ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 20.11 - Wrocław
- 21.11 - Siemianowice Śląskie
- 22.11 - Olsztyn
- 23.11 - Gdańsk
- 24.11 - Białystok
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 20.11 - Warszawa
- 21.11 - Warszawa
- 22.11 - Bydgoszcz
- 23.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 21.11 - Katowice
- 22.11 - Żnin
- 23.11 - Koszalin
- 24.11 - Gdynia
- 29.11 - Olsztyn
- 22.11 - Poznań
- 23.11 - Łódź
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 23.11 - Warszawa
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 24.11 - Warszawa
- 24.11 - Kraków
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
 

koncerty

10.03.2014

Jazzombi!e (Lao Che & Pink Freud), Stodoła, Warszawa, 08.03.2014

Jazzombi!e (Lao Che & Pink Freud), Stodoła, Warszawa, 08.03.2014

Od pierwszej chwili zelektryzowała mnie wiadomość o wspólnym projekcie muzycznym Lao Che i Pink Freud. Dla mnie obydwa zespoły to prawdziwi giganci prawdziwej alternatywnej sceny w Polsce. Pierwsi, od kilku lat udowadniają, że można w Polsce grać zarówno mądrze, jak i ostro, a drudzy, że jazz to gatunek, który mimo swoich tradycji i pozornego konserwatyzmu wciąż rozkwita. Trzeba przyznać – ich współpraca (pod szyldem Jazzombi!e) od samego początku zapowiadała się jako ogromne wydarzenie. Ogłoszenie o powstaniu kolektywu zostało połączone z trasą koncertową, a ja z nieukrywaną przyjemnością wybrałem się wraz z moją lepszą połową (w końcu Dzień Kobiet) do Klubu Stodoła.

Kilka dni przed wydarzeniem dotarła do mnie nieco zaskakująca informacja, że każdy z zespołów otrzyma godzinę, aby mógł zaprezentować się indywidualnie zanim Jazzombi!e wkroczą na scenę. Dokonałem szybkiej kalkulacji i wyszło, że fanów muzyki czeka trudna przeprawa (ani Lao Che, ani Pink Freud muzyki łatwej nie grają), trwająca ponad trzy godziny. Po przybyciu do Stodoły szybko przekonałem się, że wbrew mojemu rozumieniu tego wydarzenia, zdecydowana większość fanów przyszła zobaczyć Lao Che, a Wojtek Mazolewski i spółka stanowili intrygujący, ale tylko dodatek. Odbiło się to na atmosferze koncertu Pink Freud, na którym połowa sali głośno rozmawiała, a klimat był raczej barowy i na nic były naprawdę dobre solówki i solidna porcja jazzu fusion w wykonaniu kwartetu. Nie pomogła też na pewno niezbyt ciekawa i porywająca konferansjerka Wojtka, charakter przestrzeni, z którą przyszło się muzykom mierzyć i zbyt ciche nagłośnienie (co akurat doskwierało przez cały wieczór i było naprawdę nietypowe dla Stodoły).

Po krótkiej przerwie na scenę wkroczyła grupa Lao Che i rozpoczął się wyśmienity występ podczas którego publiczność reagowała dużo bardziej żywiołowo, a muzycy czuli się wyraźnie lepiej. Muszę przyznać, że byłem pod ogromnym wrażeniem brzmienia Lao Che – duża grupa muzyków pokazała, że zespół należy do ścisłej polskiej czołówki, wiele potrafią, a jedynym (ale istotnym) negatywnym elementem było całkowicie niepotrzebne „małpowanie”. Żarty na siłę, jakiś niespecjalnie ciekawy rap, obłąkane tańce i inne zabawy były zbędne, bo muzyka broniła się sama. Tym, co zdziwiło był fakt, że występ płockiej grupy był krótszy niż set Pink Freud, co fani przyjęli niezbyt dobrze, ale na szczęście atmosfera ekscytacji koncertem Jazzombi!e zaczęła się po chwili udzielać wszystkim i z niecierpliwieniem czekaliśmy na tą niezwykłą gwiazdę wieczoru.

Od tego momentu powinienem być może zacząć relację, ale nie chciałem psuć „dobrego wrażenia”. Występ Jazzombi!e był po prostu fatalny. Po wkroczeniu muzyków na scenie rozpoczął się całkowity chaos. Ktoś rapował, ktoś sobie grał, Spięty odwracał się tyłem i wędrował po scenie podchodząc do kolejnych muzyków. Zdarzało się, że wpadali na siebie, nagle zmieniali (zupełnie bez celu) instrumenty. Całość na pewno sprawiła im dużo radości, ale fani byli chyba skonsternowani. Poza solówkami Wojtka Mazolewskiego trudno było znaleźć „punkt zaczepienia”, który pozwoliłby w spokoju dotrwać do końca występu, więc w efekcie przyznaję, że nie chcąc psuć sobie naprawdę dobrego wrażenia po występach niezależnych po około 40 minutach postanowiłem Stodołę opuścić. Byłem zawiedziony, bo dobry pomysł i ciekawy projekt w moim odczuciu okazał się totalnym niewypałem. Nie idę na koncert po to, aby zobaczyć frajdę muzyków, ale też (a nawet przede wszystkim) po to, żeby posłuchać dobrej muzyki! Może to kwestia ogrania. Może później będzie lepiej i kolejne wspólne sety na trasie będą udane. Ale ten warszawski pozostawił wiele do życzenia.

Podsumowując, dwa naprawdę dobre koncerty, które pokazały, że Lao Che i Pink Freud to sam szczyt Polskiej muzyki, a występ Jazzombi!e … Tu skończę.

 

Zdjęcia:

Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński Jazzombi!e, Stodoła, Warszawa, 08.03.2014, foto. Konrad Siwiński
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Natalie C with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.