Zacznę od końca. Bardzo udana mimo totalnego zróżnicowania tematycznego edycja festiwalu. I tu należą się brawa dla organizatorów (Hania, Karolina, Wojtek – gratulacje!) oraz dla artystów i publiczności. Wąsaty człowiek w koszulce znanej marki dwoił się i troił i zrobił kapitalny festiwal.
Szósta edycja Progolucji Październikowej zakończona. Tylko pięć zespołów, ale to wystarczy. 5 zupełnie różnych zespołów, które dały wiele, aby zaspokoić oczekiwania zgromadzonej publiczności. I wyszeł wieczór wielu niespodzianek.
Scenę klubu wypełniła wpierw młodzież z Dead Replicants. Rockowe granie bliżej sceny Seattle przypomniało nam surowość i beztroskę początku lat 90tych. Mieliśmy już okazję prezentować zespół przy okazji trasy koncertowej Euphorizone, który zaprosił martwych replikantów razem ze śląskim ProAge do wrocławskiego klubu Liverpool. Zespół Natalii Gudzińskiej stanął przed trudnym zadaniem i wypełnili je bardzo dobrze. Swój występ zamknęli w 30 minutowej prezentacji swojego debiutanckiego materiału.
Drugą formacją na scenie był kolektyw Hipgnosis pod wodzą sterującego całym przedsięwzięciem zza perkusji Sławka Ziemisławskiego. Ponad godzinny występ przeniósł słuchaczy znad zachodniego wybrzeża w przestrzeń kosmiczną, częstując zebrane audytorium transującymi dźwiękami psychodelicznego space-rocka i ambientu, w unisono wokalnym Ani Batko oraz Przemka Nodzeńskiego. Tylko dlaczego tu nie ma fletu? Brak rozpiski utworów prezentowanych tego wieczoru wytłumaczę stopniem zaangażowania w odbiór kosmicznych dźwięków krakowskiego kwintetu.
Trzecim zespołem tego dnia była orkiestra Wojtka Ciuraja, który prezentował materiał zarówno swojej solowej twórczości, jak i swojego poprzedniego zespołu Walfad. Przekaz śląskiego artysty jest klarowny, a otaczają go rewelacyjni instrumentaliści i z bardzo ciekawym, żywiołowym materiałem. tylko patrząc na profesjonalizm i ambicję zastanawiam się, dlaczego jego marka nie odbija się echem w mediach głównego nurtu przez wszystkie przypadki. Na ten wieczór przygotowali ponad godzinny repertuar obejmujący utwory ze swoich albumów - w tym cenionego tryptyku śląskiego: „Z kamienia i nocy”, „Prayers for rain”, „Taki wiatr pod narty”, „Czy dobrze się tu bawię”, „Potem”, „Pieron”, „Sen o białych kartkach”, „Ronin”, „Głośniej”, „Dum Spiro, Spero”, „Kończy się kurs” i na zakończenie „Dwa żywioły”.
Międzynarodowa formacja pod wodzą Andrzeja Czaplewskiego nie zostawiła nam chwili wytchnienia i przeniosła do mocnego uderzenia spod znaku technicznego prog’n’power metalu z domieszką core. Występ ATAN to była ciekawa gratka, głównie z powodu gościnnego udziału rewelacyjnego perkusisty Tomka Łosowskiego. Instrumentalista znany z wielu projektów, w tym PiR^2 Wojtka Pilichowskiego czy współpracy z Leszkien Możdżerem, dołączył na ten wieczór do zespołu w zastępstwie Jerry’ego Sadowskiego. Jerry nie mógł przyjechać tego dnia do Wrocławia, ale mogliśmy przez to zobaczyć współpracę zespołu z kolejną, po Derku Shierinianie, muzyczną legendą. Kwartet przygotował dla słuchaczy godzinny set: „Athanasy”, „Clenching Teeth”, „Origami Doll”, „Faces”, „Ugly Monster”, „The MInd”, „Protected”, „Sorrow”, „Abducted”, „Fomo” i „Amends”. I tylko Claudia Moscoso wyszeptała mi na ucho, jakoby zespół pracował nad kolejnym albumem. I ma być też trasa koncertowa. No i ze sceny nie padła „pięćdziesięciogroszówka”, Oj Claudia – a myślałem, że zaskoczysz nas jakimś kolejnym, trudnym słówkiem. Ale były już całe zdania po Polsku.
Ostatnim zespołem była Katedra. I grali u siebie. To na zapleczu klubu Łącznik mieli swoją salę prób. Zespół aktywnie działał od 2009r, W 2015 wystąpili w talent show „Must be the music”, dochodząc do finału konkursu, W 2016 został zaprezntowany dźwiękami utworu "Strach i pragnienie" na antenie Trójki w audycji Piotra Kaczkowskiego, zaś kompozycja "Kim Jesteś" weszła wskład wydania "Minimax 6" z 2017. W 2018r. zespół pożegnał się ze sceną. Na tamten czas Katedra zostawiła po sobie status legendy, dwa wydane albumy długogrające: „Zapraszamy na łąki” z 2015r i „Człowiek za dużo myślący” z 2018r poprzedzone epkami „Katedra” z 2011 oraz „Nieukryte” z 2013r. Występ na Progolucji był okazją do powrotu do tego samego miejsca, tej samej sceny z której zeszli 6 lat temu. Na szczęście przerwa w działalności nie trwała za długo. Powracający po latach zespół dał fenomenalny występ, który prawie kompletnie zapełnił salę Łącznika. Ale zanim pojawili się na scenie, miało miejsce bardzo ciepłe wprowadzenie w wykonaniu red. Sławomira Orwata z radia WNET. Stylistyka muzyki Katedry to połączenie fascynacji klasyczną muzyką rockową lat 60tych i wpływami kultury tamtego okresu, co wyrażone zostało nagraniem utworu „Wicher wieje” wspólnie z Anią Rusowicz, także reprezentantką nurtu vintage. Na festiwalowy wieczór i w sumie pierwszy po 6 letniej przerwie występ, zespół przygotował set podsumowujący okres swojej dotychczasowej działalności: „Astma”, „Zapraszamy na łąki”, ”Kłosy”, „Wiosna i wino”, ”Pieśń o świcie”, „Nie skończę się”, „Kim jesteś?”, „Wołanie u stóp góry”, „Evviva L’arte!” i „Kiedy zgasło serce?”
Jednodniowa forma była moim zdaniem lepsza niż poprzednia, dwudniowa. Przejrzysta, pozwalająca poznać muzykę zespołów i nie narzucać pośpiechu. Są dziesiątki świetnych zespołów, ale nie sposób wszystkich pokazać na raz, nie sposób też je przetrawić a maratony są dla sportowców. A w połączeniu z tak ciekawie i szeroko dobranym stylistycznym wachlarzem, miniona edycja była chyba najlepszą z dotychczasowych Progolucji Październikowych.