Quidam — surREvival

Przetrwanie i odrodzenie – to słowa, które chyba najlepiej oddają sens tytułu najnowszej płyty Quidam. Nad zespołem wisiała już groźba rozwiązania – na szczęście do tego nie doszło. Po sporych zmianach w składzie, grupa przystąpiła do pracy nad nowym materiałem. Dzięki temu od pierwszych dni czerwca 2005 możemy wsłuchiwać się w dokonania nowego, gruntownie odmienionego Quidamu.

Na Surrevival nie słyszymy już żeńskiego wokalu – miejsce Emilii Derkowskiej z powodzeniem zajął Bartek Kossowicz. Muzyka też uległa zmianie. Inowrocławianie przesunęli się w nieco bardziej psychodeliczne rejony. Mówiąc krótko: bliżej im teraz do jeżozwierzy niż do wielbłąda. ;) (w dużym uogólnieniu)

Nadal obecny jest w muzyce Quidam czarujący dźwięk fletu (chociażby w utworze tytułowym). Zbyszek Florek i Maciek Meller z kolegami nie porzucili całkowicie swego dawnego stylu, i dobrze.

Płyta jest bardzo zwarta, utrzymana na wysokim poziomie. To 54 minuty ciekawego, różnorodnego, nowoczesnego artrocka. Otrzymaliśmy swoistą mieszankę muzycznych nastrojów. Jej proporcje zostały świetnie dobrane…

Wszystko zaczyna się tajemniczo, Airing to takie króciutkie, nieco floydowe intro. Przechodzi ono w energiczny riff rozpoczynający kompozycję Hands Off (skojarzenia z jeżozwierzowymi Shallow i Blackest Eyes). Niezwykle miło słucha się ballady The Fifth Season – piękny tekst. Inowrocławianie nie zawahali się nieco wzmocnić brzmienia. W kompozycjach takich jak Hands Off, Surrevival czy Queen Of Moulin Rouge (dostrzegalna inspiracja twórczością niejakiego Stevena Wilsona i kompanii z czasów Signify) nie brakuje dynamicznych gitarowych partii. Bardzo przebojowo brzmi Not So Close. Zdecydowanie najmocniejszym punktem płyty jest wieńczący ją utwór – Everything’s ended. Taka esencja całego albumu. Po zakończeniu tego kawałka nie pozostaje już nic innego jak nacisnąć PLAY ponownie… Nie wszystko przecież musi się kończyć.

Albumem SurREvival Quidam rozpoczął nowy etap swej twórczości. Powrót wypadł znakomicie, grupa na pewno nie zawiodła swych fanów. Jest na tej płycie trochę nawiązań i niespodzianek, które na szczęście uatrakcyjniają, a nie psują odbiór. SurRevival niesie ze sobą pewną magiczną atmosferę - nie odłożycie tego krążka po jednym przesłuchaniu.

Warto było czekać na SurREvival i na pewno warto będzie jeszcze trochę poczekać na moment gdy Quidam znów pojawi się na koncertowej scenie.
It’s time to escape, it’s time to find our surREvival