ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 30.05 - Szczecin
- 20.06 - Zielona Góra
- 29.06 - Łagów
- 01.08 - Santok
- 30.05 - Alphen
- 01.06 - Poznań
- 01.06 - Poznań
- 04.06 - Warszawa
- 05.06 - Gliwice
- 06.06 - Żórawina
- 07.06 - Żórawina
- 09.06 - Kraków
- 12.06 - Wrocław
- 05.07 - Warszawa
- 10.07 - Bolków
- 11.07 - Bolków
- 12.07 - Bolków
- 13.07 - Bolków
- 23.07 - Warszawa
- 26.07 - Ostrów Wielkopolski
- 27.07 - Ostrów Wielkopolski
- 05.08 - Katowice
- 27.08 - Gdańsk
 

koncerty

16.05.2025

CHRUST, Warszawa, Klub Hydrozagadka, 13.05.2025

CHRUST, Warszawa, Klub Hydrozagadka, 13.05.2025 Właściwie byłam przekonana, że to się już nie wydarzy. Że nie będę znowu w tym miejscu, z takimi emocjami, z narastającą potrzebą ułożenia wrażeń. A jednak. Po niemal sześciu latach przerwy od pisania o muzyce, siedzę ze słuchawkami w uszach i niezgrabnie składam litery w słowa. Muszę przyznać, że chciałam tego. Odkąd 13 maja, we wtorkowy, wietrzny wieczór przemierzyłam warszawską Pragę i wypiłam pierwszy łyk piwa w Hydrozagadce. Klub był niemal pusty. Na scenie stała perkusja, klawisz i mikrofon na statywie. Wszystko oplecione zielonymi liśćmi. Było nieco po 18:00. Panowała cisza. Myślałam o tym, że wygląda to trochę niepokojąco, niczym wyjęte z serialu The Last of Us. Postindustrialna przestrzeń wypełniona martwą naturą. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak szybko ta scena ożyje. Jak ciasno oplecie mnie łodygami muzycznej intensywności i nieznoszącymi sprzeciwu emocjami.

Chrust, czyli Karol Konop (klawisze, wokal, ukulele), Małgorzata Oleszczuk (wokal, ukulele, flażolet) oraz Dariusz Mrozek (perkusja, wokal), wyszli spomiędzy zgromadzonych ludzi bez pośpiechu i w skupieniu. Wokalistka zatrzymała się tuż obok sceny. Bez słowa. Skupiała wzrok wyłącznie na kolegach z zespołu, którzy zajęli miejsca za instrumentami. Pomyślałam wtedy, że to ciekawy zabieg, że właściwie wygląda to tak, jakby ona również przyszła tu, by ich wysłuchać. I nie zdziwiłabym się, gdyby faktycznie tak było.

Pierwsze dźwięki utworu „Biegnąc” i wokal Karola Konopa przepłynęły między ludźmi dokładnie tak, jak w tekście utworu - niezapowiedziane. Miałam wrażenie, że nikt jeszcze nie był gotowy na tę cichą dawkę emocji. Dosłownie chwilę później, uderzenia perkusji niemal fizycznie mnie dotknęły, wywołując lekkie drżenie dłoni, w których trzymałam aparat. Zresztą nie tylko mnie - ludzie pod sceną drgnęli mantrycznie, ciała poruszyły się, jak gdyby przeszedł przez nie impuls elektryczny. To elektryzujące wrażenie nie opuściło mojego czucia właściwie do końca koncertu. Silniki tego wehikułu dopiero się rozgrzewały, a na scenę, dosłownie cała na biało, wkroczyła Gosia Oleszczuk, łącząc delikatny, krystaliczny śpiew z ludowym krzykiem i świetnie wyśpiewanymi, szaleńczymi wokalizami.

Każdy kolejny utwór coraz mocniej wkręcał słuchaczy w wir słowiańskich brzmień, budząc niespodziewany, pierwotny zew śpiewu i tańca. Pojawiły się bujające „Jesiony jeziora” z partią flażoletu, szarpiące mięśnie „Nasze gry”, kołyszące brzmieniem ukulele „Wiatrem czesane” i „Woda”, absolutnie porywające „Tempo” i lekko dotykające „Zapiera mi dech” oraz „Spokój”. Nie zabrakło fantastycznej „Róży”, wyśpiewanej przez Karola Konopa, który na czas utworu przejął ukulele, oddając partie klawiszowe Gosi Oleszczuk, mrocznego, wzruszającego „Epitafium dla samobójców” oraz „Przed Zmierzchem” z gościnnym występem wokalnym Patrycji Mizerskiej, współautorki tego utworu.  Ostatnimi rozdziałami tej niesamowitej opowieści były „Hen za rzeką”, porywające „Pod Jaworem” i „Nieboschron” oraz bisujący „Szczur”. W pewnym momencie nikt już raczej nie pamiętał, że znajdujemy się we współczesnej Warszawie. Ciasne przestrzenie Hydrozagadki zniknęły, dookoła płonęły chochoły, ciała poruszały się w rytm bębnów, a ponad nami unosił się wysoki, ludowy zaśpiew.

Ten koncert był jak powrót do korzeni. Do tożsamości. Do tego, co w sposób niewypowiedziany pulsuje pod cienką warstwą skóry. Mocą Chrustu jest autentyczność. Widoczna nie tylko w ewidentnym talencie do łączenia słowiańskich brzmień z electro i rockiem, nie tylko w świetnych tekstach, ale przede wszystkim w bardzo jakościowym wyrażaniu pełnej i swobodnej radości z muzyki. Mimo intensywności ich brzmienia, po koncercie nie odczuwałam zmęczenia, a wyłącznie nową falę energii i inspiracji. I towarzyszyła mi myśl, że ich twórczość zasługuje na większą scenę. O wiele większą.

 

Zdjęcia:

Chrust, Hydrozagadka. 13.05.2025 © Aleksandra Tychmanowicz Chrust, Hydrozagadka. 13.05.2025 © Aleksandra Tychmanowicz Chrust, Hydrozagadka. 13.05.2025 © Aleksandra Tychmanowicz
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.