ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 22.11 - Żnin
- 23.11 - Koszalin
- 24.11 - Gdynia
- 29.11 - Olsztyn
- 22.11 - Bydgoszcz
- 23.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 22.11 - Poznań
- 23.11 - Łódź
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 22.11 - Olsztyn
- 23.11 - Gdańsk
- 24.11 - Białystok
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 23.11 - Warszawa
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 24.11 - Warszawa
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Kraków
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
 

koncerty

03.10.2011

TITO & TARANTULA: BEZKRWAWY SPEKTAKL, Katowice, Kinoteatr Rialto, 28.09.2011

Rozrywka na miarę filmów Rodrigueza – bez świstu srebrnych kul i sikania sosem pomidorowym.

Tito Larriva & Tarantula to amerykańska formacja działająca od 1992 roku i mająca na swym koncie pięć płyt długogrających, zawitała kilka dni temu do naszego kraju na cztery koncerty. Miałem przyjemność być na jednym z nich w Katowicach. Kinoteatr Rialto, w którym zagrali w ciepły jak na koniec września w Polsce środowy wieczór, bardziej przypominał oniryczne „kino” Twin Peaks – czerwony wystrój sali wraz z obowiązkową kurtyną w tym samym kolorze – niż „porno” Titty Twister – zapyziałą tancbudę rodem z western horroru. Tito – jedyny członek z pierwotnego składu Tarantuli – zatrudnił, obok basistki Caroline o wampirzej cerze i z kilkuletnim stażem w zespole, gitarzystę Jeffreya Herringa i perkusistę polskiego pochodzenia Victora Ziolkowskiego.

Tito & Tarantula przedstawili repertuar na nieco ponad półtorej godziny grania dwukrotnie bisując. (Najwidoczniej szyld Open dusk till dawn możliwy jest tylko w filmach Rodrigueza). Wśród numerów wybranych przez Tito i jego band nie zabrakło klasyków – ''Strange Face of Love'', ''After Dark'' i ''Angry Cockroaches''. Wszystkie trzy pochodzą z pierwszej znakomitej płyty Tarantism i zostały uprzednio wykorzystane w filmach Roberta Rodrigueza Desperado i Od zmierzchu do świtu. Podczas wykonywania ''After Dark'' na scenie pojawiła się spora grupka publiczności wyłowiona przez samego Tito z czego największy procent stanowiły polskie, ogniste „Salmy Hayek” tylko z tą różnicą, iż były przyzwoicie odziane. W rozedrganym tańcu wiły się i kłębiły na scenie jakby kąsane przez tarantule.

Tito w króciutkim wywiadzie udzielonym mi po katowickim koncercie wyjaśnił pojęcie tarantyzmu. Powiedział, że zanim jad tarantuli zabije cię – co niechybnie nastąpi po trzech dniach – nauczysz się tańczyć. Coś w tym jest. Muzyka kwartetu zwłaszcza ich debiut oraz ostatni krążek Back Into The Darkness sprawia, że główka pracuje nie tylko intelektualnie, a kończyny same podrygują z elastycznością godną St. Vitus Dance. Właśnie grając ''Monsters'' i ''In My Car'' z Powrotu do ciemności grupa oczarowała mnie najbardziej. Lotne chórki Jeffreya i Caroline wypadły zachwycająco zupełnie jak te z leciwego nagrania ''Sympathy For The Devil'' The Rolling Stones. Z podobną skutecznością, drugi z „tarantulowatych” numerów stłumił wyraz apatii na mojej twarzy, zanim ten w ogóle zdążył się na niej pojawić. Na koniec koncertu usłyszeliśmy punkową wersję ''La Bamba'', która jak za jednym ostrym cięciem ''Machete'' musiała raz jeszcze wzburzyć krew w żyłach widzów.

Niedługo po występie, będąc już w garderobie, Tito zapytany o plany napisania muzyki filmowej do wampirzego horroru odpowiedział: być może będzie to ścieżka dźwiękowa do kolejnego obrazu Roberta Rodrigueza. Jako profesjonalny reżyser Rodriguez wie, czego chce ale zwykle nie obnosi się z tym nad czym akurat pracuje stąd nigdy nie wiadomo, kiedy do mnie zapuka z ofertą współpracy. Miejmy nadzieję, że w końcu zapuka.

Muzyka Tito & Tarantula przemawia do słuchu tym dobitniej, gdy zostaje wpisana w ramy gatunku zwanego przez krytyków Reganesque western horror – w przypadku Near Dark, reż. Kathryn Bigelow, 1987 r. – a dziś po prostu western horror. W podobnej konwencji utrzymane jest przecież Od zmierzchu do świtu. Tito jednak od zawsze był wielkim miłośnikiem Italian Western, który to rodzaj kina wraz z jego muzycznymi inspiracjami – punkiem i rockiem oraz meksykańskim brzmieniem gitary, na którym się wychował – stanowią fundament twórczy bandu. Wszystko o czym piszę zostało idealnie wyeksponowane w trakcie występu w katowickim Kinoteatrze Rialto. Rozrywka na miarę filmów Rodrigueza – bez świstu srebrnych kul i sikania sosem pomidorowym. Niech żałują wszyscy nieobecni lubiący punk rock z przełomu lat ‘70. i ‘80. z domieszką meksykańskiej krwi.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.