ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 23.07 - Warszawa
- 26.07 - Ostrów Wielkopolski
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 01.08 - Santok
- 19.09 - Częstochowa
- 20.09 - Łódź
- 26.09 - Tarnów
- 27.09 - Jarosław
- 11.10 - Tychy
- 17.10 - Poznań
- 04.08 - Katowice
- 05.08 - Katowice
- 16.08 - Łagów
- 27.08 - Gdańsk
- 28.08 - Wrocław
- 29.08 - Katowice
- 30.08 - Lublin
- 31.08 - Białystok
- 09.09 - Kraków
- 12.09 - Łódź
- 14.09 - Wrocław
- 19.09 - Piekary Śląskie
- 13.09 - Wrocław
- 13.09 - Kraków
- 22.09 - Kraków
- 03.10 - Zabrze
- 04.10 - Zabrze
- 10.10 - Kraków
- 14.10 - Kraków
 

koncerty

05.11.1998

Enchant & Spock's Beard w Berlinie, 30.10.1998

Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy: wsiedliśmy w pociąg i pojawiliśmy się w piątkowy wieczór w Berlinie, aby zobaczyć wspaniały koncert.. i nie zawiedliśmy się! Koncert był po prostu BOSKI!!!
Wprawdzie trochę krwi napsuli nam organizatorzy - raz zmuszając nas do zwinięcia interesu płytowego, przez co poszło tylko 5 płytek - a sprzedawaliśmy polskie produkty f-my Ars Mundi! No cóż, dobre i to, część kosztów się zwróciła. Poza tym ceny wszelkich napojów były drakońskie, a dodatkowo ochrona przeszukiwała wszystkich w poszukiwaniu własnych napitków.
Tamtego dnia najważniejsza była jednak muzyka. Pierwszy, z półgodzinnym opóźnieniem, wystąpił Enchant. Zaprezentowali dość typowego amerykańskiego gitarowego art-rocka, zagranego bardzo sprawnie, a kilka kawałków naprawdę wpadło mi w ucho. Można mieć zastrzeżenia do pewnej monotonii w ich utworach, ale i tak ten występ skłonił mnie do zakupu ich nowej płyty Break, która całkiem mi się podoba.
Publiczość w liczbie ok. 150 osób również dobrze przyjęła ten zespół, ale widać było, że wszyscy czekali już na główną gwiazdę wieczoru - Spock's Beard. W końcu "Brodacze" wyszli na scenę i... po kilku sekundach, gdy po wstępie do Good Don't Last Too Long odegranym z taśmy chwycili za instrumenty, wiadomo było, że to będzie wielki koncert. To było po prostu niesamowite - skomplikowana technicznie muzyka grana z taką swobodą i radością, z takim czadem! Nagłośnienie było bez zarzutu, ja stałem tuż przy scenie i chłonąłem muzykę. I odjechalem zupelnie, jak jeszcze nigdy dotąd. Nie da się powiedzieć, który moment koncertu był jakoś szczególny, muzyka Spock's Beard wydawała mi się genialna w każdym momencie. Set grali taki, jak na wszystkich koncertach z tej trasy (korzystam z opisu na liście 'Thoughts'):

Good Don't Last Too Long
In The Mouth of Madness
Thoughts
Strange World
Go The Way You Go
June
Harm's Way
Ryo's Solo
The Light
--bisy--
Squonk
Waste Away
-------------
The Doorway

Zespół nie ograniczył się tylko do wspaniałego odtworzenia utworów, które dobrze znamy, ale kilka z nich wzbogacili i pozmieniali - np. kapitalne solo perkusyjne Nicka w połowie The Light, czy rozwinięty temat na dwóch akustycznych gitarach w trakcie The Doorway. A już zupełnie odlotowy był popis Ryo Okumoto na przenośnej klawiaturze! Zacząl od brzmienia sampli, póżniej minimoog - stojące, modulowane akordy wprowadziły odjechany, psychodeliczny klimat... No a potem rozpoczęła sie solówka - Ryo wskoczył ze sceny w tłum, położył się na kolanach i grał !!!! Publiczność oniemiała, ale szybko zgotowała szalonemu Japończykowi wielką owację. Tymczasem solowa gra zamieniła się w trio - kilka minut improwizacji, w trakcie której muzycy wpletli m.in. motywy ze Schizofrenika 21 wieku! Pierwszy raz coś takiego widziałem na rockowym koncercie. A potem też się działo! Wspominałem już o świetnej solówce w środku The Light, które również zostało wykonane z ogromną energią. Może tylko kower genesisowego Squonka był trochę toporny - a to z tego względu, że przy jego okazji za perkusję wszedł Neal Morse, i trochę brakowało miękkości rytmu. Ten gość jest nieprawdopodobny - normalnie grał na klawiszach i śpiewał, często brał do ręki akustyczna gitarę i fantastycznie mu to wychodziło, a w końcu zagrał na perkusji.... Za to The Doorway po prostu nie da się opisać, to była nirwana. Po wejściu na scenę Neal odetchnął głęboko i powiedział, że jest już bardzo zmęczony i nie wie, czy da radę... a ten utwór zaczyna się przecież bardzo finezyjnym fortepianowym wstępem. A jednak zagrał go wspaniale. Choć każdy z muzyków miał swoje 5 minut, to Neal byl tam gwiazdą. Zachowywał się niby naturalnie, ale grał z taką radością, że publika była jego. Zespół ustawił sie na scenie tak blisko publiczności, że Neal mogł podać rękę pierwszemu rzędowi! Zresztą po bisach Ryo przybijał regularne "piatki" - mnie aż 2 razy! A do tego rozlewał piwo ze swojej puszki ludziom z przodu sceny!!! Pewnie się zlitował nad fanami, zmuszonymi płacić astronomiczne ceny za kubek piwa... Mnie też by się dostało, bo byłem blisko Ryo, ale nie miałem kubka!
Po koncercie wiekszość zespołu wyszła do ludzi - nie zjawił się tylko Neal, był jednak bardzo zmęczony. Była więc okazja, by pozbierać autografy i porobić sobie pamiątkowe fotki. Udało nam się również przeprowadzić mały wywiad z Nickiem d'Virgilio, który wkrótce pojawi się na Planet! Przy okazji pogawedęk z muzykamiwyszła na jaw niesamowita ciekawostka: Dave Meros grał już w Polsce, w Sali Kongresowej, jako członek zespołu Erica Burdona! Kongresowa bardzomu się podobała, podobnie, jak polska publiczność... Tym bardziej gorąco namawialiśmy ich na przyjazd do Polski - kto wie? Może następnym razem? Trzymajcie kciuki, bo Spock's Beard na żywo wart jest zapłacenia każdych pieniędzy! 
Polshaq 

Ryo & Polshack :)
Członkowie zespołu chętnie pozowali... Uwieczniłem się razem z klawiszowcem Ryo Okumoto. 

Nick D' & Naczelny:)
Naczelny wraz z Nickiem D'Virgilio

Usmiech!
Zespół z bliska :-)

Neal Morse 

 Neal Morse 
Neal Morse z papierochem?! Fuj! :)
The Doorway 
The Doorway 
Ryo Okumoto 
Ryo Okumoto 
Squonk 
Squonk - Nick d'Virgilio za mikrofonem!
solo na podłodze
ROTFL'ujace solo Ryo :-)

Niestety, już koniec 
Owacje

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.