Z pewną taką nieśmiałością wybrałem się do zabrzańskiego Wiatraka na koncert zespołu Łąki Łan. Jeszcze miesiąc wcześniej nawet nie wiedziałem o istnieniu takiego zespołu, zaczęło się od tego, że dawny współpracownik odwiedził nas w pracy i opowiedział o super odjechanym zespole, który ma zagrać w Zabrzu. I polecił obejrzeć na Youtubie utwór Selawi. Utwór nie wywarł na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale obejrzałem kilka innych utworów, głównie z sesji radiowo-koncertowej, i pomyślałem, że w tym szaleństwie musi być jakaś metoda. Gdy pojawiłem się w Wiatraku, oczom mym ukazał się kawał łąki w środku zimy. No może nie było jeszcze zielono, ale po klubie poruszały się motylki i inni mieszkańcy łąki. Jeśli ktoś pojawił się nieprzebrany, to mógł swój strój uzupełnić na stoisku firmowym zespołu. Oczywiście można było również zakupić najnowszą płytę zespołu, co piszący uczynił. Zespół wyszedł na scenę. Zespół? Nie. Mieszkańcy łąki. Poń Kolny. Bonk. Jeżuś Marian. Zając Cokictokloc. Megamotyl. I na koniec pojawił się Paprodziad. Z plastikowym słonikiem-flakonikiem z tajemniczą cieczą do spożycia. Z naręczem kwiatów, które rozrzucił w publiczność. I zrobiło się wiosennie. Łąka w wiatraku. Błyskawicznie klub rozkołysał się w takt funkującej muzyki zespołu. Paprodziad doskonale bawi się słowami w tekstach, a na szczególne uznanie zasługuje fakt, że potrafi wyśpiewać nie tracąc rytmu takie łamańce językowe jak początek utworu Big Baton, przedstawiający zespół: Na klawciach Poń ciacha ciach ciach, cicho ciach ciach, dziko ciach ciach. Gite Bonk pomponem palucha trach, uchachacha trach, ichachacha trach. Nie mała Motyla Mega noga stopą bum, stopą bum bum. W kępo-pęki, miękkie terenki gnam po ciut nut z pierwszej ręki, Cokictokloc basetlę tuli, girli mirli Eli, Ali, Uli.
Scena z utworu na utwór zapełniała się pluszłąkowymi stworami, wyciąganymi przez Paprodziada z przepastnej walizy, a publiczność cały czas falowała niczym letni łan trawy, porwana do zabawy przez zespół.
Repertuar koncertu obejmował materiał z obydwu płyt zespołu, było bardzo gorąco. Niestety po koncercie za bramą Wiatraka czekał na mnie mroźny industrialny krajobraz... W pełni zgadzam się ze słowami zespołu: Nie da ci nic tego co łan trawy Ci da. Dają naprawdę kawał pozytywnej, zakręconej energii.
Odwiedź galerię zdjęć autora: http://virek.pl