ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

koncerty

18.01.2006

RoboChrist, Lilith - 11.01.2006, "Od Zmierzchu Do Świtu", Wrocław

RoboChrist, Lilith - 11.01.2006, Słowa dwa o występie w Polsce gitarzysty "The Sisters Of Mercy"

“Hello there and Happy Bloody New Year” - wita nas Robochrist na swojej stronie internetowej, po czym informuje, że wybiera się do Polski, aby zagrać „specjalny set zawierający akustyczne wstawki i trochę stuffu dla miejscowych fanów Sisters of Mercy”.

Byłem ciekaw jacy ludzie pojawią się na tak dziwnie zapowiadającym się koncercie.

Na pewno było kilku fanów, również starszych, Sisters of Mercy, ale wielbicieli Robochrista – zdradzających się wyglądem czy zachowaniem trudno było się doszukać. Dopiero po chwili zauważyłem dwóch potencjalnych fanów tego typu muzycznych eksperymentów. Jeden w wełnianej czapce i z nietypowym zarostem, drugi z warkoczem na brodzie i niezbyt konwencjonalną fryzurą. Pierwszy okazał się samym Chrisem Mayem (Robochrist), a drugi występował w charakterze jego fotografa :).

Ale to później. Na całej rasie koncertowej Chrisowi w Polsce towarzyszy poznański przedstawiciel rockowo-gotyckiego grania – zespół Lilith. Przypadł im do gustu klimat klubu, wnętrze stylizowane na wzór zamkowej komnaty, nie licząc drobnych szczegółów w rodzaju maski cadillaca nieopodal sceny, sprawiało, że dobrze na niej wyglądali. Muzyka też świetna. Grali utwory z najnowszej, trzeciej płyty „Underworld” i tylko takie, chociaż nieliczni fani domagali się też starszych. Nieliczni, toteż nie miał kto szaleć przy scenie, mimo zachęty ze strony basisty/wokalisty Hubassa, ale i tak ludziom się podobało. Bardzo dobre kawałki tj. „Temptation” czy „Nobody” (zagrany również na bis), przypominające nieco klimatem Opeth, dopóki nie pojawiał się przyjemny, śpiewny głos wokalistki Agnieszki Stanisz, wtedy charakter kompozycji zmieniał się na bardziej baśniowy. Tandem wokalny tworzony przez nią i Hubassa, specjalisty od growlu, świetnie się uzupełniał. Fani Lilith, chyba nieprzyzwyczajeni do wydawania tylu pieniędzy na koncert swoich ulubieńców, nie stawili się zbyt licznie, ale nie tylko we Wrocławiu. Podobnie było w ich rodzimym Poznaniu dzień wcześniej, ale w końcu tym razem występowali tylko jako support.

Kilka minut później na scenie pojawił się Robochrist, jeszcze bez makijażu. Grzebał coś w ustawieniach sprzętu rozstawionego w różnych miejscach sceny. Jak on ma zamiar to wszystko sam obsłużyć łącznie ze swoim Ibanezem? To w końcu gitarzysta. Po pewnym czasie pojawił się znów, tym razem w pełnej krasie. Zaczęło się mocną, intensywną dawką elektroniki, za chwilę doszła metalowa gitara i totalnie odjechany „taniec (?)” na scenie. A pod sceną znajomi z Lilith również nie żałowali energii na moshowanie. Nagle kilmat się zmienił. Pod sceną już nikt nie szalał, bo Chris zaczął śpiewać grać... hmmm... piosenki. Wyglądało to naprawdę przedziwnie, twarz Jokera i piosenki o miłości. Przy okazji pozdrowienia dla polskiej publiczności i ekipy towarzyszącej. I znowu mocne uderzenie, elektro-metal, nawet elementy ska. Na koniec coś dla fanów Sisters of Mercy w wersji zelektronizowanej do granic możliwości.

Na koncert wybrałem się tuż po partyjce golfa. Nazajutrz o 7 rano na łyżwy, a po południu do laboratorium przetworników ultradźwiękowych. Dziwny plan zajęć? Wystarczy przyjść na koncert Robochrist – coraz mniej rzeczy zacznie dziwić.

 

Zdjęcia:

Robochrist - 11.01.2006, Od Zmierzchu Do Switu, Wrocław Robochrist - 11.01.2006, Od Zmierzchu Do Switu, Wrocław
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.