ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 23.07 - Warszawa
- 26.07 - Ostrów Wielkopolski
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 01.08 - Santok
- 19.09 - Częstochowa
- 20.09 - Łódź
- 26.09 - Tarnów
- 27.09 - Jarosław
- 11.10 - Tychy
- 04.08 - Katowice
- 05.08 - Katowice
- 16.08 - Łagów
- 27.08 - Gdańsk
- 28.08 - Wrocław
- 29.08 - Katowice
- 30.08 - Lublin
- 31.08 - Białystok
- 09.09 - Kraków
- 12.09 - Łódź
- 14.09 - Wrocław
- 19.09 - Piekary Śląskie
- 13.09 - Wrocław
- 13.09 - Kraków
- 22.09 - Kraków
- 03.10 - Zabrze
- 04.10 - Zabrze
- 10.10 - Kraków
- 14.10 - Kraków
 

koncerty

12.06.2000

King Crimson, Poznań, 9 czerwca 2000

Średni ze mnie fan King Crimson i prawdę mówiąc, po konfrontacji zawartości mojego portfela z wygórowanymi cenami biletów w Warszawie wcale nie zamierzałem się wybierać.

Ale cóż miałem poradzić, gdy na parę dni przed koncertami jeden ze znajomych oferuje nadliczbowe bilety, a drugi dysponuje mniejscem w samochodzie do Poznania? Poratowałem ich i sie przejechałem.

Nie miała to być oczywiście tylko towarzyska przejażdżka; liczyłem na dobry koncert, szczególnie, że miało być sporo ze wspaniałego Thraka. Obawiałem się, jak wypadną utwory z nowej płyty, nieprzyjemnie nastrajały także pogłoski o kiepskiej akustyce hali Areny. Wszystko to się potwierdziło - ale po kolei:

Miejsce zająłem kilka minut przed 20-stą jako jeden pierwszych z naszej grupki i... całe szczęście, bo koncert zaczął się niezwykle punktualnie. Rozpoczęli dosyć dziwnie, bo Into The Frying Pan - jednym z najsłabszych punktów nowej płyty. To chyba dla spóźnialskich, żeby nie mieli czego żałować ;-) Dalej jeszcze 2 kawałki z The ConstruKction of Light: tytułowy, który zabrzmiał bardzo interesująco, szczególnie w drugiej części, oraz My Oyster Soup..., wzbogacony pod koniec o ciekawe improwizacje Frippa, który wydawał ze swojej gitary takie dźwięki, jakby grał na organach... Dalej wreszcie porcja muzyki z Thraka. Dinosaur i One Time wypadły prześlicznie, o czym świadczyła również o wiele żywsza reakcja publiczności. Potem było trochę improwizacji, ProzaKc Blues, Sex Sleep Eat Drink Dream, i na koniec podstawowego setu Larks' Tongues In Aspic + Coda. Muzycy wędrowali za kulisy chyba ze 3 razy, wywołując z konieczności owację, a w międzyczasie zagrali Deception Of The Thrush, Three Of A Perfect Pair (Belew solo), VROOOM i wreszcie Heroes Dawida Bowiego.

Coż by nie rzec, koncert był dobry. Muzycy King Crimson udowodnili swoją wirtuozerię, Belew był w świetnej dyspozycji wokalnej, a żywym i sympatycznym zachowaniem nadał muzyce bardziej przyjazne oblicze. Mimo wszystko od takiego zespołu chyba można spodziewać się więcej. Razem z bisami koncert trwał tylko godzinę i 50 minut - to było zdecydowanie za mało. Żaden z afnów nie obraziłby się, gdyby część występu zajęły utwory z lat 70-tych - tu w ogóle ich nie było! W płaskiej, zastawionej krzesełkami hali Areny nie poczułem tej niepowtarzalnej karmazynowej magii, która tak wielu uzależnia... Na pewno nie ma jej w utworach z The ConstruKction of Light:. Warto było pojechać, by usłyszeć One Time, VROOOM i Dinosaur oraz spotkać się z przyjaciółmi. Berliński koncert Dream Theater pozostaje nie do pobicia...

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.