Warszawską formację Sorry Boys widziałem na scenie już wielokrotnie. I zawsze były to bardzo bliskie i na swój sposób osobiste spotkania zespołu z publicznością. Nie inaczej było i tym razem, podczas niedzielnego wieczoru w łódzkiej Wytwórni…
Najbardziej magicznym momentem było wykonanie niezwykle intymnego Wenus z ostatniej płyty. Bela Komoszyńska poprosiła zebranych o włączenie „smartfonowych” latarek i dosłownie w jednej chwili sala Wytwórni zamieniła się w pięknie rozgwieżdżone niebo. A były też momenty, że artystka śpiewała tańcząc i przechadzając się wśród publiczności oraz niejednokrotnie wymieniając z nią uściski. No i było mnóstwo ciepłych słów ze sceny, o tym jak wiele pozytywnej energii płynie od zebranych do zespołu.
Grupa promowała tym koncertem wydany w listopadzie ubiegłego roku album Renesans i nie powinno dziwić, że wybrzmiał on w całości. I to nie tylko dlatego, że to niedługa płyta, ale przede wszystkim dlatego, że zawiera dziewięć, po prostu pięknych piosenek, które w koncertowych wersjach zyskały jeszcze więcej emocji. A oprócz nich zebrani usłyszeli jeszcze między innymi Wracam, Jesteś pragnieniem, Niedzielę, Zwyczajne cuda czy staruteńkie już Cancer Sign Love z debiutu. Do tego, składający się z czterech utworów, bis spięły przebojowe Absolutnie, absolutnie i Warszawa czeka.
Obrazu udanego występu dopełniły jak zwykle niebanalne kreacje muzyków i tradycyjnie bardzo dobre "wytwórniane" brzmienie. A po samym koncercie, też zgodnie z pewnym zwyczajem, muzycy wyszli do zebranych, którzy dodatkowo mogli dorzucić coś do „Biblioteki Renesansu” (fot.) i dokonać wpisu na przygotowanej tablicy.