Trafiło mi się dwa razy trafić na przełom z udziałem muzyków UK – pierwszy to była premiera albumu „Danger Money”, który z przyczyn wiadomych do mojej świadomości dotarł dekadę później. Album ten wyznaczał koniec pewnej ery, podsumowując bogate muzycznie lata tryumfu rocka progresywnego. Nic co później nagrano nie było ani tak nowatorskie ani tak odkrywcze jak właśnie muzyka zespołu UK. Zarówno pierwszy album – zatytułowany po prostu UK, jak i właśnie drugi – to była kwintesencja różnorodności i ewolucji muzyki lat 70tych – progresywnego rytmu Brufforda, AORowego głosu Wettona, jazzowego stylu Holdswortha, tego magicznego fusion czy nowatorskiego podejścia Jobsona nie tylko do muzyki; był nowatorskim producentem multimedialnym – z F.Zappą, Roxy Music, Curved Air w tle - ale na dobre wprowadził elektryczne skrzypce do muzyki rockowej.
Dwóch legendarnych współzałożycieli czyli Billa Brufforda oraz Allana Holdswortha zastąpili: Virgil Donati – stały gość wrocławskiej sali Polskiego Radia od zgoła 11 lat regularnie koncertujący w stolicy księstwa dolnośląskiego, oraz Alex Machacek – doskonale znany z choćby udziału w projekcie UKZ m.in. z Jobsonem i Treyem Gunnem czy epizodu z Planet X wspólnie z Virgilem Donati i Derkiem Sherinianiem. Ale ale – tu ktoś krzyknie – gdyby nie UK, nie byłoby Planet X i wielu podobnych zespołów. Wpływ jest niewątpliwy, tak samo jak i wkład nieobecnego dzisiejszego wieczoru Allana Holdswortha, mającego swój udział w nagraniach obydwóch zespołów. I to też miało swój wydźwięk podczas dzisiejszego koncertu w gitarze Machaceka, która płynnie przechodziła pomiędzy jazzowym a rockowym graniem.
Za co cenimy UK? Za styl, za to nowatorstwo, za fusion na styku jazzu i rocka progresywnego, za dokładność i bezkompromisowość. I choć w ich dyskografii są tylko dwa albumy wydane ponad 36 lat temu, to nowoczesne brzmienie przebija się dzisiaj dzięki wielu naśladowcom zainspirowanym twórczością kwartetu.
Te 2 godziny to nie tylko podsumowanie działalności zespołu. W swojej historii nie grali ciągle. Powstali na krótko - 3 albumy - 2 studyjne i jeden koncertowy, potem prawie 2 dekady milczenia, ale były chwile na powroty jako UKZ czy jako UK co zawsze owocowało jakimś wydawnictwem w wersji live. Tym razem być może zobaczymy coś więcej, kto wie – może wzorem choćby Kansas uda się zrobić duży fajny finalny koncert, na który dałoby się zaprosić wszystkich byłych muzyków UK/UKZ do wspólnego zagrania paru utworów. Mnie jednak ucieszyły te 2 godziny spędzone w sali Polskiego Radia Wrocław, legendarnego świadka wielu ciekawych i unikalnych koncertów. Ale tym razem mocno niedopracowane przygotowanie akustyczne odbiło się czkawką. Nie wiem czego spodziewał się akustyk, ale najlepiej chyba zrobiłby wyłączając kompletnie konsoletę. Toż to sala PRW, jedna z najlepszych w kraju! Niestety, w przeciwieństwie do zespołu, akustyk poległ.
Sam występ - mimo niedociągnięć akustycznych - obronił się bisem z owacjami na stojąco, co ożywiło także zespół. Każdy utwór rozpoczynał się gromkimi owacjami – wszyscy je znają, nie ma co komentować, nic nowego prócz solowych popisów muzyków. Kilka zestawów szklanych skrzypiec - każda w odmiennym kolorze i za każdym razem mocne, soczyste i pełne wirtuozerii granie. Nie zabrakło popisówki Jobsona, w której przecierał kolejne granice zastosowań magicznego instrumentu. Nie zabrakło sola Virgila Donatiego, który zaprezentował mocny dowód swoich umiejętności, choć mamy jednak wrażenie pewnej nieśmiałości. Virgilu, z Planet X zagrałeś odważniej! Zabrakło natomiast jednego utworu, który wielbiciele głosa J. Wettona bardzo chcieli usłyszeć. Ale to pożegnalny koncert UK, nie King Crimson, 2 godziny, które tak samo długo pozostaną w pamięci jak muzyka obydwóch studyjnych albumów zespołu. Nie wiadomo czy wrócą, czy z głównymi aktorami. Na razie są jedną z niewielu legend lat 70tych, które nie mają swoich jawnych coverbandów. Muzyka UK jest specyficzna, także wymaga specyficznego odbioru, Dzisiejszy wieczór zgromadził ludzi w różnym wieku - niektórzy poznali ją jako równieśnicy muzyków, niektórzy poprzez dostęp do muzyki, rodzeństwo, rodziców a nawet śmiem powiedzieć dziadków. Ale także poprzez autorskie audycje muzyczne, w których jeszcze długo będziemy słuchali magii muzyki UK.
Playlista:
Thirty Years
Nevermore
Carrying No Cross
Alaska
Time To Kill
- solo E.Jobsona
Rendezvouz 6:02
- solo. V.Donatiego
In The Dead Of Night
By The Light Of Day
Presto Vivace & Reprise
Forever Until Sunday
bis:
Caesar's Palace Blues
The Only Thing She Needs
Carrying No Cross - ostatni wers.
p.s. - a czemu nie ma zdjęć? Oficjalnie - nie wolno było. Tak, wiem - szkoda.