Pierwszym z nich był koncert kameralny braci Gołębiowskich – Karola (organy kościelne) i Romana (klarnet i saksofon) – zagrany 6 sierpnia w kościele Salezjanów. Drugi z braci, klarnecista, jest autorem chwytliwego jingle’a rozpoczynającego od paru dekad popularną w PRL-u audycję Lata z Radiem. Panowie Gołębiowscy sięgnęli po zróżnicowany stylistycznie materiał muzyczny, od Mozarta po Bedarda. W repertuarze upalnego wieczoru pojawiły się też kompozycje Felixa Borowskiego (Priere, Marche solennelle), Leona Boellmanna (Suita gotycka) i Gabriela Faure (Apres un reje). Jakkolwiek melodyjnie i przejmująco zabrzmiały utwory pióra Mozarta (Adagio z koncertu klarnetowego A-dur KV 622), Faure i Borowskiego, tak szczególnie interesująco wypadła II Sonata Denisa Bedarda na organy i saksofon. (Na bis pojawił się, nieosobiście, Piazzolla). Warto przy okazji wspomnieć, że dwadzieścia lat wcześniej zainspirowany rozległą twórczością Szekspira śp. Ian Carr – założyciel brytyjskiej formacji jazz fusion Nucleus, nagrał wraz z Johnem Taylorem album Sounds & Sweet Airs (that give delight and hurt not), podobnie jak II Sonata Kanadyjczyka Bedarda rozpisany na organy kościelne i instrumenty dęte z tą niewielką różnicą, iż zamiast saksofonu majestatu kompozycji Carra dopełniły trąbka i skrzydłówka. Gdyby tak kosztem zróżnicowania bracia Gołębiowscy postawili wyłącznie na repertuar współczesny otrzymalibyśmy wbrew pozorom lekcję muzyki, o jakiej mogliby pomarzyć najwięksi dydaktycy.
Ostatni dzień festiwalu Salezjańskie Lato celebrowano w kościele oo. Karmelitów, gdzie przez ponad godzinę rozbrzmiewała muzyka barokowa Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, Vincenzo Albriciego i Heinricha I. Bibera. Inaczej niż w przypadku Gołębiowskich, muzyka polskiego Haendla (Gorczyckiego - przyp. red.) w wykonaniu polskiej orkiestry XVIII wieku i pięciu solistów rozbrzmiała pod analogicznie barokowym sklepieniem Karmelitów 12 sierpnia. Musica Completa, pod takim bowiem tytułem odbył się finał festiwalu, przeniosła przybyłych licznie miłośników klasyki do Polski z czasów Augusta II za sprawą Ślązaka z Rozbarku, którego subtelna muzyka motetów i Completorium wypełniła większą część wieczoru. Albrici i Biber swymi sonatami dopełnili całości. Ten ostatni koncert, jakże równy i spójny, zagrano z wykorzystaniem oryginalnych instrumentów z epoki baroku. Fani dawnej muzyki klasycznej mogli zatem poczuć niezwietrzały z biegiem czasu powiew historii, bez reszty zasłuchując się w bogactwie wytwornej muzyki z tamtego świetnego okresu. Czasem siedemnastowieczni artyści dochodzą do głosu dzięki tym, którym zależy na krzewieniu sztuki, a jak już przemówią, pilastry wilgotnieją a lichtarze z trudem utrzymują grube od wosku świece w pionie. Pyszna duchowa uczta, jaką uraczyli przemyślan i przyjezdnych Salezjanie, z pewnością nasyciła dusze zebranych na cały rok, aż do kolejnej inauguracji Salezjańskiego Lata.