Pierwotnie miał jeszcze pojawić się Paveu Ostrovsky z zespołem Decadent Fun Club ale niestety choroba któregoś z chłopaków pokrzyżowała te plany.
Tak więc najpierw na scenie objawił się projekt Caro Mane jako duet Maja Konarska i Rafał Bieniek. Na scenie wspomagała ich sekcja rytmiczna - Maciej Kawecki na basie i mocno schowany, ale dobrze słyszalny Mateusz Walewski na perkusji. No i Franek, hamletowska czaszka towarzysząca Maji w "Balu Wampirów".
Maja w świetnej formie wokalnej i wizualnej - ach ten fantazyjny gorset.
Oprócz sprawdzonych już własnych kompozycji zespół zaprezentował na koniec dwa covery - "List z Raju" i "Tabu" z repertuaru piewrszego zespołu Maji Konarskiej - Moonlight.
Projekt Artrosis to skład znany już z występu na tegorocznym Castle Party - Medeah towarzyszą muzycy Closterkellera oraz Maciej Żolinas (dawniej Deathcamp Project) na gitarze basowej
Były żelazne hity zespołu - "Ukryty Wymiar", "Nazgul", "Ukryty Wymiar", a także niespodziane kooperacje - bo "Pośród kwiatów i cieni" Medeah zaśpiewała w duecie z Mają Konarską.
Tym razem także w bonusie otrzymaliśmy cover - w tym przypadku była to "Władza" Closterkellera, w dwugłosie Medeah - Maja Konarska.
Na koniec wyszła Królowa Anja i opowiedziała krótką genezę powstania Projektu Artrosis: Ty chcesz śpiewać, ja mam muzyków - zróbmy to. Oczywiście opowieści było więcej - jak wiadomo Anja lubi opowiadać i czasu starczyło na kosmetyczne zmiany sceniczne - nastąpiła zmiana na stanowisku basisty, swoje miejsce zajął Krzysztof Najman.
W pierwszej części koncertu zespół zaprezentował nowe utwory, które już za rok będą w pełni ogrywane w trasie koncertowej promującej nową płytę, między innymi "Cień Wilka" - utwór otwierający koncerty, będący niejako zapowiedzią nowego wydawnictwa. Póki co dla mnie najbardziej obiecująco brzmi kawałek Sansara, znany także pod tytułem Świntron.
Łącznikiem pomiędzy nowymi i starymi utworami było potężne solo perkusyjne Adama Najmana. Po nim zabrzmiało intro mojej ukochanej Violette, a na scenie pojawiły wszystkie wokalistki tego wieczoru, by wspólnie odśpiewać kompozycję. I potem jeszcze kilka razy mieliśmy okazję zobaczyć w akcji "Trzy tenorinie", jak to ktoś ładnie określił, a zwieńczeniem tego wieczoru był drugi największy hicior zespołu, "W Moim Kraju" zaśpiewany wraz z Medeah. Na koniec jeszcze usłyszeliśmy "Viridianę" i to był już koniec koncertu.
To był niesamowity koncert, trzy najznamienitsze kobiece głosy polskiego rocka gotyckiego lat 90-tych na jednej scenie. Na długo zapadnie w pamięci.
p.s. Podziękowania dla klubu CK Wiatrak!
Zdjęcia autora (virek.pl)