, ponoć mniej nośnej i mniej komercyjnej, muzyki instrumentalnej nie dopadł was jednak jakiś wielki wydawca. Drugi album wydaliście tak naprawdę we własnym zakresie tworząc Sonic Maze Records. Macie też, jak wspomniałeś wcześniej, własne studio. Taką „Zosią – Samosią” jesteście bardziej z wyboru, czy z konieczności?

Kuba Dębski: Propozycje wydania płyty się pojawiły, ale zdecydowaliśmy jednak powołać do życia coś na kształt własnego wydawnictwa określonego jak Sonic Maze Records – nie ukrywam jednak, że to bardziej konieczność niż wybór. Na szczęście w ogólnym rozrachunku jesteśmy zadowoleni z tego jak to wszystko działa i udało nam się to poskładać do kupy. Jeśli chodzi o studio, to zdecydowanie był to nasz wybór – mieliśmy pewną pulę pieniędzy i wybór, albo zostawimy je w jakimś studio, albo zainwestujemy w sprzęt i wyposażymy własne mini-studio. Wybraliśmy tę drugą drogę i zdecydowanie była to słuszna decyzja. Zwłaszcza, że już powoli zaczynają się pojawiać pierwsi klienci Sonic Maze Studios. Wszystko jest Sonic Maze (śmiech).

ArtRock.PL: Nie grozi wam już chyba pojęcie „muzycznej efemerydy” – dwa pełnowymiarowe krążki mówią same za siebie. Czego przede wszystkim nauczyły cię te lata parania się muzyką, niekoniecznie uwielbianą przez tłumy, stacje radiowe i telewizyjne?

Kuba Dębski: Mam nadzieję, że taka etykietka już faktycznie nam nie grozi i nas nie dotyczy. Zwłaszcza, że już pracujemy nad trzecią płytą! Najważniejszą rzeczą jakiej się nauczyłem to przede wszystkim fakt, że jest to obrzydliwie wyczerpujące zajęcie, które wymaga potężnych pokładów energii, jak i nierzadko również nakładów finansowych. Z drugiej znowu strony już na tym etapie, który nadal określam jako początek naszej drogi muzycznej, przekonaliśmy się, że uprawianie muzyki, nawet tej trudnej, wiąże się z wieloma wspaniałymi momentami w życiu oraz fantastycznymi reakcjami naszych fanów. Żaden zespół nie istnieje bez ludzi, którzy chcą go słuchać i chodzić na koncerty – to słuchacze są najważniejsi i my z takiego założenia właśnie wychodzimy. Naszym marzeniem od zawsze było nie to, żeby być obrzydliwie rozpoznawanymi na ulicach, ale to, żebyśmy spokojnie mogli zająć się w życiu muzyką, czyli tym co kochamy najbardziej. Nie ukrywam, że muzyka jest największą siłą napędową w moim życiu, a myślę, że Bartek, Tomek, Paweł i Darek powiedzieliby ci dokładnie to samo. Byłoby miło gdyby budzik nie dzwonił codziennie o szóstej rano (śmiech).

ArtRock.PL: Przy okazji…, od września jesteście pod menadżerską opieką Fantom Media, Michała Kapuściarza. Jak doszło do nawiązania tej współpracy?

Kuba Dębski: Chciałbym wykrzyknąć „w końcu!”. Z Michałem chcieliśmy pracować już kilka lat temu, ale był dla nas nieuchwytny ponieważ związany był dość intensywnie z kilkoma innymi zespołami, a jako człowiek bardzo poważnie traktujący swoje zadania, nie chciał „brać” kolejnych zespołów pod swoje skrzydła, bo to wiązałoby się z tym, że musiałby je traktować nieco po macoszemu. Okienko pojawiło się właśnie w połowie tego roku i nie sposób było z niego nie skorzystać. Menedżer powinien być jedną z najważniejszych postaci w życiu każdego zespołu! Posiadanie kogoś takiego pozwala na skupienie się w większym stopniu tylko na tworzeniu muzyki, a nie zajmowaniu się całą biznesową otoczką! Hurra! (śmiech)

ArtRock.PL: Przejdźmy do przyszłości. Powiedziałeś, że pracujecie nad trzecią płytą. Na swojej stronie napisaliście, że „nowy materiał może być nie lada zaskoczeniem dla niektórych”. Hmmm… czyżbyście mieli porzucić swój fusion prog metal? (śmiech) Znalazłeś ostatnio jakieś zupełnie nowe inspiracje muzyczne?

Kuba Dębski: Zauważ, że to aż fusion, prog i metal! Spokojnie można zrezygnować z któregoś z tych elementów, a i tak będzie wszystkiego bardzo dużo (śmiech). Wczoraj odsłuchałem kilka nowych utworów i faktycznie są momenty, że trudno jest mi się dopatrzyć powiązań z poprzednimi wydawnictwami. Nie interesuje nas wydawanie płyt, które brzmią tak samo (to pozostawiamy innym), zwłaszcza, że nadal staramy się odnaleźć własne brzmienie i własny styl muzyczny. Przede wszystkim na pewno nagramy płytę krótszą, bo 70 minut muzyki to naprawdę przytłaczająca ilość. Faktycznie będzie to inaczej brzmiąca płyta – zarówno pod względem samej produkcji jak i palet brzmieniowych, które chcemy wykorzystać. Uspokajam natomiast zwolenników instrumentalnych numerów – jeden będzie na pewno!

Jeśli chodzi o moje inspiracje muzyczne, to w tym roku zdecydowanie w moim iPodzie króluje muzyka raczej niezwiązana z progrockiem czy nawet progmetalem. W tej chwili playlista zdominowana jest takimi płytami jak „Scream” Ozzy'ego Osbourne'a, trzeci album zespołu Alter Bridge, najnowszy Stone Sour czy „Black Swans and Wormhole Wizards” Joe Satrianiego. Z drugiej znowu strony, chętnie słucham zeszłorocznej płyty John Mayera czy też ostatniego wydawnictwa Lee Ritenoura z plejadą gigantów gitary – Six String Theory. Wspaniały jazzujący album! Widzisz, że rozrzut jest olbrzymi, a z każdej z tych płyt można wynieść coś ciekawego!

ArtRock.PL: Na jakim etapie są prace nad tą płytą i kiedy możemy się jej spodziewać?

Kuba Dębski: Cały czas piszemy nowe utwory, które od razu rejestrujemy w wersjach demo. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, to zarejestrujemy cały materiał pod koniec tego roku i miejmy nadzieję, że płyta będzie się mogła ukazać na początku 2011 roku. Muszę przyznać, że wielką frajdę sprawia nam pisanie nowych kawałków i chyba pierwszy raz od kilku lat jesteśmy tak bardzo nakręceni na nowy materiał i ciężar, który z niego płynie. Wiem, że wszyscy zawsze tak piszą, ale to stuprocentowa prawda!

[rozmawiał: Mariusz Danielak]
 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.