Lao Che
Powstanie Warszawskie
                                Zamiast oceny - wyróżnienie
                                (brak oceny)
                            
                        
                                            Lista utworów:
                        
                    - 1939
 - Przed Burzą
 - Godzina W
 - Barykada
 - Zrzuty
 - Stare Miasto
 - Przebicie do Śródmieścia
 - Czerniaków
 - Hitlerowcy
 - Kanały
 - Koniec
 
- Mariusz Denst (Denat)
 - Hubert Dobaczewski (Spięty)
 - Michał Jastrzębski (Dimon)
 - Rafał Borycki (Żubr)
 - Filip Różański (Wieża)
 - Kuba Pokorski (Krojc)
 - Maciek Dzierżanowski (Trocki)
 
                        Strony zespołu:
                        
                    
                
                Myślę, że tamci Dziewczęta i Chłopcy, na kolejną Rocznicę, zamiast nadętych mów współczesnych kacyków, poleciliby młodzieży raczej tę płytę, bo mimo iż forma daleka tamtym czasom (choć niezupełnie!), to treść, a przede wszystkim duch - te same. Słuchając niegdyś wojennych opowiadań mojego Dziadka, miałem wrażenie, że słucham właśnie takiego dwudziestokilkuletniego chłopaka, w którym ożywał i kipiał na nowo gniew za gwałt zadany Matce-Ojczyźnie w osobach jej Córek i Synów. Ten gniew był zmieszany z pogardą dla wojennej machiny, brunatnej i czerwonej, która przetoczyła się w dwie strony przez miasta i wsie, wdeptując żelaznymi buciorami w błoto ludzką godność, niosąc upadek, nędzę i śmierć w imię panowania lepszych nad gorszymi.
Lao Che to natchniona załoga. Nic dziwnego, bo czerpali ze źródła, które przeniknięte jest natchnieniem, etosem prawdziwym, bo przypieczętowanym krwią. W punkowej proweniencji wyrazili swój autentyczny muzyczny geniusz, suto okraszony znakomitością pomysłów, doskonałością wykonania, wewnętrzną harmonią przenikającą poszczególne utwory i cały album. A przy tym dzieło to uzyskało wyraz tak prosty, jak to tylko możliwe, a jednocześnie tak dobitny i... piękny. Bo Powstanie Warszawskie to album ponad wszystko piękny. Piękny krzykiem rozpaczy, oporem wolności, tęsknotą nadziei i nieskończonością ofiary życia. Piękny hołdem, pochyleniem głowy i dłonią złożoną na sercu - Pamiętamy!
Jakiś czas temu byłem na Placu... Jak zawsze, żelazne zęby przemocy ranią oczy... Kiedy pójdę tam następnym razem, wiem, co będę nucił w myślach... "Tu się opornym urodziłem..."