ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 24.11 - Warszawa
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Gdynia
- 29.11 - Olsztyn
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Białystok
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

koncerty

17.06.2013

BONOBO, Warszawa (Palladium), 14.06.2013

BONOBO, Warszawa (Palladium), 14.06.2013 Po krótkiej przerwie, czołowy przedstawiciel brytyjskiego downtempo spod znaku legendarnej wytwórni Ninja Tune znowu zagrał w Polsce. Na żywo z pełnym zespołem promuje album "The North Borders". O ile można dyskutować czy nowa muzyka trzyma poziom "Black Sands" z 2010 roku, o tyle koncert nie mógł się zakończyć inaczej niż genialnie.

Dla tych wszystkich, którym nazwa Bonobo nie mówi nic więcej niż gatunek małpy człekokształtnej, krótki wstęp - Simon Green to angielski producent, kompozytor i DJ. Od 12 lat związany z Ninja Tune, wytwórnią która wsławiła się wydaniem najlepszych płyt takich artystów jak Amon Tobin, The Cinematic Orchestra, Coldcut, Roots Manuva, Jaga Jazzist, The Herbaliser, DJ Shadow... czyli sama esencja nowoczesnej elektroniki, nu jazzu i downtempo. Kariera Bonobo ruszyła na poważnie gdzieś po wydaniu płyty "Days To Come" w 2006 roku (choć już poprzednia "Dial 'M' For Monkey" to klasyczne electr-wspaniałości Ninja Tune). Później było nawet lepiej ("Black Sands" w 2010), choć najnowszy album ("The North Borders") moim zdaniem prezentuje mniej ciekawe oblicze niż poprzednio (będąc szczerym, ta płyta jest dla mnie sporym rozczarowaniem - więcej w recenzji).  


Na początku trzeba pochwalić organizację i miejscówkę. Zarówno 5am artists, jak i warszawski klub/teatr Palladium spisali się PONOWNIE na piątkę. Sala pękała w szwach (średnia wieku ok. 25 lat, bardzo dużo płci pięknej, chyba nawet więcej niż panów), brzmienie i wizualizacje bardzo dobre. Połączone na żywo dźwięki kilku syntezatorów, perkusji, gitar, saksofonu, fletu, wokali są nie lada wyzwaniem dla realizatorów, ale wszystko zagrało pięknie. Na rozgrzewkę wystąpił DJ Throwing Snow (dubstep z UK). Bonobo Band rozpoczęli od utworów z "TNB", przeplatając je entuzjastycznie przyjętymi killerami z "Black Sands" (szczególnie "Kiara", "Kong" i "El Toro" wywołały nadprogramową podnietę). Zagrano tylko 2 utwory z "Days To Come", nieśmiertelny "Recurring" i "Ketto" (pominęli mój ulubiony kawałek tytułowy, który z kolei pojawił się na koncercie w Krakowie dwa dni później). Wokale z "Black Sands", które wykonywała wcześniej Andreya Triana, na tej trasie powierzono brytyjskiej, czarnoskórej piosenkarce Szjerdene, która oprócz figury nie powaliła mnie jakoś bardzo swoim performancem (w porównaniu np. do Skye Edwards, ale to trochę inna liga). Instrumentaliści w pełni profesjonalnie i z wielkim rozmachem dopełniali dźwięki Bonobo, moją uwagę przykuła zwłaszcza gra saksofonu i fletu. Był to jeden z tych koncertów, na które warto zabrać osoby mylnie przekonane, że muzyka elektroniczna to tylko umcy-umcy-umcy na komputerze i nie ma nic wspólnego choćby z rockowym rzemiosłem czy popową energią. Twórczość Bonobo (między innymi) doskonale pokazuje, że jest inaczej.


Koncert bardzo udany, mimo małej sauny i ścisku w środku sali, większość uczestników wychodziła z niej niesamowicie rozpromieniona i zadowolona. Osobiście zamieniłbym kilka utworów z nowej płyty na te starsze, ale w końcu jest to trasa promująca "The North Borders". Szkoda, że nie byłem na koncercie Bonobo 2 lata temu, w tym samym klubie. Podejrzewam, że słysząc prawie całe "Black Sands", pół "Days to Come" i najlepszą część "Dial 'M' For Monkey", kiwałbym rytmicznie głową w jeszcze większej ekstazie.



Czytelniku - słuchać więcej Ninja Tune, a mniej crapu!

 

 

Setlista:

Cirrus
Sapphire
Towers
Stay the Same
Kiara
Ten Tigers
Kong
Ketto
Emkay
First Fires
Nitelight
Recurring
We Could Forever
El Toro
Transits
Know You

The Keeper
Pieces

 

foto: www.jazzsoul.pl

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.