ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 05.04 - Katowice
- 06.04 - Łódź
- 06.04 - Gdynia
- 11.04 - KRAKÓW
- 12.04 - ŁÓDŹ
- 26.04 - GDAŃSK
- 12.04 - Kraków
- 13.04 - Ostrowiec Świętokrzyski
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 12.04 - Olsztyn
- 13.04 - Bydgoszcz
- 12.04 - Kraków
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 13.04 - Warszawa
- 14.04 - Białystok
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 14.04 - Warszawa
- 16.04 - Gdańsk
- 17.04 - Kraków
- 14.04 - Radzionków
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 18.04 - Rzeszów
- 20.04 - Lipno
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
 

koncerty

09.11.2022

ALTER BRIDGE, HALESTORM, MAMMOTH WVH, Katowice, MCK, 07.11.2022

ALTER BRIDGE, HALESTORM, MAMMOTH WVH, Katowice, MCK, 07.11.2022

Poniedziałkowy wieczór w Katowicach nie należał do najcieplejszych. Na szczęście atmosfera w Międzynarodowym Centrum Kongresowym była gorąca. To wszystko za sprawą czwórki pochodzącej z Orlando w stanie Floryda czyli zespołowi Alter Bridge ale również ich supportom...

Wspomniany wcześniej amerykański kwartet pojawił się w naszym kraju z okazji promocji ich najnowszego krążka „Pawns & Kings”. Była to, jeśli dobrze policzyłem, czwarta wizyta tego zespołu w Polsce. Widziałem ich tylko jeden, jedyny raz w katowickim Spodku i… chciałbym ten występ wymazać z pamięci, bo też problemy techniczne (koncert nawet został przerwany na kilkanaście minut) bardzo zepsuły odbiór tego wydarzenia w listopadzie 2016 roku. Liczyłem, że odczaruję występy Alter Bridge i tak się rzeczywiście stało.

Ale najpierw kilka słów o zespołach towarzyszących, które wystąpiły tego wieczora w liczbie dwóch. Punktualnie o 19:30 na scenie MCK pojawił się Mammoth WVH. Przy licznie już zgromadzonej publiczności wykonał trochę ponad półgodzinny set utworów pochodzących z jego debiutanckiej płyty. Dla tych, którzy nie wiedzą, założycielem tej formacji jest Wolfgang (sam mówi o sobie Wolf) Van Halen, czyli syn słynnego „skaczącego” Eddiego Van Halena. I muszę przyznać, że niesamowicie sympatyczny jest to człowiek, gdy patrzy na niego na scenie. Do tego ma fantastycznych muzyków, którzy go wspierają. Szczególnie szalejący Ronnie Ficarro, odpowiadający za gitarę basową, zwrócił moją uwagę. Sama muzyka to wpadający w ucho rock z solidnym wokalem Wolfa. Dla mnie najlepszą kompozycją był zagrany na koniec występu „Don’t Back Down”, przy którym fajnie się skakało. I jeszcze jedna ważna rzecz, był to najlepiej nagłośniony koncert tego wieczoru.

Kolejnym zespołem, który zaprezentował się tego wieczoru był pochodzący z Pennsylwanii Halestorm Ku zaskoczeniu fotografów, oczekujących na wprowadzenie do fosy jak i osób odpowiadających za media, występ zaczął się 10 minut wcześniej. I to spowodowało, że wbiegliśmy do fosy w połowie pierwszego utworu. Przyznaję, że dużo sobie obiecywałem po tym występie, bo najnowszy album tej formacji czyli „Back From The Dead” bardzo przypadł mi do gustu. Zaczęli tytułowym utworem z tego longplay’a. Lzzy Hale szalała na scenie jednocześnie grając na gitarze. Choć muszę przyznać, że przy jej wokalnym stylu mogłaby śpiewać o pół tonu niżej, co powodowałoby, że nie brakowałoby jej głosu w niektórych momentach koncertu. A i odbiór całego występu byłby dużo lepszy. Jednakże to nie ona była gwiazdą tego wieczoru a jej młodszy brat Arejay, który wykonał znakomite a jednocześnie prześmieszne solo perkusyjne. W pewnym momencie, podczas jego wykonywania, wyciągnął ogromnych rozmiarów pałki i to nimi odegrał drugą część solowego popisu. I tutaj, podobnie jak przy Mammoth WVH, najbardziej zapadł mi w pamięci najlepszy w moim subiektywnym odczuciu singiel z ostatniej płyty, „The Steeple”.

Z niemałym zniecierpliwieniem czekałem na występ gwiazdy tego wieczoru, choćby z powodów, o których pisałem we wstępie do tej relacji. Jak się okazało, koncert rozpoczął się 20 minut wcześniej niż zapisano w oficjalnym komunikacie. Na szczęście tutaj już organizatorzy jak i my byliśmy na to przygotowani. Zaczęli energetycznym „Silver Tongue” z najnowszego albumu, by płynnie przejść do „Addicted to Pain”. I to właśnie utwory z płyty „Fortress” (chyba najlepszej w dyskografii zespołu) przeważały podczas tego wieczoru w Katowicach. Poza wspomnianym „Addicted to Pain” pojawiły się jeszcze kompozycje „Waters Rising” (świetnie zaśpiewane przez Marka Tremontiego), „Cry of Achilles” wykonane na koniec podstawowego setu (och, tu nogi same podrywały się do skakania) oraz niespodziewanie, po raz pierwszy na tej trasie, znakomity „Lover” (to przed tym utworem Myles Kennedy zażartował, gdy przeczytał na kartce, którą trzymał jeden z fanów, jakąś informację o wieku, że on czuje się jak małe dziecko).

Setlista była mocno przekrojowa lecz zabrakło utworów z albumu „The Last Hero” a z „Walk The Sky” pojawił się tylko „Wouldn’t You Rather”. Nie mogło oczywiście zabraknąć sztandarowego przeboju jakim jest niewątpliwie „Blackbird”, które zostało poprzedzone fragmentem na gitarze tego beatlesowskiego, zagranego przez Mylesa. Takie oczko puszczone w stronę fanów. Co do dźwięku, to wydaje się, że było trochę za głośno a partie wokalne były czasami mocno przesterowane i brzmiały metalicznie. Lecz w pewnym momencie udało się to odpowiednio skonfigurować i już reszta występu była słyszalna dobrze. Po mistrzowsku zabrzmiała akustyczna wersja najpiękniejszej ballady w repertuarze Alter Bridge czyli „In Loving Memory”, gdzie w ruch poszły latarki telefonów komórkowych i zapalniczki. Co do warunków świetlnych to nie mogliśmy narzekać na żadnym z występów. Szkoda wielka tylko, że po pierwszych trzech utworach mieliśmy zakaz wykonywania zdjęć, gdyż parę ładnych dalekich planów można byłoby złapać.

Podsumowując, wieczór w Międzynarodowym Centrum Kongresowym był jednym z najbardziej fantastycznych w tym roku. Wszystkie zespoły zaprezentowały się znakomicie. I co ważne (bo o tym nie wspomniałem wcześniej) żywiołowo reagowała publika zebrana tego wieczoru w Katowicach. I to tak na występie gwiazdy, jak i supportów. Zresztą było to widocznie po samym zachowaniu muzyków każdego z zespołów. A ja odczarowałem koncertowo zespół Alter Bridge i mam nadzieję, że jeszcze nieraz spotkamy się w naszym kraju.

 

Zdjęcia:

ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.