ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Bee Gees ─ Odessa w serwisie ArtRock.pl

Bee Gees — Odessa

 
wydawnictwo: Polydor 1969
 
01. "Odessa (City on the Black Sea)" 07:33
02. "You'll Never See My Face Again" 04:16
03. "Black Diamond" 03:27
04. "Marley Purt Drive" 04:26
05. "Edison" 03:07
06. "Melody Fair" 03:48
07. "Suddenly" Maurice 02:29
08. "Whisper Whisper" 03:24
09. "Lamplight" Robin 04:47
10. "Sound of Love" 03:27
11. "Give Your Best" 03:26
12. "Seven Seas Symphony" 04:09
13. "With All Nations (International Anthem)" 01:46
14. "I Laugh in Your Face" 04:09
15. "Never Say Never Again" 03:28
16. "First of May" 02:50
17. "The British Opera" 03:17
 
Całkowity czas: 63:49
skład:
Barry Gibb – lead, harmony and background vocals, rhythm guitar; Robin Gibb – lead, harmony and background vocals, Hammond organ, piano, Mellotron; Maurice Gibb – harmony and background vocals (lead on track 6 and 7), bass, piano, Mellotron, rhythm and lead guitars; Vince Melouney – lead guitar on track 4, 5, 8, 10, 11 and 14; Colin Petersen – drums
Additional musicians and production:
Bill Keith – banjo on track 4 and 11; Tex Logan – fiddle on track 11; Paul Buckmaster – cello on track 1; Adrian Barber – sound engineer; Robert Stigwood – producer
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
05.06.2020
(Recenzent)

Bee Gees — Odessa

 Grupa Bee Gees swoją czwartą płytę zatytułowaną „Odessa” wydała w 1969 roku i jest to dwupłytowe wydawnictwo, pełne połyskującej orkiestrowej tekstury i wspaniałych melodii, które przyciąga swoją uwagę już okładką. Na puszystym welurze tłoczonym złotem widnieje napis Bee Gees Odessa. Ale na początku 1969 roku album nie był entuzjastycznie przyjęty. Grupa była na skraju rozłamu znajdując autorów materiału w kryzysie osobistym. Intensywna praca doprowadziła do wyczerpujących kłótni, które zakończyły się bitwą między braćmi, Barrym a Robinem Gibb o przywództwo w grupie. Na domiar złego słuchacze kupujący do tej pory przebojowe single nadal oczekiwali słodkich numerów takich jak „Words”. Ale w miarę upływu lat nieustraszone ambicje „Odessy” stają się coraz trudniejsze do odrzucenia. Te siedemnaście piosenek wypełniających ten album zawiera bogatą i odważną mieszankę stylów muzycznych: rocka, popu, country, baroku, opery i muzyki klasycznej. Barry Gibb wspomina, że trio przewidywało, że ta mieszanka wywoła emocje i zaistnieje jako rockowa opera (pierwotnie płyta miała mieć tytuł „An American Opera”) a została wydana dwa miesiące przed albumem „Tommy”, The Who.
Niesamowita i cudowna wyobraźnia.
Producentem albumu był Robert Stigwood, który pomógł Bee Gees stać się takim fenomenem kulturowym w latach 70-tych a od początku przekonywał, że Barry Gibb ma cudowną i niesamowita wyobraźnię. Utwór otwierający ten album „Odessa (City On The Black Sea”) został napisany przez braci w 1968 roku i opowiada o ocalałym marynarzu z fikcyjnego brytyjskiego statku Veronica, który walczy o przetrwanie będąc na unoszącej się górze lodowej na Bałtyku. To jeden z najbardziej ulubionych utworów Stigwooda. Numer wyposażony jest w niezwykłą mieszankę dźwięków gitary flamenco i wiolonczeli i już od pierwszych nut dużo emocji stwarzają wokalne umiejętności braci Gibb. Melancholijne partie utworu wypełniają bezkresne wody lodowatego morza tworząc jedną z najlepszych piosenek popowych jakie kiedykolwiek napisano.
Ten utwór jest naprawdę oszałamiający z tym nieziemskim crescendo płaczących głosów, zakotwiczonych w chropowatej akustyce i żałobnej wiolonczeli.
Choć reszta „Odessy” może nie jest tak odważna to jednak wydobywa odpowiednie nuty z głośników dając nam porządną porcję świetnej muzyki. Chwytliwe klejnoty w postaci „Edison”, „Melody Fair” czy „Sound Of Love” odzwierciedlają wysoki potencjał muzykalności i wykonawstwa grupy. Oddają ducha epoki a w „Sound Of Love” wręcz kipią zwiewnymi sukienkami w kwiaty i pięknymi dziewczętami. Melancholijny nastrój cały czas powstrzymywany jest Latem Miłości co wzmacnia użycie orkiestrowych elementów w większości utworów. Jednak rosnąca tęsknota wywiera większy wpływ na album. „Never Say Never Again” przyjmuje pełne wzorce muzyki lat sześćdziesiątych ale trzeba zwrócić uwagę na świetne wokale braci Gibb. To naprawdę jest wyższa szkoła jazdy. Piękne harmonie i melodię możemy podziwić w numerze „Edison”, który złożony jest w hołdzie Edisonowi, wynalazcy żarówki. Jest to jedna z najlepszych piosenek z całego albumu. Posłuchajcie tego wspaniałego wokalu, tej intonacji, tego wyczucia nastroju. Uff. A jak wchodzą lekkie, delikatne organy. To jest naprawdę cudo. Krótka piosenka „Melody Fair” pokazuje kunszt wokalny Barry’ego. To niezapomniana chwila.
Żeby nie było jednorodnie mamy na płycie numery „Marley Purt Drive” i „Give Your Best”, które kierują nuty w stronę wiejskich wycieczek, co sugeruje, że muzycy Bee Gees, podobnie jak wszyscy inni, słuchali The Band, Boba Dylana i The Byrds.
Album kończy instrumentalny utwór „The British Opera” wykonany jak dowolny klasyczny klejnot muzyczny. Zwroty chórów są fantastyczne i mają uroczą głębię. Fortepian, oboje, trąbki owijają się wokół psychodelicznych nastrojów i wypełniają w całości tą niezwykłą płytę.
„Odessa” przy innych dziełach powstałych w niezapomnianych latach sześćdziesiątych stanowi idylliczną alternatywę psychodelicznej wrażliwości, ukazując piękno i radość tamtych czasów.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.