ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

koncerty

23.07.2013

DEAD CAN DANCE, Wrocław, Hala Stulecia, 11.06.2013

DEAD CAN DANCE, Wrocław, Hala Stulecia, 11.06.2013

Jakiś czas temu stworzyłem swego rodzaju ranking tych wykonawców, na koncert których byłbym zdolny wydać każde pieniądze. Innymi słowy - taka lista tych najważniejszych koncertowych marzeń. Wśród nich był także nieśmiertelny i mistyczny duet Dead Can Dance...

Wieść o ich warszawskim koncercie w październiku byÅ‚a wielce ekscytujÄ…ca, szkoda tylko, że bilety rozeszÅ‚y siÄ™ szybciej niż Å›wieże buÅ‚eczki. Wtedy czuÅ‚em, że tracÄ™ swojÄ… jedynÄ… życiowÄ… szansÄ™ na doznanie tego misterium na żywo. Åšwiat waliÅ‚ siÄ™ w posadach, rozpacz zaglÄ…daÅ‚a do oczu, smutek, żal i beznadziejna rezygnacja. ChwaÅ‚a im, że postanowili wrócić do Polski te trzy kwartaÅ‚y później. Tym razem nie odpuÅ›ciÅ‚em i jak najszybciej zaopatrzyÅ‚em siÄ™ w bilety. Nie byÅ‚o to wypasione miejsce w pierwszym rzÄ™dzie, ale i tak nie mogÄ™ narzekać – wszystko dobrze widziaÅ‚em, a sÅ‚yszaÅ‚em wrÄ™cz idealnie.

Hala Stulecia jest w ogóle kapitalnym miejscem. Bardzo dobra akustyka, a przede wszystkim sÄ…siedztwo przepiÄ™knego parku, stworzonego chyba po to, by w nim czekać w upalne dni na ważne, życiowe koncerty – to najważniejsze walory owego obiektu. OdpoczywaÅ‚em w tym wÅ‚aÅ›nie wyÅ›nionym raju, odliczajÄ…c ostatnie minuty do koncertu, zerkajÄ…c co rusz na koników, próbujÄ…cych opchnąć swoje bilety i ludzi, poszukujÄ…cych rozpaczliwie swojej szansy dostania siÄ™ do Å›rodka. Ciekawe, czy komuÅ› siÄ™ udaÅ‚o w ostatniej chwili zrealizować swoje życiowe marzenie.

NadszedÅ‚ wreszcie ten moment. WchodzÄ™ wraz z setkami innych ludzi do Hali Stulecia. Każdy niecierpliwie wyczekuje poczÄ…tku, każdy zatrzymuje siÄ™ przy stoisku z przepiÄ™knymi koszulkami, no ale stówa jednak odstrasza. Siadam na krzeÅ›le, czekam. Po póÅ‚godzinnym wystÄ™pie Davida Kuckhermanna, czÅ‚owieka grajÄ…cego na blaszanych miskach, drugie póÅ‚ przerwy, i na scenie pojawia siÄ™ zespóÅ‚. Dwoje klawiszowców, basista, dwóch perkusistów i oni. Lisa i Brendan. Dwa najpiÄ™kniejsze gÅ‚osy muzyki. AnioÅ‚ i dzwon. Ona ubrana w zjawiskowÄ…, Å›redniowiecznÄ… sukniÄ™, on – w ciemnÄ…, podejrzanie skrzÄ…cÄ… siÄ™ koszulÄ™. ZaczynajÄ…, tak jak na ostatniej pÅ‚ycie, od Children Of The Sun. Mocne uderzenia powoli przenikajÄ… moje ciaÅ‚o i duszÄ™, ale jednak nie ma wielkiej różnicy w stosunku do tego, co znamy już z albumu. Podobnie byÅ‚o z nastÄ™pnym w kolejce Agape, a także innymi utworami z Anastasis, które oczywiÅ›cie czarowaÅ‚y, lecz z drugiej strony nie wniosÅ‚y zbyt wiele ponad stan euforii i ekscytacji, czyli Kiko, Opium czy All In Good Time, zagrane na sam koniec podstawowego setu.

