ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Machine Men ─ Scars and Wounds w serwisie ArtRock.pl

Machine Men — Scars and Wounds

 
wydawnictwo: Dynamic Arts Rec. 2003
 
1. Against The Freaks/ 2. The Gift/ 3. The Beginning Of The End/ 4. Silver Dreams/ 5. Man In Chains/ 6. Betrayed By Angels/ 7. Victim/ 8. Scars & Wounds
 
Całkowity czas: 45:33
skład:
Antony - vocals, Turbo J-V - guitars, Johnny - guitars, T-Pain - drums, Iron Fist - bass
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
04.02.2005
(Gość)

Machine Men — Scars and Wounds

Jakby opisywany tu krążek pojawił sie kilka lat temu, można by z czystym sumieniem krzyknąć: "umarł krół, niech żyje król". Ale o jakiego króla chodzi? Odpowiem tak: o brytyjskiego króla heavy metalu, czyli grupę Iron Maiden. W czasie gdy zespół ten marnował się, nagrywając swoje gnioty z niejakim Blazem w roli wokalisty, młodzi Finowie z Machine Men przygotowywali się do inwazji i przejęcia tronu. Plany pokrzyżował im co prawda nieoczekiwany powrót do Dziewicy Bruce'a Dickinsona i wydanie nowego krążka przez weteranów, ale w efekcie i tak fińska młoda krew wyszła z konfrontacji obronną ręką.

Kiedy pierwszy raz puściłem sobie debiutancki krążek "Scars and Wounds" pomyślałem, że ktoś musiał pomylić płyty i zamiast jakiejś deathowej skandynawskiej jatki, wsadził do pudełka najnowsze dzieło Iron Maiden. Na szczęście było to tylko złudzenie, choć mniej obeznany z tematem słuchacz może z powodzeniem wziąć Finów za Angoli. I wcale się nie zdziwię, jeśli komuś się przytrafi taki lapsus. Machine Men bowiem to klon Ironów, jednak daleki jestem od stwierdzenia że to jakieś nędzne popłuczyny. Jak wiadomo klony bywają lepsze bądź gorsze, jednak tu mamy do czynienia z egzemplarzem perfekcyjnym, do złudzenia przypominającym oryginał. Począwszy od brzmienia, przez zagrywki basowe a'la Steve Harris, melodykę i podziały wyciągnięte z płyt Maiden, po imitujący Dickinsona wokal niejakiego Antony'ego. Przy tym młodzieńcu zatrzymam się na dłużej, bo mimo że jego głos jak żywo tchnie wielkim Brucem, to są tu jeszcze pierwiastki niejakiego Johna Archa, frontmana grupy Fates Warning z początków jej działalności. Daje to iście piorunijący efekt w postaci znakomitych partii wokalnych w stylu jaki naprawdę uwielbiam. Połączenie Dickinsonowego i Archowego głosu zakrawa na mistrzostwo świata. Niektórym jak widać, czy też raczej słychać, Bozia talentu nie poskąpiła.

Co do strony muzycznej to na płycie rządzi melodia. Jest jej tu mnóstwo, łatwo wpada w ucho, linie na długo pozostają w pamięci, są chwytliwe ale jednocześnie wcale nie infantylne. Czyli jak to u Ironów drzewiej bywało. Krążek jest bardzo równy, choć jakbym miał wymienić najlepsze kawałki, to obstawiam otwierający album "Against the Freaks" a zaraz za nim fenomenalny "The Beginning of the End". Reszta utworów wcale nie odstaje od dwóch wymienionych a "Silver Dreams" powinien przejść do historii heavy metalu.

Śmieszne że w Finlandii, gdzie w zasadzie panuje w tej chwili death metal albo jakiś inny smętny dark/gothic, pięciu młodzieńców zdecydowało się na wskrzeszenie zapomnianego stylu zwanego NWOBHM (New Wave of British Heavy Metal), o którym już chyba mało kto w obecnych czasach pamięta. A przecież to podstawy historii muzyki metalowej. Ja dzięki Machine Men wróciłem do czasów "Number of the Beast" czy "Powerslave". Dzięki chłopaki.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.