Wyjątkowa trasa Tides From Nebula „2025 = 18 + 4” zawitała także do Łodzi…

Dlaczego wyjątkowa? Bo nasi eksportowi przedstawiciele instrumentalnego rocka pierwszy raz od siedmiu lat występują podczas niej w oryginalnym, czteroosobowym składzie. Jednym słowem, na drugiej gitarze pojawił się jeden z założycieli formacji, Adam Waleszyński lokując się po prawej stronie sceny. Stąd ta czwórka w nazwie. A osiemnastka? Bo osiemnaście lat temu, na warszawskiej Pradze, zaczęła się ta ich muzyczna podróż.

Wyjątkowe było też to, że na scenie Browaru Warkot, zespół odegrał w całości po raz pierwszy i jedyny raz w historii, swój debiutancki krążek Aura. Dziewięć kompozycji wybrzmiało w pierwszej części koncertu w albumowej kolejności. Artyści zaczęli zatem od  Shall We? a zakończyli Apricot. Słuchając po latach tego materiału cały czas przyświecała mi myśl, że te numery kompletnie się nie zestarzały a koncertowe, współczesne brzmienie dodało im jeszcze więcej dynamiki i wigoru. To faktycznie już kultowy album dla szeroko rozumianego post rocka i to nie tylko w naszym krajowym kontekście. No i fajnie było widzieć i słyszeć te dwie gitary oraz z bliska przyglądać się odgrywanym z pietyzmem formom przez gitarowy duet Maciej Karbowski/Adam Waleszyński. Niewątpliwą ciekawostką było to, że tym razem ukochany przez fanów Tragedy of Joseph Merrick wybrzmiał w środku koncertu, a nie jak zazwyczaj w finale, a wspomniany Karbowski nie wyszedł do publiczności ze swoją słynną gitarową tyradą.

Drugi set, który wystartował po krótkiej przerwie, to już przekrojówka. Najwięcej rzeczy było z From Voodoo to Zen, bo cztery. Było zatem kapitalne i mocne Ghost Horses, do tego Radionoize, Nothing to Fear and Nothing to Doubt i transowo – motoryczne Dopamine, które zakończyło cały występ. A między tymi utworami pojawiły się cudowne Syberia i The Fall of Leviathan z Earthshine a także We Are The Mirror z Safehaven i Now Run Eternal z Movement.

To był piękny wieczór z muzykami w naprawdę bardzo dobrej formie, cieszącymi się wspólnym graniem. Do tego, przed niezwykle licznie zgromadzoną publicznością, co w weekendowej Łodzi, nie jest taką oczywistością. Ponadto fani mogli uzupełnić merchowe zapasy w bardzo wypasionym sklepiku.

Przed gwiazdą wieczoru wystąpił warszawski kwartet Konstelacje. Ciepło przyjęty przez zebranych zaprezentował muzykę wychodzącą poza postrockowe ramy, a zahaczającą o tematy indie i alternatywno rockowe.