Prawdziwa moc zaczyna siÄ™ od trzeciego utworu. Charakterystyczna orientalna melodia, Rakim z kapitalnej koncertówki Toward The Within z 1994 roku. To pierwszy przepiÄ™kny wystrzaÅ‚ tamtego wieczoru. KilkanaÅ›cie minut później absolutnie cudowna Amnesia – pomimo, że to utwór caÅ‚kiem Å›wieży, to już należy do grona tych najwiÄ™kszych w caÅ‚ym dorobku Dead Can Dance. PrzepiÄ™kny tekst, mistrzowsko zbudowane napiÄ™cie, kulminacja dźwiÄ™ków na koÅ„cu utworu. Już wtedy przekroczyÅ‚em magicznÄ… bramÄ™ do baÅ›niowej krainy, przepeÅ‚nionej anioÅ‚ami. A najlepsze miaÅ‚o dopiero nadejść…

Niespodziewanie pojawia siÄ™ reprezentant Aion, jednej z najlepszych pÅ‚yt duetu, Black Sun, utwór tyleż agresywny co tajemniczy. Zaraz po nim podróż w gÅ‚Ä…b Czarnego LÄ…du, czyli emanujÄ…ca gorÄ…cym afrykaÅ„skim rytmem Nierika, okraszona plemiennymi wokalizami liderów. Utwór ten okazuje siÄ™ wprost niemożliwym do okieÅ‚znania koncertowym żywioÅ‚em. ChwilÄ™ później spacer ku ciemnej, Å›redniowiecznej katedrze, sÅ‚uchamy wzruszajÄ…cego dwuosobowego chóru w The Host Of Seraphim z albumu The Serpent’s Egg. NiedÅ‚ugo potem Brendan Perry, którego konferansjerka w trakcie koncertu ograniczaÅ‚a siÄ™ gÅ‚ównie do zdawkowych „dziÄ™kujÄ™” w pewnym momencie oznajmia: „nie znam za dobrze polskiego, ale znam trochÄ™ grekÄ™” i zespóÅ‚ wykonuje greckÄ… piosenkÄ™ z poczÄ…tków XX wieku, pod tytuÅ‚em Ime Prezakias, co można przetÅ‚umaczyć na „Jestem ćpunem”. Faktycznie, utwór potrafi wprowadzić w stan narkotycznego upojenia swoim antycznym, poÅ‚udniowym klimatem. Zaraz po nim niewÄ…tpliwie najmocniejszy punkt koncertu, moment, w którym przeżywam swoiste katharsis, czyli nieÅ›miertelna Cantara z równie niezapomnianego i kultowego albumu Within The Realm Of A Dying Sun. PominiÄ™ta w setliÅ›cie jesiennej trasy koncertowej, tym razem powróciÅ‚a do Å‚ask. Już od pierwszych taktów czujÄ™ wewnÄ…trz siebie nieopisane duchowe uniesienie spowodowane takÄ… niespodziankÄ…. LeÅ›no-gotycki klimat, mantrowe rytmy, przepiÄ™knie anielski gÅ‚os Lisy Gerrard… Magia mnie wypeÅ‚nia, pÅ‚ynie kilka niewinnych Å‚ez, siedzÄ™ z zamkniÄ™tymi oczami i pragnÄ™, by ten koncert nigdy siÄ™ nie skoÅ„czyÅ‚. Å»eby grali tak do koÅ„ca Å›wiata. Impresja ulatuje wraz z zejÅ›ciem muzyków ze sceny, ale zaczarowany Å›wiat powraca przy akompaniamencie kolejnego wielkiego przeboju, The Ubiquitous Mr Lovegrove z Into The Labyrinth, pierwszego utworu zagranego na bis. Nie rozumiem jak można tak wiele Å›cieżek grać w tym samym czasie za pomocÄ… tak niewielkiego instrumentarium, ale to nie przeszkadza rozkoszować siÄ™ znanÄ… na pamięć melodiÄ… i tekstem. Zaraz po nim Lisa Å›piewa samotnie Dreams Made Flesh z repertuaru This Mortal Coil, a Brendan po raz kolejny powala na kolana, tym razem wzruszajÄ…cym Song To The Siren Tima Buckleya. Na absolutny finaÅ‚ jeszcze Return Of The She-King z ostatniego albumu. Optymistyczny, podniosÅ‚y hymn – w sam raz na zakoÅ„czenie niesamowitego koncertu. I już. Godzina i czterdzieÅ›ci pięć minut. DokÅ‚adnie tyle ile byÅ‚o zaplanowane. Ani minuty dÅ‚użej.

WychodzÄ™ z Hali Stulecia. Wciąż krążę po orbitach nieistniejÄ…cego kosmosu, wypeÅ‚niony anielskimi, niczym nie skażonymi gÅ‚osami. Otumaniony patrzÄ™ na ludzi, którzy próbujÄ… nawiÄ…zać ze mnÄ… kontakt. Nie uda im siÄ™. PiÄ™kno mnie zabiÅ‚o.

Dziękuję.

 
SÅ‚uchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.