ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Afghan Whigs, The ─ How Do You Burn? w serwisie ArtRock.pl

Afghan Whigs, The — How Do You Burn?

 
wydawnictwo: BMG 2022
 
1. I’ll Make You See God
2. The Getaway
3. Catch A Colt
4. Jyja
5. Please, Baby, Please
6. A Line Of Shots
7. Domino And Jimmy 8. Take Me There
9. Concealer
10. In Flames
 
Całkowity czas: 39:34
skład:
Greg Dulli – lead vocals, guitar, keyboards
John Curley - bass guitar
Rick G. Nelson - keyboards, strings, guitar, backing vocals
Patrick Keeler - drums
Jon Skibic - guitar
Dave Rosser - guitar
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
23.09.2022
(Gość)

Afghan Whigs, The — How Do You Burn?

Po pięcioletniej przerwie The Afghan Whigs wraca z płytą, której tytuł zawdzięcza słowom zmarłego w tym roku Marka Lanegana – gościa frontmana zespołu w projekcie Twilight Singers oraz współtwórcy grupy The Gutter Twins. Greg Dulli wspomniał, że razem zagrali około czterysta wspólnych koncertów. Długo by wymieniać udane współprace ikony sceny grunge’owej ze Screaming Trees. Nie bez kozery serwuję na wstępie kocioł muzycznych mariaży Lanegana. Na wierzch dorzucam zespół Queens Of The Stone Age, bowiem płytę How Do You Burn? rozpoczyna żwawa jazda przypominająca tempo riffu Josha Homme z utworu Song for the Dead, w którym śpiewał właśnie Lanegan.

I’ll Make You See God szybko startuje płytę, która później wrzuca różne biegi, ale nie powraca już do tego najwyższego. Utwór nie bez powodu został wykorzystany w samochodowej grze na Play Station – Gran Turismo 7. Płyta została stworzona na odległość, choć najwyraźniej nie miało to negatywnego wpływu na procesy twórcze. Jest krótka, ale intensywna. Nie ma też krztyny waty, stąd wymaga skupienia się na każdym komponencie.

W maju tego roku mieliśmy już okazję poznać The Getaway. Jest to pierwszy singiel z kosmicznym teledyskiem, kierujący słuchacza na typowe podwórko klimatyczne The Afghan Whigs – spokój, klawiszowa zagrywka, melodyjność, sekcja smyczkowa i w końcu odbicie refrenowego stempla w pamięci odbiorcy.

Catch A Colt w swojej transowości i soulowym sznycie przypomina wczesne dokonania Twilight Singers. Może też kojarzyć się z przełomowym krokiem Petera Gabriela i etnicznymi wstawkami na płycie Up z 2002 r. Łapię się na tym, że chcę niesprawiedliwie wynieść ten kawałek na piedestał, choć od razu poskramia moje zapędy Jyja. Mroczne dźwięki syntezatora, stylowe wejście basu, klawisz rodem z horroru, pociągający głos wokalisty, niemal niezauważalne chórki i w końcu pierwszy skromny udział wokalny Lanegana. To przechadzka nadająca się do Burtonowskiej wizji, gdzie dźwięki eskalują we wciągającym napięciu, by zamrzeć w pulsującej grozie. Co ciekawe, zasługę powyższej niesamowitości Dulli przypisuje Van Huntowi – kolejnemu wokaliście, producentowi muzycznemu i multiinstrumentaliście, który wraz z Laneganem wziął udział w nagrywaniu Take Me There, który jest emblematem grupy i można określić go jako mroczny soul-rock. „Był kluczem otwierającym atmosferę płyty” – chwalił Van Hunta w jednym z wywiadów Dulli. To właśnie jeden z tych momentów, który plasuje muzykę grupy na poziomie grup formacyjnych, lecz o dziwo nie mających wielu naśladowców.

Czym byłaby płyta Afghan Whigs bez piosenki miłosnej? Please, Baby, Please płynie leniwie, strzykając emocjonalnym głosem Grega Dulli, który zdaje się mieć połączenie z gitarą solową jakby anastomozujące.

Dziwacznego kosmosu ciąg dalszy – na dyskotekę w hełmach i wrotkach zaprasza A Line Of Shots. To drugi teledysk promujący krążek. Pod płaszczykiem przyjemnego refrenu, przychodzi nam zmierzyć się ze strumieniem efektownych dysonansów dźwiękowych przechodzących niepokojąco płynnie w sygnał karetki.

Domino and Jimmy został napisany dla Marcy Mays, wokalistki, którą fani zespołu znają z przełomowej płyty Gentlemen z 1993 r. i utworu My Curse. Zbudowany na dwóch funtach kawałek jest miłym wspomnieniem, ot podróżą sentymentalną, od której człowiekowi się nie uleje, tylko zrobi cieplej na żołądku.

Jest w Dullim pewna szczerość, która pozwala mi wierzyć, że wciąż słuchamy autentycznych treści z jego trzewi. Brak tu fasady. Brak silenia się na tworzenie wytworu oczekiwanego. Cieszę się, że nadal pięćdziesięciosiedmioletni Dulli pozwala sobie na podanie tak czystego utworu jak Concealer. Dźwięk nieprzesterowanej gitary, świst palców na strunach, prostota kompozycji oraz skromny przypływ smaczków dźwiękowych. Oto cisza przed burzą wieńczącą płytę. Dulli cieszył się, że dorobił się tak wspaniałego utworu otwierającego koncerty jak I’ll Make You See God. Jestem pewien, że dokładnie wiedział też, co robi tworząc In Flames, w którym naprawdę jest ogień. Tytuł płyty How Do You Burn? najlepiej oddaje nasz zwrot „czym się jarasz?”, bo w takim kontekście użył go Lanegan w rozmowie z Dullim. Ja natomiast jaram się tym albumem, bo zapewne Greg Dulli ma gdzieś w ogródku studnię hiciorów bez dna.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.