ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

koncerty

21.01.2010

Hipgnosis, PRL Club, Kraków, 17.01.2010

To był świetny występ, nastrojowy. Warto było w czasie przedsesyjnym ruszyć się z Warszawy, by ich zobaczyć...

Po raz pierwszy zetknąłem się z Hipgnosis dwa lata temu, kiedy występowali w Progresji przed Quidamem. Szedłem wtedy zaintrygowany na koncert, bo słyszałem kilka pochlebnych opinii na ich temat. Jednak to czego wtedy doświadczyłem dzięki wytworzonej przez zespół atmosferze sprawiło, że nie tylko Quidam wypadł jakoś blado, ale i kilka następnych koncertów nie zrobiło na mnie nadzwyczajnego wrażenia.

Dlatego tym bardziej byłem ciekaw, co będzie w Krakowie; zespół miał się pojawić na scenie po ponadrocznej przerwie, między innymi po to, aby zaprezentować w całości nową płytę.

Nietypowe były bilety (w formacie A4). Z librettem: dokładnym przebiegiem dopiero mającego się odbyć koncertu oraz tekstem nowego utworu.

Pierwszą część koncertu wypełnił tradycyjnie medley ze Sky Is The Limit. W porównaniu do wersji studyjnych utwory te nabierają dodatkowej mocy i ekspresji, zwłaszcza w "mocarnych" miejscach, np. Force Hit, podczas którego SsaweQ dawał wyraz swojej ekspresji za perkusją. Żałuję tylko, że tym razem Ummadellic została pozbawiona niepokojącego bełkotu, "przy którym nie można się pomylić" (kto był na koncercie, ten wie). Pomimo że usłyszałem tamtego wieczoru po raz n-ty raz Sky Is The Limit, to w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, aby mnie ten album nużył.

Później trzy kowery: Soon Yes (cudownie to KuL wyśpiewała przy przearanżowanym akompaniamencie), Song To The Siren Buckleya (jw., z jedną pomyłką w tekście, ale może mi się wydawało, a jeżeli nawet, to czy to aż takie istotne?) i Against The Odds Richarda Wrighta. Bardzo cenię Hipgnosis między innymi za to, że wykonując cudzy utwór, nie ograniczają się do bezmyślnego kopiowania, ale nadają tym utworom nowe rysy. Hipgosis równie dobrze mógłby napisać, parafrazując tytuł pewnego znanego filmu, Soon - Yes song by Hipgnosis.

Na koniec poszedł cały materiał z mającej się ukazać w bliżej nieokreślonej przyszłości płyty Relusion. Pięć utworów, w tym znany już z trasy z Quidamem Cold. Byłem pod wrażeniem, naprawdę to było dobre. Ciekaw jestem, jakich kształtów nabierze ta płyta w ostateczności.

Czego brakowało? Słyszalnej gitary. Jednak między innymi ten instrument dawał wtedy w Warszawie taką energię. Aczkolwiek jak już czasami Prince Olo (gościnny udział) doszedł do głosu (np. solo w ostatnim utworze), to można było zdać sobie sprawę, ile by zyskały pozostałe utwory z jego aktywniejszym udziałem. Trochę też publiczność nie dopisała, około 30 osób.

W porównaniu do tamtego warszawskiego koncertu nie było tak magicznie. Jednak "gorzej" nie równa się w tym wypadku "źle", tutaj "gorzej" mimo wszystko równa się "bardzo dobrze"; to był świetny występ, nastrojowy. Warto było w czasie przedsesyjnym ruszyć się z Warszawy, by ich zobaczyć. Czekam na nową płytę i kolejne koncerty. Dzięki Hipgnosis wiem, że wciąż są zespoły, które grają tylko i wyłącznie z pasji, chęci dzielenia się swoją twórczością z fanami.

Nieco na marginesie - jedna rzecz mnie wkurzyła (właściwie to zawsze mnie wkurza) - znowu przez jakąś mniejszościową grupę szlugersów musiałem wyprać wszystkie ubrania. Jednak są szanse, iż to się w końcu zmieni.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.