Zespół Cynic jest jednym z najciekawszych przedstawicieli prog-metalu. Mimo wydania zaledwie dwóch płyt długogrających („Focus” oraz „Traced in the Air”), uważam, że takie stwierdzenie jest zupełnie uzasadnione. Ich charakterystyczny styl, a może brak stylu, oraz ciągłe poszukiwanie muzycznej tożsamości są niezwykle przyciągające. Droga owego zespołu jest niezwykle magiczna: od bardziej brutalnego, deathmetalowego „Focus”, po omawiany tutaj, przesycony elektronicznym brzmieniem i kosmiczną energią „Carbon-Based Anatomy”.
Mimo że to tylko EP-ka, to płyta ta jest tak wykształcona i dopieszczona w każdym szczególe, że trudno jej nie pokochać. Trudno nie pokochać wybuchowej mieszanki gatunków, brzmień i wpływów. Trudno nie pokochać muzyki, która nosi znamiona obcej cywilizacji, przesiąknięta jest kosmiczną mocą.
Pierwszy utwór, „Amidst the Coals”, jak i dużą część płyty można zakwalifikować do gatunku ambient. Minimalistyczna forma, etniczne śpiewy wprowadzające w trans, w tle elektroniczne morze subtelnych dźwięków, otulające niebiańską barwą. Później przychodzi utwór tytułowy. Duet perkusji i basu wgniata w ziemię, niczym puls kosmicznego chaosu, a pomiędzy nimi swój jakże charakterystyczny, powolny, ospały wokal prowadzi Paul Masvidal. Pragnę też zwrócić uwagę na solówkę, która mimo swojej złożoności i smaczków technicznych nie jest gitarową masturbacją. Następnie pojawia się „Bija!” w którym wracamy do klimatów etnicznych, wyjątkowo podkreślanych przez egzotyczne instrumenty i śpiewy. „Box Up My Bones” zaczyna się skąpym gitarowym motywem, przez który przedziera się wokaliza z elektronicznym tłem. Później mamy zwrotki z syntezowanym wokalem i dosyć przebojowy refren. „Elves Beam Out” zachwyca swoimi harmoniami dźwięków, które brzmią… kosmicznie (tak, to najbardziej odpowiedni przymiotnik dla tej płyty). Jest to utwór, który brzmi chyba najbardziej elektronicznie spośród wszystkich. W „Hieroglyph” mamy powrót do ambient, gdzie dźwięki rozkosznie przenoszą nasze myśli gdzieś w inny kraniec galaktyki.
Cała płyta niezwykle zachwyca swoim nowoczesnym brzmieniem, bogactwem barw, złożonością i wpływami wielu gatunków. Tym jednak, co szczególnie zdziwiło mnie po którymś tam przesłuchaniu jest to, że… wchodzi ona do głowy niezwykle lekko. Kiedy posłucha się niektórych fragmentów, melodii, riffów, to zauważy się, iż są one wręcz popowe, proste do przyswojenia i chwytliwe. Nie jest to oczywiście żadna wada, dziwi mnie po prostu jak można wyeksploatować proste motywy i rozbudować je do takich rozmiarów.
Podsumowując - świetna, bardzo dopracowana płyta, która swoją świeżością i różnorodnością może zachwycić. Mimo że to tylko EP-ka, „Carbon-Based Anatomy” to majstersztyk, który ogromnie zwiększa apetyt na następny, pełny album Cynic.