ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Traffic ─ Mr. Fantasy w serwisie ArtRock.pl

Traffic — Mr. Fantasy

 
wydawnictwo: Island 1967
 
1. Heaven Is in Your Mind (4:16)
2. Berkshire Poppies (2:55)
3. House for Everyone (2:05)
4. No Face, No Name, No Number (3:35)
5. Dear Mr. Fantasy (5:44)
6. Dealer (3:34)
7. Utterly Simple (3:16)
8. Coloured Rain (2:43)
9. Hope I Never Find Me There (2:12)
10. Giving to You (4:20)
 
Całkowity czas: 33:54
skład:
Jim Capaldi – drums, percussion, vocals; Dave Mason – guitar, mellotron, sitar, tambura, harmonica, percussion, bass guitar on "Dear Mr. Fantasy" and "Dealer", vocals; Steve Winwood – organ, guitar, bass guitar, piano, harpsichord, percussion, vocals, arrangements; Chris Wood – flute, saxophone, organ, percussion, vocals, sleeve design
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 5, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
09.04.2020
(Recenzent)

Traffic — Mr. Fantasy

„Mr. Fantasy” została stworzona przez multiinstrumentalnych mistrzów, którzy wplatali niezliczone formy w trwałą, beztroską podróż nowej grupy, która powstała w 1967 roku. Traffic bo o nim mowa był zespołem bardzo nowoczesnym na tamte czasy, a ich produkcje olśniewały stylistyką krótkich popowych jamów. „Mr. Fantasy” jest tego doskonałym przykładem. Steve Winwood pojawia się tutaj z pełną mocą na wokalu, gitarze, organach, fortepianie, gitarze basowej i perkusji podczas gdy Jim Cappaldi rozbija werbel za prostym małym zawsze pokręconym zestawem perkusyjnym. Tymczasem Chris Wood mrugając okiem i uśmiechając się jak satyr, dźwięki unosi w każdą przestrzeń, która jest odpowiednia dla saksofonów i fletu, gdy Dave Mason uzupełnia całość swoją gitarą i szeroką gamą egzotycznych instrumentów.

Skład grupy był całkowicie zsynchronizowany przez czas spędzony na pisaniu, graniu żywej muzyki dzięki czemu uzyskali całkowicie nową swobodę od poprzednich doświadczeń w prostych rhythm and bluesach, jazzie i popie. I ze względu na ich odpowiednie uziemienie byli w stanie dowolnie mieszać i ładnie dopasowywać poszczególne elementy układanki.

Muzycy grupy Traffic na swoim debiutanckim albumie wymyślili wiecznie czarujący i niezwykle nadprzyrodzony dźwiękowy kolaż, który był wieloaspektowy do granic możliwości - tym bardziej, że istnieją dosłownie cztery oddzielne wersje jako wydania brytyjskie i amerykańskie w wersjach mono i stereo. A wersje mono znacznie się różnią od swoich odpowiedników stereo nie tylko pod względem miksu ale również listy utworów. Produkcja Jimmy’ego Millera uchwyciła całą spontaniczność grania na żywo zespołu a inżynier Eddie Kramer wręcz telepatycznie wyczuwa nastrojowe miksowanie.

 

 

Żeby nie mieszać, opiszę monofoniczną wersję brytyjską płyty, którą pierwszy raz usłyszałem na początku lat 80-tych ubiegłego stulecia. Zespół Traffic od tamtej pory towarzyszy mi w mojej podróży muzycznej i tylko, jak zwykle w takim przypadku pozostaje żal i pytanie, czemu tak mało płyt nagrali? Dlaczego taki zespół nie poradził sobie z muzycznym businessem? Niestety za mało, za krótko to wszystko trwało.

Psychodeliczne wpływy połączone w bluesową instrumentacją tworzące zrelaksowany dźwięk z zachodniego wybrzeża otwierają pierwsze takty numeru „Heaven is in your mind”. To przykład dobrej piosenki i zarazem ścieżka po której dźwięki rozchodzić się będą przez ledwo 34 minuty.

Ta płyta to muzyczny obraz swingującego Londynu, z jego frywolną a zarazem elegancką modą, z jego różnego rodzaju artystami, kuglarzami i dziwakami. Całość przesiąknięta jest zapachami z Carnaby Street i wesołą maniakalną atmosferą. Tutaj utwory ukazują nam liryczne obrazy, mieniące się feerią barw, wciągają nas w filozoficzne mantry napędzane wschodnią muzyką. „Berkshire Poppies”, „Utterly Simple’, „House For Every” są tego doskonałym przykładem. A jest też genialna ballada „No Face, No Name, And No Number” utrzymana w nieziemskim klimacie, pełna marzycielskiej atmosfery i wciągającą słuchacza w mglisty poranek pełen cudów i zwątpień. Wspaniały utwór.

Zresztą tu nie ma innych numerów. Wysokiej jakości psychodeliczny hit „Colourful Rain” napędzany saksofonowymi wstawkami przesyła pozytywne fluidy prosto w otwarte szeroko oczy a w „Dealer” świetnie się spisuje gitara akustyczna i flet.

Niewątpliwie najbardziej znana pieśnią grupy Traffic z tego albumu jest „Dear Mr. Fantasy”, dla mnie jeden z najbardziej emocjonalnych utworów w historii muzyki rockowej. Duszny głos Steve’a, organy, harmonijka ustna i surowa gitara łączą się, tworząc po prostu magię. Obraz piosenki jest skąpany w świecącym czerwonym świetle, które lekko odurza.

Całość albumu ma charakter sporadycznego psychodelicznego karnawału i tylko cieszmy się, że Steve, Jim, Chris i Dave otworzyli bramy i wciągnęli nas w tą zabawę.


 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.