Kolejna edycja Rockowej Żórawiny już za nami. Pierwotnie była to forma dwudniowego pikniku rockowego pomysłu Kacpra Kasprzaka, z różnymi atrakcjami dla uczestników. Z biegiem lat i przy wsparciu włodarzy gminy, piknik przekształcił się w jednodniową imprezę muzyczną promującą walory gminy, która powoli zaczęła gromadzić nie tylko swoich mieszkańców, ale także z sąsiednich miejscowości oraz z pobliskiej metropolii.
Występ otworzył oławski zespół SIN, jeden z filarów muzycznych festiwalu, którego wokalista i jednocześnie organizator wydarzenia, Kacper Kasprzak, pełnił rolę gospodarza na scenie. SIN prezentuje ciekawą mieszankę hard & heavy, przypominającą słuchaczom, że ten gatunek muzyki ma się całkiem dobrze i jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Ich customowy statyw na mikrofon to dzieło sztuki – sztos, panowie!
Po niespełna godzinie na scenie pojawił się kaliski zespół De Indigo. Rasowe, energiczne rockowe granie, łączące klasycznego rocka lat 70-tych z muzyką alternatywną, oczarowało publiczność. Zespół, który już zdobył uznanie krytyków, miał swoje 60 minut, aby szczelnie wypełnić park riffami ze swojego repertuaru.
Następnie scenę przejęła bydgoska Alhena. Dominika Kapuśniak swoim gotyckim image oraz niesamowitym głosem zachwyciła publiczność. Z reakcji zgromadzonych można było wywnioskować, że taka muzyka w Żórawinie jeszcze nie gościła. Połączenie symfonicznego metalu z rockiem artystycznym, do tej pory znane wąskiemu gronu bywalców koncertów i festiwali rocka progresywnego, wywarło na publiczności ogromne wrażenie.
Dalsza część wieczoru należała do legendy wrocławskiej sceny heavymetalowej – zespołu Vincent. Założony w 1981 roku jako "Vincent Van Gogh", zespół ma bogatą historię muzyczną i kadrową. Występ koncentrował się głównie na utworach z ostatniego albumu "Space", ale nie zabrakło też podróży w przeszłość z poprzednich albumów i coverów.
Ostatni w składzie był Szymon Wydra i Carpie Diem. Wystarczyło, aby zagrali swój pierwszy przebój "Do nieba nie chodzę", by poderwać publiczność, pamiętającą udział wokalisty sprzed 20 lat w pierwszej edycji Idola. Jako headlinerzy zagrali najdłużej tego wieczoru i jako jedyni z bisem. Artysta w pierwszych słowach poprosił o wsparcie dla kultury rocka, co spotkało się z entuzjazmem zgromadzonych. Zespół zaprezentował większość swoich znanych utworów, w tym "Podziel się sobą", wspierający ludzi w trudnych chwilach za wschodnią granicą. Doświadczenie sceniczne muzyków przyczyniło się do świetnej interakcji z publicznością, chociaż późna godzina skutkowała zmniejszeniem się liczby widzów, zwłaszcza tych młodszych.
Organizatorom należą się gratulacje za świetnie przygotowany festiwalowy piknik muzyczny, który pierwotnie miał być atrakcją dla mieszkańców gminy. Z roku na rok znaczenie tej imprezy będzie rosło i z pewnością zaowocuje to zaproszeniami dla większej ilości gwiazd szeroko pojętej muzyki rockowej. A wystarczy tylko spojrzeć na te uśmiechnięte twarze na zdjęciach.