Tegoroczna jesienna trasa Closterkellera promuje świeże wydawnictwo zespołu, płytę Argento...

Osobiście po pierwszym przesłuchaniu byłem do wydawnictwa nastawiony dość sceptycznie, ale za każdym kolejnym odsłucham odkrywałem kolejne smaczki i płyta zyskiwała.

Na pierwszy ogień poszedł krakowski zespół BlackLight, który dla mnie był odkryciem tego wieczoru. Zaprezentowali niezły kawał progresywnego rocka. Aż żałuję, że dopiero po występie bardziej przyjrzałem się ich dokonaniom.

Closterkeller jako główny program zaprezentował na scenie całą najnowszą płytę, a Anja zapowiadając utwory nakreślała w paru słowach ich temat przewodni. Dowiedzieliśmy się, że Mirun to wspomnienie pewnej znajomości, a Popiół to kontynuacja utworu Matka.

Po zasadniczej, srebrzystej części, nastąpiła dogrywka ze starszymi utworami, z nieśmiertelną Władzą na czele. Zaskoczyło mnie pojawienie się na scenie zupełnie nieznanego mi gitarzysty - przed koncertem jakoś zakodowałem sobie, że zobaczę tego wieczoru Mariusza Kumalę, który wspomagał zespół przy nagrywaniu płyty i miał także pojawiać się na niektórych koncertach, pod warunkiem, że nie będą kolidowały z innymi występami wcześniej zabukowanymi. Okazało się jednak, że tego wieczoru Mariusz wystąpił, ale z zespołem Farben Lehre w Starachowicach. A w Wiatraku na gitarze zagrał młody ale bardzo obiecujący Wiktor Mazurkiewicz. Zagrał tak naturalnie, jakby od początku znał materiał i uczestniczył w jego tworzeniu.