W minioną środę w Brzeskim Centrum Kultury i Historii "Wahadło" wystąpiła brytyjska formacja Lifesigns. Chciałoby się napisać, że całkiem wielki progrockowy świat zajechał do niewielkiego, liczącego ledwie niespełna 5 tysięcy mieszkańców, Brześcia…
Bo w 2008 roku, tę swoistą supergrupę, założył John Young, człowiek mający za sobą współpracę ze Scorpions, Asią, Johnem Wettonem, The Strawbs, Bonnie Tyler czy Fishem. Do tego, na debiutanckim albumie Lifesigns z 2013 w zespole byli tacy muzycy, jak Nick Beggs (Kajagoogoo, Steven Wilson) i Martin "Frosty" Beedle (Cutting Crew), zaś w charakterze gości pojawili się Steve Hackett, Thijs van Leer i Jakko Jakszyk.
Dziś w Lifesigns z pierwotnego składu pozostał tylko lider, niemniej na Kujawy zajechali z nim również nietuzinkowi artyści. Bo za bębnami pięknie grał Zoltán Csörsz (The Flower Kings, Karmakanic, The Tangent), na basie, ewidentnie przypominający wizualnie Mariana Lichtmana z Trubadurów, Jon Pool, też mający wszak przebogate CV, zaś na gitarze melodyjne solówki odpalał Dave Bainbridge, doskonale znany z nieistniejącej już legendy chrześcijańskiego rocka, brytyjskiej formacji Iona. Nie ukrywam, że możliwość obcowania na żywo z tym ostatnim muzykiem była dla mnie decydującym wabikiem zachęcającym do pojawienia się w Brześciu.
Ale wieczór był udany nie tylko z powodu Bainbridge’a. Bo Brytyjczycy dali naprawdę uroczy koncert składający się z dwóch części. W pierwszej, nieco krótszej, muzycy zaprezentowali głównie wybór utworów z dwóch pierwszych albumów. Z Lifesigns grupa zagrała Lighthouse i At The End Of The World, zaś z Cardington nagrania Different i Impossible. Zdecydowanie ciekawiej było jednak w drugiej części, która rozpoczęła się po dwudziestominutowej przerwie. Wypełniły ją nagrania z ostatniej płyty zespołu, Altitude. Koncertowe wersje nagrań z tego albumu naprawdę mnie doń przekonały. To z pewnością ich najlepsza rzecz, pełna znakomitych, rozbudowanych, przepełnionych świetnymi partiami solowymi i ujmującymi melodiami kompozycji.
Sam występ miał bardzo kameralny charakter a zebrani mogli go oglądać i słuchać w niemalże perfekcyjnych warunkach. Nowoczesna sala lokalnego centrum kultury, przebogate światła i bliskie ideału brzmienie, nad którym czuwał przybyły z zespołem sam Steve Rispin, mający za sobą współpracę z Tiną Turner, Eltonem Johnem, Mick’iem Taylorem, Fishem, czy grupami Asia, Wishbone Ash, ELP, Uriah Heep, Pendragon i Threshold, dopełniły obrazu bardzo udanego wydarzenia.